Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:211.89 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:70.63 km
Więcej statystyk

A wiosna przyszła pieszo...

Niedziela, 30 marca 2008 · Komentarze(0)
Pierwsza większa wyprawa tego roku. Były już dłuższe dystanse, ale dopiero ta wycieczka miała w sobie coś z beztroskiego, wakacyjnego włóczenia się po bezdrożach z dala od domu.
Grupa miała być trochę większa, bo zabrać miał się jeszcze siwy84 z forumrowerowe.org, wraz ze swoją dziewczyną, ale cóż.. nie wyszło. Pojechaliśmy we dwójkę: ja i Marysia.
Ruszyliśmy rano - żwawy przejazd na Łódź Fabryczną, rowery do pociągu i jedziemy do Koluszek. Zgodnie z planem mieliśmy zwiedzać lasy w pobliżu tego węzła kolejowego, ale w mojej głowie zrodził się plan zahaczenia o Tomaszów Mazowiecki. W zwięzku z tym, klucząc w pobliżu torów kolejowych ruszyliśmy na południe. Na początku było mało wiosennie - słońce zasłaniała jakaś złośliwa chmura, ścieżki i drogi były błotniste, a temperatura była daleka od obiecanych w prognozie kilkunastu stopni.
Po parunastu kilometrach zrobiło sie jednak ładniej. Teran jakby trochę obsechł i zaczęło pokazywać się słońce.
W Tomaszowie zjedliśmy pożywny obiad w "restauracji innej niż wszystkie" (ktoś jeszcze pamięta to ich stare hasło reklamowe?) i zaczęliśmy tą fajniejszą część wycieczki. Pojechaliśmy do Grot koło miasta, pojeździliśmy po ścieżkach w okolicznych lasach i robiąc masę postojów na robienie zdjęć dojechaliśmy do zapory w Smardzewicach. Tutaj po praz pierwszy naprawdę poczuliśmy, że jest wiosna. W okolicznych barach tłumy, do każdej budy z lodami ustawiały się kolejki, a do tego plątała się grupa kilkunastu motocyklistów, którzy robili sporo hałasu. Szybko opuściliśmy to zatłoczone miejse i samym brzegiem Pilicy pojechaliśmy do rezerwatu "Niebieskie Źródła". Kilka fotek i dalej już kulturalnie na dworzec, na pociąg do Łodzi. Tutaj miła niespodzianka - zamiast starym EN52, trasę do Koluszek pokonaliśmy na pokładzie ED59 (aka "Acatus")

No i obyło się bez gleb z winy Crank Bros. Marysi - udany dzień :)

Droga z Koluszek do Tomaszowa


Momentami było mokro - tutaj wracamy już na drogę, bo tu (jak iwidać) zaczyna się ten suchy odcinek


Gdzieś koło Skrzynek - zagrodzony podwójną linią ogrodzeń z drutu kolczastego obiekt o nieznanym przeznaczeniu. Ktoś wie co tam było?


W Lesie za Tomaszowem - wiosna na całego

j.w.

i tu też


Marysiowy rower (Stanisław II ):)


Groty Nagórzyckie - prawie jak góry :)




Nagórzyce - prawie jak chaszcze


Widok na Marysię (i zaporę w Smardzewicach)


Próg wodny poniżej zapory




Zalew Sulejowski. Kwiat lotosu, pięść mistrza Zen? :]


Pilica - singletrack


RTWD na 115mm i cisnę podjazd. Obiektyw spłaszcza, ale tym razem na serio było stromawo.


"Niebieskie Źródła" jeszcze w niezbyt wiosennych barwach (a rok temu, w maju było tu tak)




ED59, czyli limuzyna do Koluszek

Zemsta haka

Niedziela, 9 marca 2008 · Komentarze(0)
Kolejna niedzielna wycieczka z forumowiczami (czyżby narodziny nowej, świeckiej tradycji?). Na zbiórce primo stawili się: Ulf, Pixon i demvari. Ruszyliśmy w tym dzielnym gronie na zbiórkę secundo - pod "restauracją inną niż wszystkie" czekali na nas silenoz i Maciej.
Potem Lublinek i Pabianice. Tam opuścił nas demvari, a my zaopatrzyliśmy się w zapas płynów i przetworów mięsnych (można tak kiełbasę nazwać?) oraz czerstwe bułki. Dalej, czerwonym szlakiem udaliśmy się w kierunku Ldzania, gdzie nad rzeką Grabią miało odbyć się rytualne i długo planowane pieczenie kiełbasy. Po drodze, już za Ldzaniem Pixon najwyraźniej postanowił, że odchudzania roweru nigdy za wiele i urwał hak przerzutki. Ponieważ byliśmy kilkaset metrów od miejsca, które latem wygląda tak, postanowiliśmy zrobić postój. Tutaj okzało się, że nasz plan rozpalenia ogniska miał jeden słaby punkt - nikt nie miał zapalek, ani zapalniczki. Nie pozostało nam nic innego, jak zjeść kiełbasy bez poddawania ich obróbce termicznej, zapijając je piwkiem. Pixon zaś zbudował single-speed'a, bluźniąc przy tym soczyście. Pojawiła się propozycja, by wyrzeźbić hak przerzutki z suchej bułki, którą przyszło wcinać Pixonowi, ale... jakoś nie wyszło :]

Po chwili odpoczynku ruszyliśmy do Baryczy i Kolumny. Tytaj grupa się podzieliła: silenoz załapał się na samochodową podwózkę do Łodzi, Maciej pojechał w swoją stronę.

Zostałem ja, Pixon i Ulf - hardtail single-speed i dwa full'e po 145/150mm skoku. Do tej pory tempo było rzędu 16km/h a teraz wyraźnie wzrosło - przez Poleszyn, Janowice, Wolę Żytowską bryknęliśmy w dosyć szybkim, jak na mnie, tempie rzędu 24-30km/h. Tak dojechaliśmy do Górki Pabianickiej i przez Gorzew dojechaliśmy na Smulsko. Dalej poprowadizłem grupe przez poligon i pokazałem uroki tego miejsca.

Ostatecznie rozstaliśmy się przy Zgierskiej. Ulf i Pixon pojechali dalej na północ, a ja odwiedziłem Marysię, która nakarmiła mnie i napoiła (ratując mi tym samym życie).
Do domu wróciłem jadąc wzdłuż Al. Włókniarzy i Limanowskiego - grzecznie, ścieżką rowerową.

Fajna wycieczka, ale jutro odpokutuję to tempo w drugiej części.

Trasa: HQ - Limanowskiego/Włókniarzy - "Zdrowie" - McDonald's Retkinia - Lublinek - Pabianice - Ldzań - Barycz - Kolumna - Poleszyn - Janowice - Żytowice - Wola Żytowska - Konin - Górka Pabianicka - Gorzew - Nowy Józefów - Smulsko - poligon - Os.Żubardź - Al. Włókniarzy - RDG E - HQ

(Tutaj opis wycieczki autorstwa Pixona)

A tu kilka fotek:

Maciej, Ulf i silenoz


Ja, Maciej, Pixon, silenoz


Rumaki (prawie wszystkie) przy młynie w Ldzaniu


Młyn na Grabi w Ldzaniu


Poison Zyankali + patyk=...


Pit-stop (to się ostanio modne robi)


My przy "ognisku"




Pixon zmiękczający bułkę

Marcowanie po lesie

Sobota, 8 marca 2008 · Komentarze(0)
Z okazji prawie wiosennej pogody przejechaliśmy się po Lesie Łagiewnickim i po poligonie. Przeprowadziliśmy też trening w zakresie podjazdów na krótkie, strome wzniesienia. Są filmy z tego wydarzenia, ale z racji sporej ilości wulgaryzmów (Marysia) i idiotyzmów (ja) nie nadają się do publikacji :]
Przez całą drogę nękało mnie koszmarne dzwonienie tarczy przedniego hamulca. Co postój starałem się ustawić zacisk tak, by wyeliminować ten przykry dźwięk. W końcu nie wytrzymałem - wyciągnąłem koło, zresetowałem tłoczki, ustawiłem zacisk i... reszta wycieczki odbyła się w ciszy.

Sesja fotograficzna...


...i jej efekty.




Pit-stop.


Te piękne kobiety i ich szybkie maszyny :]