Nie pamiętam już, co tego dnia przegnało nas z gór. Prawdopodobnie znów załamanie pogody, ale może połączone z brakiem ochoty. Niezależnie od przyczyny, wycieczka była dość krótka - wjechaliśmy na Rozdroże pod Śnieżnikiem i pojechaliśmy czerwonym szlakiem przez Żmijowiec w stronę Czarnej Góry, by na Żmijowej Polanie podjąć decyzję o powrocie.
Dosyć trudno jest przypomnieć sobie po takim czasie co właściwie działo się na wycieczce, która odbyła się 33 miesiące temu, ale spróbować warto.
Trasę odtworzyłem na podstawie mglistych wspomnień i kilku zdjęć, a dystans wyliczyłem za pomocą czeskiego cykloservera.
Wychodzi mi, że nasza pierwsza wycieczka podczas tego wyjazdu wakacyjnego byłą na Trójmorski Wierch. Ostatnio byliśmy na nim w 2009. Od tej pory wiele się tam pozmieniało, bo na szczycie powstała wieża widokowa., więc warto było ją zobaczyć. Wjechaliśmy jak zawsze - stokówkami do schroniska pod Śnieżnikiem, a dalej niebieskim i żółtym szlakiem na Przełęcz Puchacza (tym razem darowaliśmy sobie zielony przez Mały Śnieżnik i Goworek). Z przełęczy, granicznym szlakiem wjechaliśmy na Trójmorski Wierch.
Na szczycie rzeczywiście stoi wieża widokowa, ale pożytek z niej był tego dnia średni, bo pogoda postanowiła się zepsuć i na widoki nie było za bardzo co liczyć.
Pogoda generalnie miała tendencje zniżkowe, więc postanowiliśmy zjechać zielonym szlakiem na południe z Trójmorskiego Wierchu i ewakuować się do Międzygórza. Na kwaterę dotarliśmy w samą porę, bo chwilkę po powrocie lunęło.
Podczas popołudniowego spaceru na obiad, znaleźliśmy w Międzygórzu taki napis:
Jeszcze nie do końca wiedzieliśmy, ale później okazało się, że byłby on świetnym mottem tych wakacji.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)