Plan był taki: pojechać na Retkinię, odpowietrzyć Magury w rowerze Ojca i szybko wrócić. Wyszło trochę inaczej - pojechałem na Retkinię, rozbebeszyłem hamulce i okazało się, że coś w nich mocno nie bangla. Walczyłem z nimi dużo za długo, nic nie zdziałałem i do domu wróciłem koło pierwszej w nocy.
Pierwszy raz zabraliśmy w tym roku Tosię na wycieczkę rowerową. Słowo "wycieczka", z racji dystansu i celu, mocno na wyrost - dojechaliśmy na plac zabaw w parku na Zdrowiu. Ale... sic parvis magna...?
Miało być "jak za dawnych czasów" - sporą grupą, daleko i na ognisko, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Niektórym przeszkodziły dojazdy z innych miast, niektórym (nam) zorganizowanie opieki dla dziecka, innym jeszcze lenistwo. Ostatecznie skończyło się na gronie niewielkim, na krótkiej przejażdżce i braku ogniska - dotarliśmy jedynie do "Modrzewiaka", gdzie wszamaliśmy zupę/szarlotkę. Skłamałbym jednak mówiąc, że się nie podobało :)
Dość niespodziewanie udało się oddać Progeniturę pod opiekę "Babci Misi" i pojawiła się okazja, by wybyć gdzieś na kilka godzin. Z racji sympatycznej pogody, rower było oczywistym wyborem. Pojechaliśmy na północ, nie do końca posiadając jakikolwiek plan, ale po cichu liczyłem, że uda się dotrzeć do Grotnik. Nie zdradzę, żadnej tajemnicy mówiąc, że się udało :) Po drodze trochę polnych dróg...
... a trochę, jak za starych dobrych czasów, zupełnie na przełaj.
W Grotnikach buła z serem nad zamarzniętym jeszcze zalewem, ... ...mały lans na singlach i kładkach nad Lindą, ...
a powrót do Łodzi na pokładzie ŁKA, bo czas trochę naglił.
Z okazji rozpoczęcia drugiego sezonu z Łódzkim Rowerem Publicznym - powrót z pracy. Czekam na kolejne stacje mające powstać w ramach Budżetu Obywatelskiego.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)