Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:178.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:22.34 km
Więcej statystyk

Uczucia z odzysku

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Ojcostwo nie sprzyja jeździe na rowerze, więc (mimo, że dzień coraz dłuższy) ciągle jeżdżę po nocach, 
Dzisiaj pomysłu na traskę za bardzo nie było, ale postanowiłem, że przejadę kawałek pociągiem, żeby trochę punkt startowy zmodyfikować i dzięki temu pojeździć gdzieś indziej. Decyzję tą podjąłem nie sprawdzając rozkładu jazdy i postawiłem na zupełny spontan. W efekcie, na szansę, by ta wycieczka była fajna, spóźniłem się 12 minut. Tyle przed moim dotarciem na dworzec odjechał skład ŁKA do Kutna (przez Grotniki). Jedynym co mi zostało, był pociąg na Łódź-Widzew. Cóż... na bezrybiu...
Wysiadłszy na Widzewie, ruszyłem na północ w kierunku PKWŁ. Ulicami Arniki, Iglastą, Hanuszkiewicza itp. dotarłem do Wzgórza "Radary". Stamtąd niedaleko już do Lasu Łagiewnickiego, więc też go odwiedziłem.
Ogólnie, to nocna jazda polnymi drogami  jest trochę monotonna - świat ogranicza się do tych kilkunastu/kilkudziesięciu metrów błotnistej nawierzchni oświetlonej lampką na kierownicy. W lesie chociaż w polu widzenia śmigają z prawej i z lewej drzewa (dlatego Las Łagiewnicki był stanowczo punktem kulminacyjnym wycieczki).
Rozrywką (główną) była muzyka. Dziś powrót do "staroci". Najpierw Tool z krążków Ænima i Undertow, a pod koniec, Thursday z 2009, czyli "Common Existence".



Jak za dawnych czasów?

Sobota, 22 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Wycieczka z Siwym.
Pojechaliśmy na punkt widokowy Dobra Nowiny, który pierwotnie chciałem odwiedzić w czwartek. Najpierw było trochę kłopotów ze znalezieniem go (obaj dawno już tam nie byliśmy, a rejon mocno się pozmieniał), a potem okazało się, że w nocy jest to średnio atrakcyjna miejscówka. Całe szczęście (?) szybko przegnał na stamtąd lodowaty wiatr. Po drodze chcieliśmy zahaczyć o bar "Modrzewiak" i ugrzać się przy herbacie, ale okazało się, że jest nieczynny i herbatkę musieliśmy wypić na stacji benzynowej.
W drodze powrotnej zaliczyłem swoją pierwszą od dawna kupę na oponie.Ponieważ rower wisi na ścianie w salonie, zmuszony byłem pod domem bawić się w ostre skrobanie. Zrobiłem to tak dobrze, że jestem przekonany, że obecnie byłbym w stanie usunąć patykiem nawet  ciąże, a kobieta nawet by nie zauważyła.




Rudzka rundka

Czwartek, 20 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Na rower wybrałem się dopiero wieczorem (jak Tosia poszła spać). Chciałem pojechać na punkt widokowy Dobra Nowiny, za Lasem Łagiewnickim, ale po drodze plan ewoluował i ostatecznie skończyłem na Rudzkiej Górze.
Zimno jak jasna cholera - gdy ruszałem, było jeszcze trochę widno i temperatura była pewnie w okolicy 5 stopni, ale później osiągnęła rejon zera, a na trawie zaczął robić się szron. Już najwyższa pora na odrobinę ciepła, bo inaczej te nocne jazdy mnie wykończą.




Timeout

Sobota, 15 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Mała odskocznia od codzienności i okazja na zresetowanie umysłu - przez poligon na Retkinię i z powrotem przez park na Zdrowiu.
Przy okazji pierwsza jazda na wreszcie skończonym Canyonie, czyli rowerze, który ma w pewnych okolicznościach zastąpić mi i Marysi Mieszczucha





Po powrocie, znów na rower, ale teraz na dwóch kółkach zasuwała Tosia.

"Zdrada" ! :)

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Przedpołudnie dla ojca z Córką.
Wybraliśmy się z Tosią na plac zabaw na Złotnie. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w drodze powrotnej Bejbor wbił mi nóż w plecy i usnął w przyczepce, a ja się musiałem potem w domu z tego tłumaczyć.



Bejborowanie 2/2017

Sobota, 1 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Familijnie - z Marysią, Tosią, a przez część drogi, również z "babcią Misią", na plac zabaw w Arturówku, a potem po lesie w rejonie kapliczek i szpitala. Po drodze liczne, postoje, drzemka, obiad, lody... uroki ojcostwa...



Do przyczepki podpięliśmy też rowerek Tosi, więc chwilkę mogła "pojechać" z rodzicami.