- Kategorie:
- Beskid Sądecki.6
- Beskid Śląski.5
- Bez roweru.1
- Bory Tucholskie.7
- Dolina Bobru 2024.4
- Dookoła Tatr 2023.3
- eBike.3
- Gorce.3
- Góry.125
- Góry Bardzkie.1
- Góry Bialskie.1
- Góry Izerskie.51
- Góry Sowie.6
- Góry Świętokrzyskie.1
- Jakuszyce 2009.3
- Jakuszyce 2010.4
- Jakuszyce 2012.5
- Jakuszyce 2014.3
- Jakuszyce 2016.3
- Jeseník 2012.3
- Jeseník 2014.3
- Jeseniky.3
- Jura Krakowsko-Częstochowska.1
- Jura Wieluńska.1
- Karkonosze.14
- Krościenko 2011.3
- Łódź i okolice.369
- ŁRP.39
- Małe Pieniny.1
- Masyw Śnieżnika.20
- Międzygórze 2009.5
- Międzygórze 2010.6
- Międzygórze 2012.7
- Międzygórze 2014.2
- Międzygórze 2020.3
- Ochotnica Górna 2010.2
- Okolice Warszawy.4
- Pieniny.3
- Pilchowice 2017.2
- Piwniczna-Zdrój 2009.4
- Piwniczna-Zdrój 2024.2
- Po ciemku.39
- Po mieście.99
- Podsumowanie roku.4
- Pogórze Kaczawskie.1
- Polskie morze.1
- Praca.42
- Przyczepka.35
- Rolki.1
- Rychlebské hory.7
- Rzeczka 2011.3
- Sprzęt.41
- Świeradów-Zdrój 09.2013.5
- Świeradów-Zdrój 2011.5
- Świeradów-Zdrój 2013.2
- Świeradów-Zdrój 2020.4
- Świeradów-Zdrój 2021.2
- Syf, kiła i mogiła.0
- Szczyrk 2010.1
- Szklarska Poręba 2007.4
- Szklarska Poręba 2008.7
- Szklarska Poręba 2010.4
- Szklarska Poręba 2011.4
- Szklarska Poręba 2019.2
- Szklarska Poręba 2021.2
- Szklarska Poręba 2022.1
- Tatry.4
- Te fajne.30
- Tleń 2007.6
- Tleń 2012.2
- Trójwieś.93
- Wałbrzych 2012.2
- Wałbrzych 2013.2
- Warte przeczytania.0
- Wideło.16
- Wisła 2008.2
- Z Buta.1
- Z muzyką.91
- Z Tosią.84
- Zakopane 2012.2
- Zalew Sulejowski i okolice.12
- Zerowy przebieg.21
- Zittauer Gebirge.1
Wpisy archiwalne w kategorii
Te fajne
Dystans całkowity: | 1396.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 62:04 |
Średnia prędkość: | 16.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.50 km/h |
Suma podjazdów: | 2770 m |
Suma kalorii: | 12148 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 60.70 km i 6h 12m |
Więcej statystyk |
"Memoriał"
Czwartek, 10 października 2024 | dodano: 14.10.2024Kategoria Te fajne, Łódź i okolice
Planowałem przejechać trasę "Gravela po łódzku" z 2023r. Przejechałem ją w lipcu 2023 i przez część pętli towarzyszył mi Ojciec. Była to chyba nasza ostatnia wspólna jazda przed Jego nagłą śmiercią w październiku zeszłego roku. Z powodu wieczornego deszczu, nie zrobiłem pełnej pętli, ale ten przejechany wtedy razem odcinek między Lutomierskiem a Wiśniową Górą udało się zaliczyć.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 5798 (kcal)
Rower:[A] Chińczyk
Dane wycieczki:
166.02 km (0.00 km teren), czas: 09:23 h, avg:17.69 km/h,
prędkość maks: 35.50 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 5798 (kcal)
Rodzinnie z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
Czwartek, 18 lipca 2024 | dodano: 30.07.2024Kategoria Beskid Sądecki, Góry, Z Tosią, Piwniczna-Zdrój 2024, Te fajne
Uczestnicy
Pierwszy raz na rowerze z Bejborem w górach innych niż Izerskie.
Rano zjechaliśmy rowerami z naszej kwatery w Kosarzyskach do dworca w Piwnicznej i pociągiem dojechaliśmy do Krynicy-Zdroju, gdzie (znów rowerem) dojechaliśmy do kolei linowej na Jaworzynę Krynicką.
Wjechawszy kolejką na szczyt, czerwonym szlakiem pojechaliśmy w stronę Hali Łabowskiej. Pasmo Jaworzyny Krynickiej jest bardzo pro-rowerowe - brak dużych stromizn i dużych podjazdów, więc jedzie się całkiem fajnie. Mimo to jest ot jednak prawdziwy górski szlak, a nie gładziutki singielek przygotowany pod rower. Dlatego też miałem trochę obaw o to, jak poradzi sobie nasza 9-letnia potomkini. Okazało się, że martwiłem się niepotrzebnie, bo Młodzież zasuwała jak mała lokomotywka, znakomitą częśc trasy pokonując w siodle, a nie prowadząc.
W schronisku na Hali Łabowskiej zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w dół żółtym szlakiem w stronę Łomnicy-Zdroju. Tutaj już był kawałek, na którym Młoda nie dała zupełnie rady i musiałem znosić jej rower, ale nachylenie było wg. Garmina w rejonie 30%, a szlak prowadził wymyta przez wodę, kamienistą rynną.
Na dole rozdzieliliśmy się - Panie pojechały do kawiarni w Piwnicznej-Zdroju, a ja walnąłem pięciokilometrowy, asfaltowy podjazd do kwatery, by wrócić po Nie autem.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rano zjechaliśmy rowerami z naszej kwatery w Kosarzyskach do dworca w Piwnicznej i pociągiem dojechaliśmy do Krynicy-Zdroju, gdzie (znów rowerem) dojechaliśmy do kolei linowej na Jaworzynę Krynicką.
Wjechawszy kolejką na szczyt, czerwonym szlakiem pojechaliśmy w stronę Hali Łabowskiej. Pasmo Jaworzyny Krynickiej jest bardzo pro-rowerowe - brak dużych stromizn i dużych podjazdów, więc jedzie się całkiem fajnie. Mimo to jest ot jednak prawdziwy górski szlak, a nie gładziutki singielek przygotowany pod rower. Dlatego też miałem trochę obaw o to, jak poradzi sobie nasza 9-letnia potomkini. Okazało się, że martwiłem się niepotrzebnie, bo Młodzież zasuwała jak mała lokomotywka, znakomitą częśc trasy pokonując w siodle, a nie prowadząc.
W schronisku na Hali Łabowskiej zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w dół żółtym szlakiem w stronę Łomnicy-Zdroju. Tutaj już był kawałek, na którym Młoda nie dała zupełnie rady i musiałem znosić jej rower, ale nachylenie było wg. Garmina w rejonie 30%, a szlak prowadził wymyta przez wodę, kamienistą rynną.
Na dole rozdzieliliśmy się - Panie pojechały do kawiarni w Piwnicznej-Zdroju, a ja walnąłem pięciokilometrowy, asfaltowy podjazd do kwatery, by wrócić po Nie autem.
Rower:Epic EVO
Dane wycieczki:
38.95 km (0.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:12.50 km/h,
prędkość maks: 37.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dolina Bobru - Epilog
Niedziela, 16 czerwca 2024 | dodano: 26.06.2024Kategoria Dolina Bobru 2024, Te fajne
W niedzielę musieliśmy wrócić pociągiem do Lubawki, gdzie zostawiliśmy samochód.
Choć uwielbiam pociągi, to zawsze po konfrontacji z rozkładem jazdy, przypominam sobie, czemu tak rzadko nimi jeżdżę. Podróż z Krosna Odrzańskiego do Lubawki (w prostej linii mniej niż 200km) zajęła nam około 8 i pół godziny i wymagała trzech przesiadek... No ale nic to. Taki urok podróży koleją.
Zaczęliśmy dzień kilka minut przed szóstą. Szybkie pakowanie i jazda na dworzec. O 6.48 wsiedliśmy do pociągu PolRegio, który zawiózł nas do Zielonej Góry. Tu mieliśmy 3 godziny czekania, podczas których zjedliśmy śniadanie w Maczku i pokręciliśmy się po starówce.
Potem kolejny pociąg (tym razem Kolei Dolnośląskich) do Wrocławia, potem TLK do Sędzisławia i wreszcie czeski GW Train do Lubawki.
W Lubawce dojechaliśmy rowerami z dworca do auta, zapakowaliśmy graty i pojechaliśmy do domu, kończąc tym samym bardzo udany, długi, rowerowy weekend.
Dworzec kolejowy w Krośnie Odrzańskim o poranku
Zielona Góra ul. Masarska
Zielona Góra - Bachusik na Wieży Łaziebnej
Zielona Góra - fontanna koło palmiarni
"Motoraczek" w Lubawce
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Choć uwielbiam pociągi, to zawsze po konfrontacji z rozkładem jazdy, przypominam sobie, czemu tak rzadko nimi jeżdżę. Podróż z Krosna Odrzańskiego do Lubawki (w prostej linii mniej niż 200km) zajęła nam około 8 i pół godziny i wymagała trzech przesiadek... No ale nic to. Taki urok podróży koleją.
Zaczęliśmy dzień kilka minut przed szóstą. Szybkie pakowanie i jazda na dworzec. O 6.48 wsiedliśmy do pociągu PolRegio, który zawiózł nas do Zielonej Góry. Tu mieliśmy 3 godziny czekania, podczas których zjedliśmy śniadanie w Maczku i pokręciliśmy się po starówce.
Potem kolejny pociąg (tym razem Kolei Dolnośląskich) do Wrocławia, potem TLK do Sędzisławia i wreszcie czeski GW Train do Lubawki.
W Lubawce dojechaliśmy rowerami z dworca do auta, zapakowaliśmy graty i pojechaliśmy do domu, kończąc tym samym bardzo udany, długi, rowerowy weekend.
Dworzec kolejowy w Krośnie Odrzańskim o poranku
Zielona Góra ul. Masarska
Zielona Góra - Bachusik na Wieży Łaziebnej
Zielona Góra - fontanna koło palmiarni
"Motoraczek" w Lubawce
Rower:[A] Chińczyk
Dane wycieczki:
10.70 km (0.00 km teren), czas: 00:47 h, avg:13.66 km/h,
prędkość maks: 23.90 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dolina Bobru - Dzień 3
Sobota, 15 czerwca 2024 | dodano: 19.06.2024Kategoria Dolina Bobru 2024, Te fajne
Dzień trzeci wyprawy wzdłuż Bobru. W przeciwieństwie do wczorajszego, ten był wypełniony atrakcjami. Najpierw Stalag Luft III, czyli miejsce prawdziwiej Wielkiej Ucieczki, Skwer Czołgistów w Żaganiu i wreszcie wisienka na torcie, czyli ruiny kombinatu Alfred Nobel Dynamit Aktien-Gesellschaft koło Nowogrodu Bobrzańskiego. Na DAG mieliśmy trochę mało czasu, bo chciałem dotrzeć do celu przez zmrokiem i ta godzinka, którą tam spędziliśmy pozwoliła tylko pobieżnie zerknąć na niektóre budynki.
Za DAG, spory kawałek (bo aż do Dychowa) pojechaliśmy wzdłuż Kanału Dychowskiego. Jechało się super, ale był to prawie dwudziestokilometrowy odcinek praktycznie prostą drogą i pod koniec zrobiło się to trochę nużące :)
Z Dychowa do Krosna Odrzańskiego był już tylko rzut beretem i po niezbyt krótkim czasie mogliśmy zameldować się na naszej ostatniej kwaterze i świętować sukces - czyli dotarcie do Odry.
Wiadukt kolejowy gdzieś przed Żaganiem
Na leśnej drodze między Małomicami a Żaganiem. Drogi tego typu oraz szutry stanowiły dziś większą część trasy. Z tego powodu Marysia dziś trochę kwękała, bo na dziurach zaczynała już odczuwać, że ta wycieczka trwa już trzeci dzień, a Jej poprzednia jazda rowerem na większy dystans była całe lata temu.
Pałac Lobkowitzów w Żaganiu
Bóbr widziany z Mostu Kolejarzy w Żaganiu
Stalag Luft III
Mauzoleum Lotników Alianckich - Żagań
Skwer Czołgistów w Żaganiu
Pomnik ku czci niemieckich żołnierzy poległych podczas IWŚ
Gdzieś między Gryżycami a Gorzupią
Budynek elektrociepłowni na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Kominy elektrociepłowni na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Budynki na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Kanał Dychowski. Od Żagania przez dobre dwie godziny lało, a potem pogoda zaczęła się poprawiać, by kawałek za DAG zrobić się taka jak na zdjęciu, czyli super.
Bóbr widziany z mostu Prądocińsko-Dychowskiego
Kościół parafialny pw. św. Jadwigi Śląskiej w Krośnie Odrzańskim
Odra w Krośnie Odrzańskim
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2673 (kcal)
Za DAG, spory kawałek (bo aż do Dychowa) pojechaliśmy wzdłuż Kanału Dychowskiego. Jechało się super, ale był to prawie dwudziestokilometrowy odcinek praktycznie prostą drogą i pod koniec zrobiło się to trochę nużące :)
Z Dychowa do Krosna Odrzańskiego był już tylko rzut beretem i po niezbyt krótkim czasie mogliśmy zameldować się na naszej ostatniej kwaterze i świętować sukces - czyli dotarcie do Odry.
Wiadukt kolejowy gdzieś przed Żaganiem
Na leśnej drodze między Małomicami a Żaganiem. Drogi tego typu oraz szutry stanowiły dziś większą część trasy. Z tego powodu Marysia dziś trochę kwękała, bo na dziurach zaczynała już odczuwać, że ta wycieczka trwa już trzeci dzień, a Jej poprzednia jazda rowerem na większy dystans była całe lata temu.
Pałac Lobkowitzów w Żaganiu
Bóbr widziany z Mostu Kolejarzy w Żaganiu
Stalag Luft III
Mauzoleum Lotników Alianckich - Żagań
Skwer Czołgistów w Żaganiu
Pomnik ku czci niemieckich żołnierzy poległych podczas IWŚ
Gdzieś między Gryżycami a Gorzupią
Budynek elektrociepłowni na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Kominy elektrociepłowni na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Budynki na terenie kombinatu DAG Alfred Nobel Krzystkowice
Kanał Dychowski. Od Żagania przez dobre dwie godziny lało, a potem pogoda zaczęła się poprawiać, by kawałek za DAG zrobić się taka jak na zdjęciu, czyli super.
Bóbr widziany z mostu Prądocińsko-Dychowskiego
Kościół parafialny pw. św. Jadwigi Śląskiej w Krośnie Odrzańskim
Odra w Krośnie Odrzańskim
Rower:[A] Chińczyk
Dane wycieczki:
90.80 km (0.00 km teren), czas: 06:34 h, avg:13.83 km/h,
prędkość maks: 41.60 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2673 (kcal)
Dolina Bobru - Dzień 2
Piątek, 14 czerwca 2024 | dodano: 19.06.2024Kategoria Dolina Bobru 2024, Te fajne
Dzień 2. Najkrótszy, najbardziej szosowy i patrząc wstecz, najnudniejszy. Po kilkudziesięciu kilometrach wyjechaliśmy z górzystych terenów i widoki trochę się pogorszyły. Nadal było ładnie i nadal mijaliśmy dużo miasteczek i osad pełnych starych, poniemieckich domów, które uwielbiam, ale to nie do końca było to.
Gwoździem programu miało być dziś Pstrąże, czyli opuszczone miasto w którym stacjonowały wojska radzieckie, ale to był taki słaby gwóźdź, bo pozostałości miasta zostały kilka lat temu zrównane z ziemią. Atrakcją w tym rejonie była natomiast przeprawa przez Bóbr po starym moście. Jego drogowa część została zburzona przez wycofujące się wojska niemieckie, a później nie została odbudowana, by utrudnić dostęp do zamkniętego i bardzo tajnego miasta, jakim wówczas było Pstrąże. W efekcie musieliśmy przełazić po części kolejowej. Czynnej. Mimo, że przechodzi przez niego tylko bocznica do jednostki wojskowej i pociągi za często tam pewnie nie jeżdżą, to jednak jakiś tam dreszczyk emocji był :)
Potem już, jak to mówią "smooth sailing" aż do wsi Śliwnik, gdzie przyszło nam dziś nocować.
Pałac Lenno, który prywatny właściciel uratował przed ruiną i powoli remontuje. Tu jedliśmy dzisiejsze śniadanie.
Nieczynny dworzec kolejowy w Lwówku Śląskim
Piękny XIX-wieczny wiadukt kolejowy w Bolesławcu.
Most nad Bobrem w pobliżu Pstrąża.
Bród na polnej drodze koło Leszna Górnego © bendus
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gwoździem programu miało być dziś Pstrąże, czyli opuszczone miasto w którym stacjonowały wojska radzieckie, ale to był taki słaby gwóźdź, bo pozostałości miasta zostały kilka lat temu zrównane z ziemią. Atrakcją w tym rejonie była natomiast przeprawa przez Bóbr po starym moście. Jego drogowa część została zburzona przez wycofujące się wojska niemieckie, a później nie została odbudowana, by utrudnić dostęp do zamkniętego i bardzo tajnego miasta, jakim wówczas było Pstrąże. W efekcie musieliśmy przełazić po części kolejowej. Czynnej. Mimo, że przechodzi przez niego tylko bocznica do jednostki wojskowej i pociągi za często tam pewnie nie jeżdżą, to jednak jakiś tam dreszczyk emocji był :)
Potem już, jak to mówią "smooth sailing" aż do wsi Śliwnik, gdzie przyszło nam dziś nocować.
Pałac Lenno, który prywatny właściciel uratował przed ruiną i powoli remontuje. Tu jedliśmy dzisiejsze śniadanie.
Nieczynny dworzec kolejowy w Lwówku Śląskim
Piękny XIX-wieczny wiadukt kolejowy w Bolesławcu.
Most nad Bobrem w pobliżu Pstrąża.
Bród na polnej drodze koło Leszna Górnego © bendus
Rower:[A] Chińczyk
Dane wycieczki:
90.30 km (0.00 km teren), czas: 05:26 h, avg:16.62 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dolina Bobru - Dzień 1
Czwartek, 13 czerwca 2024 | dodano: 18.06.2024Kategoria Te fajne, Dolina Bobru 2024
Dzień pierwszy wyprawy wzdłuż Bobru.
Dzień wcześniej przyjechaliśmy autem do Lubawki i rano ruszyliśmy w drogę. Mieliśmy podjechać do Czech, do źródła Bobru, ale ulewa nas trochę zniechęciła. Jazdę wzdłuż rzeki zaczęliśmy więc od zapory w Bukówce, czyli gdzieś pi razy drzwi 10km od źródła.
Jezioro Bukowskie - oficjalnie zaczynamy wyprawę wzdłuż Bobru
Kamienna Góra, którą (poganiani przez deszcz) minęliśmy praktycznie bez zatrzymywania.
Na drodze, kawałek za Kamienną Górą.
Bóbr w okolicy Marciszowa . Pogoda wyraźnie się poprawiła i przez jakiś czas jechaliśmy nie moknąc.
Kościół św. Jana Chrzciciela w Miedziance - Jeden z nielicznych budynków pozostających po czymś, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było całkiem sporym miasteczkiem.
Most kolejowy nad Bobrem w Janowicach Wielkich. W rejonie Janowic znowu nas trochę zmoczyło, ale całe szczęcie padało krócej niż rano i potem można było ostatecznie pożegnać się z pelerynami.
Pałac w Bobrowie
Most nad Bobrem w Jelenia Górze.
Kładka nad Jeziorem Modrym obok "Perły Zachodu"
Zapora na Jeziorze Modrym © bendus
Wieża książęca w Siedlęcinie
Ścieżka wzdłuż Jeziora Wrzeszczyńskiego
Jezioro Pilchowickie
Rynek we Wleniu
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3677 (kcal)
Dzień wcześniej przyjechaliśmy autem do Lubawki i rano ruszyliśmy w drogę. Mieliśmy podjechać do Czech, do źródła Bobru, ale ulewa nas trochę zniechęciła. Jazdę wzdłuż rzeki zaczęliśmy więc od zapory w Bukówce, czyli gdzieś pi razy drzwi 10km od źródła.
Jezioro Bukowskie - oficjalnie zaczynamy wyprawę wzdłuż Bobru
Kamienna Góra, którą (poganiani przez deszcz) minęliśmy praktycznie bez zatrzymywania.
Na drodze, kawałek za Kamienną Górą.
Bóbr w okolicy Marciszowa . Pogoda wyraźnie się poprawiła i przez jakiś czas jechaliśmy nie moknąc.
Kościół św. Jana Chrzciciela w Miedziance - Jeden z nielicznych budynków pozostających po czymś, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było całkiem sporym miasteczkiem.
Most kolejowy nad Bobrem w Janowicach Wielkich. W rejonie Janowic znowu nas trochę zmoczyło, ale całe szczęcie padało krócej niż rano i potem można było ostatecznie pożegnać się z pelerynami.
Pałac w Bobrowie
Most nad Bobrem w Jelenia Górze.
Kładka nad Jeziorem Modrym obok "Perły Zachodu"
Zapora na Jeziorze Modrym © bendus
Wieża książęca w Siedlęcinie
Ścieżka wzdłuż Jeziora Wrzeszczyńskiego
Jezioro Pilchowickie
Rynek we Wleniu
Rower:[A] Chińczyk
Dane wycieczki:
95.80 km (0.00 km teren), czas: 06:29 h, avg:14.78 km/h,
prędkość maks: 54.50 km/hTemperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3677 (kcal)
Gravelowa pętla wokół Łodzi.
Sobota, 8 lipca 2023 | dodano: 10.07.2023Kategoria Łódź i okolice, Te fajne
Niedawny objazd Łodzi czerwonym szlakiem mi się nie udał i od tej pory nie dawało mi to spokoju.
Dziś podjąłem kolejną próbę objechania Łodzi, ale tym razem trasą wyścigu "Gravel po łódzku, który odbył się 13-14 maja. Była trochę dłuższa niż czerwony szlak, ale było na niej znacznie mniej piachu.
Dzień na jazdę wybrałem sobie średni, bo upał był niemiłosierny. W rejonie Wiśniowej Góry dołączył do mnie Ojciec i przejechał ze mną trochę ponad 100km. Jechał elektrykiem i w sakwie tachał kilka litrów napojów. Gdyby nie Jego pomoc, nie byłoby szansy, abym przejechał dziś taki dystans, bo nawet kilka bidonów nie starczyłoby mi na odcinkach pomiędzy kolejnymi "wodopojami" na trasie.
W rejonie Babic, chwilę przed zachodem słońca, Ojciec odłączył się i pojechał do domu, a ja walnąłem ostatni odcinek już sam.
Po zachodzie temperatura zaczęła spadać, więc zaczęło się jechać całkiem fajnie, ale pojawił się kolejny problem - wiejskie psy, które na noc wszyscy spuszczają z łańcucha. Podczas przejazdu przez Nowe Krasnodęby trzy razy musiałem zwiewać przed kundlami, rozpędzając się za każdym razem do dobrze ponad 40km/h. Na tym etapie (ponad 190km w nogach) było to trudne i gdy w Sobieniu drogę zagrodziło mi kolejne stadko psów, postanowiłem dać spokój z jazdą dokładnie wg. tracka z wyścigu. Zrobiłem w tył zwrot i już najkrótsza drogą pojechałem do domu.
Mimo tego skrócenia trasy, magiczna granica 200km została przekroczona. Mój dotychczasowy rekord dystansu dziennego był o około 60km krótszy, a do tego wykręcony w całości po asfalcie. Tym razem były to w sporej mierze szutry oraz leśne i polne drogi. Skok był zatem nie tylko ilościowy, ale też jakościowy :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dziś podjąłem kolejną próbę objechania Łodzi, ale tym razem trasą wyścigu "Gravel po łódzku, który odbył się 13-14 maja. Była trochę dłuższa niż czerwony szlak, ale było na niej znacznie mniej piachu.
Dzień na jazdę wybrałem sobie średni, bo upał był niemiłosierny. W rejonie Wiśniowej Góry dołączył do mnie Ojciec i przejechał ze mną trochę ponad 100km. Jechał elektrykiem i w sakwie tachał kilka litrów napojów. Gdyby nie Jego pomoc, nie byłoby szansy, abym przejechał dziś taki dystans, bo nawet kilka bidonów nie starczyłoby mi na odcinkach pomiędzy kolejnymi "wodopojami" na trasie.
W rejonie Babic, chwilę przed zachodem słońca, Ojciec odłączył się i pojechał do domu, a ja walnąłem ostatni odcinek już sam.
Po zachodzie temperatura zaczęła spadać, więc zaczęło się jechać całkiem fajnie, ale pojawił się kolejny problem - wiejskie psy, które na noc wszyscy spuszczają z łańcucha. Podczas przejazdu przez Nowe Krasnodęby trzy razy musiałem zwiewać przed kundlami, rozpędzając się za każdym razem do dobrze ponad 40km/h. Na tym etapie (ponad 190km w nogach) było to trudne i gdy w Sobieniu drogę zagrodziło mi kolejne stadko psów, postanowiłem dać spokój z jazdą dokładnie wg. tracka z wyścigu. Zrobiłem w tył zwrot i już najkrótsza drogą pojechałem do domu.
Mimo tego skrócenia trasy, magiczna granica 200km została przekroczona. Mój dotychczasowy rekord dystansu dziennego był o około 60km krótszy, a do tego wykręcony w całości po asfalcie. Tym razem były to w sporej mierze szutry oraz leśne i polne drogi. Skok był zatem nie tylko ilościowy, ale też jakościowy :)
Rower:[A] Marin
Dane wycieczki:
209.97 km (0.00 km teren), czas: 12:14 h, avg:17.16 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr - dzień 3 - "Bój to będzie ostatni, Krwawy skończy się trud,..."
Niedziela, 28 maja 2023 | dodano: 01.06.2023Kategoria Dookoła Tatr 2023, Góry, Tatry, Te fajne
Dzień, którego się trochę obawiałem. W nogach już ponad 200km, a przed nami koło stu kilometrów i do tego konieczność przebicia się przez Magurę Spiską. Mogło być ciężko.
Zaczęło się lajtowo, ścieżką rowerową do Białej Spiskiej, a potem dalej do Zdziaru. Tam zjedliśmy wczesny obiad, by zgromadzić kalorie na pojazd i zaczęliśmy wspinaczkę. Było monotonnie, dość wolno i nudno (jak to podjeżdżanie na asfalcie), ale mimo wszystko całkiem znośnie. Cały czas jednak czekałem na tą ścianę nie do pokonania... a ona się nie pojawiła. Wjechaliśmy na 1125mnpm i zaczął się szaleńczy zjazd z prędkościami rzadko poniżej 50km/h, aż do wsi Osturňa. Potem znów trochę podjeżdżania na Hanušovské sedlo i dalej już tylko w dół przez Hanuszowce i Starą Spiską Wieś aż do Polski, pod zaporę w Niedzicy.
Ostatecznie przeprawa przez góry, której tak się obawiałem okazała się całkiem spoko.
Z Niedzicy spokojnie (nie licząc dość groźnie wyglądającej gleby kolegi), trasą Velo Dunajec pomknęliśmy do Nowego Targu, gdzie zostawiliśmy busa.
I tyle. Udało się.
Przez trzy dni przejechaliśmy łącznie 323,52 km i pokonaliśmy ca. 3500m przewyższenia.
Nie sądziłem, że dam radę, bo od kilku ładnych lat bardzo mało jeździłem, ale okazało się, że z odpowiednim nastawieniem i w dobrym towarzystwie wszystko jest możliwe :)
Ratusz w Kieżmarku
Tatry i rzepak - taki trochę Leitmotiv tego wyjazdu.
"Przprawa" przez Poprad.
Tatry, ale tym razem już za Białą Spiską
Wjeżdżamy do Zdziaru.
Ždiarsky Dom
Widoczek przy obiedzie.
Widok z podjazdu na Hanušovské sedlo.
Widać Trzy Korony - jesteśmy u kresu drogi.
Zamki w Niedzicy i Czorsztynie widziane z zapory na Jeziorze Czorsztyńskim.
Juczne "konie"
Jezioro Czorsztyńskie widziane z trasy Velo Dunajec
Ostatnie kilometry przez Nowym Targiem.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zaczęło się lajtowo, ścieżką rowerową do Białej Spiskiej, a potem dalej do Zdziaru. Tam zjedliśmy wczesny obiad, by zgromadzić kalorie na pojazd i zaczęliśmy wspinaczkę. Było monotonnie, dość wolno i nudno (jak to podjeżdżanie na asfalcie), ale mimo wszystko całkiem znośnie. Cały czas jednak czekałem na tą ścianę nie do pokonania... a ona się nie pojawiła. Wjechaliśmy na 1125mnpm i zaczął się szaleńczy zjazd z prędkościami rzadko poniżej 50km/h, aż do wsi Osturňa. Potem znów trochę podjeżdżania na Hanušovské sedlo i dalej już tylko w dół przez Hanuszowce i Starą Spiską Wieś aż do Polski, pod zaporę w Niedzicy.
Ostatecznie przeprawa przez góry, której tak się obawiałem okazała się całkiem spoko.
Z Niedzicy spokojnie (nie licząc dość groźnie wyglądającej gleby kolegi), trasą Velo Dunajec pomknęliśmy do Nowego Targu, gdzie zostawiliśmy busa.
I tyle. Udało się.
Przez trzy dni przejechaliśmy łącznie 323,52 km i pokonaliśmy ca. 3500m przewyższenia.
Nie sądziłem, że dam radę, bo od kilku ładnych lat bardzo mało jeździłem, ale okazało się, że z odpowiednim nastawieniem i w dobrym towarzystwie wszystko jest możliwe :)
Ratusz w Kieżmarku
Tatry i rzepak - taki trochę Leitmotiv tego wyjazdu.
"Przprawa" przez Poprad.
Tatry, ale tym razem już za Białą Spiską
Wjeżdżamy do Zdziaru.
Ždiarsky Dom
Widoczek przy obiedzie.
Widok z podjazdu na Hanušovské sedlo.
Widać Trzy Korony - jesteśmy u kresu drogi.
Zamki w Niedzicy i Czorsztynie widziane z zapory na Jeziorze Czorsztyńskim.
Juczne "konie"
Jezioro Czorsztyńskie widziane z trasy Velo Dunajec
Ostatnie kilometry przez Nowym Targiem.
Rower:[A] Marin
Dane wycieczki:
104.61 km (0.00 km teren), czas: 06:00 h, avg:17.43 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr - dzień 2 - Ten z widokami
Sobota, 27 maja 2023 | dodano: 31.05.2023Kategoria Tatry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023, Góry
Dzisiejsza trasa prowadziła z Liptowskiego Mikułasza do Wierzbowa, krawędzią Niżnych Tatr i przez dolinę Czarnego Wagu a potem przez Świt, Poprad i ostatecznie do Wierzbowa.
Ten dzień miał być tym przejechanym na spokojnie. Miało nie być za dużo przewyższeń, ostrych ani długich podjazdów, a do tego dystans miał być krótszy - wyraźnie poniżej setki.
No i owszem, wszystko było, ale był też wiatr w twarz osiągający wg. apek w telefonie nawet 21km/h. W efekcie jechało się ciężko. Część trasy wiodła w dolinkach górskich, przez lasy i wtedy było ok, ale gdy opuściliśmy osłonięte miejsca zaczynała się walka. Za Popradem zrobiło się naprawdę ciężko i z wielką ulgą przywitaliśmy Vrbov, gdzie mieliśmy wykupioną kwaterę na noc.
Ale żeby nie było, że narzekam tylko, to wspomnę, że pogoda się poprawiła i tego dnia wreszcie mieliśmy widoki na Tatry. No i przejechaliśmy założony odcinek, czyli wszystko git.
Fotostop kawałek za wsią Liptovská Porúbka. Dziś wreszcie widać Tatry
Pole rzepaku w mniej więcej w tym samym rejonie, ale tym razem spojrzenie w kierunku wschodnim.
Zaporowy zbiornik Čierny Váh.
Szlak wzdłuż rzeki Wag.
Przeprawa przez stary most kolejowy nad Benkovskim Potokiem.
Zjazd szosą w kierunku wsi Szczyrba (Štrba)
Widoczek na Tatry jako nagroda z asfaltowy podjazd kawałek za Popradem z wiatrem wiejącym prosto w twarz.
Wysypisko kilka kilometrów dalej - najwyraźniej jak bociany lecą na południe, to właśnie tutaj :)
Ostatnie kilometry na dziś - śmigamy pod wiatr, w kierunku wsi Žakovce
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ten dzień miał być tym przejechanym na spokojnie. Miało nie być za dużo przewyższeń, ostrych ani długich podjazdów, a do tego dystans miał być krótszy - wyraźnie poniżej setki.
No i owszem, wszystko było, ale był też wiatr w twarz osiągający wg. apek w telefonie nawet 21km/h. W efekcie jechało się ciężko. Część trasy wiodła w dolinkach górskich, przez lasy i wtedy było ok, ale gdy opuściliśmy osłonięte miejsca zaczynała się walka. Za Popradem zrobiło się naprawdę ciężko i z wielką ulgą przywitaliśmy Vrbov, gdzie mieliśmy wykupioną kwaterę na noc.
Ale żeby nie było, że narzekam tylko, to wspomnę, że pogoda się poprawiła i tego dnia wreszcie mieliśmy widoki na Tatry. No i przejechaliśmy założony odcinek, czyli wszystko git.
Fotostop kawałek za wsią Liptovská Porúbka. Dziś wreszcie widać Tatry
Pole rzepaku w mniej więcej w tym samym rejonie, ale tym razem spojrzenie w kierunku wschodnim.
Zaporowy zbiornik Čierny Váh.
Szlak wzdłuż rzeki Wag.
Przeprawa przez stary most kolejowy nad Benkovskim Potokiem.
Zjazd szosą w kierunku wsi Szczyrba (Štrba)
Widoczek na Tatry jako nagroda z asfaltowy podjazd kawałek za Popradem z wiatrem wiejącym prosto w twarz.
Wysypisko kilka kilometrów dalej - najwyraźniej jak bociany lecą na południe, to właśnie tutaj :)
Ostatnie kilometry na dziś - śmigamy pod wiatr, w kierunku wsi Žakovce
Rower:[A] Marin
Dane wycieczki:
88.34 km (0.00 km teren), czas: 05:10 h, avg:17.10 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dookoła Tatr - dzień 1 - "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši"
Piątek, 26 maja 2023 | dodano: 31.05.2023Kategoria Góry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023
Jakieś dwa tygodnie temu sąsiad spytał mnie, czy nie miałbym ochoty przejechać w kilka osób szlaku dookoła Tatr. Po dość długim zastanowieniu, zgodziłem się, choć miałem poważne wątpliwości dotyczące swojej formy i zdolności spędzenia kilku dni w towarzystwie osób, które znam słabo, albo nie znam wcale.
Koniec końców, w czwartek wieczorem załadowaliśmy się do auta pojechaliśmy do Nowego Targu, by przespać się już na miejscu i ruszyć na szlak z samego rana.
O przebiegu samego szlaku nie ma się co rozpisywać, bo obszerny opis jest na oficjalnej stronie, podlinkowanej wcześniej.
Dość powiedzieć, że pierwszy dzień poszedł zgodnie z planem, a nawet lepiej. Mimo wątpliwych prognoz pogody, nie spadła ani kropla deszczu, nikt się nie wywalił, nic się nie zepsuło, bagaż za bardzo nie ciążył, a noga podawała jak należy. Towarzystwo też okazało się być całkiem spoko.
(To ostatnie, było ważne zwłaszcza w świetle faktu, że w kwaterze na pierwszy nocleg powitały naszą czteroosobową grupę dwa łóżka małżeńskie. Ale o tym ćśśś... Jak to mówią: "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši") :D
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Koniec końców, w czwartek wieczorem załadowaliśmy się do auta pojechaliśmy do Nowego Targu, by przespać się już na miejscu i ruszyć na szlak z samego rana.
O przebiegu samego szlaku nie ma się co rozpisywać, bo obszerny opis jest na oficjalnej stronie, podlinkowanej wcześniej.
Dość powiedzieć, że pierwszy dzień poszedł zgodnie z planem, a nawet lepiej. Mimo wątpliwych prognoz pogody, nie spadła ani kropla deszczu, nikt się nie wywalił, nic się nie zepsuło, bagaż za bardzo nie ciążył, a noga podawała jak należy. Towarzystwo też okazało się być całkiem spoko.
(To ostatnie, było ważne zwłaszcza w świetle faktu, że w kwaterze na pierwszy nocleg powitały naszą czteroosobową grupę dwa łóżka małżeńskie. Ale o tym ćśśś... Jak to mówią: "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši") :D
Rower:[A] Marin
Dane wycieczki:
130.58 km (0.00 km teren), czas: 06:54 h, avg:18.92 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)