Początkowo Siwy mówił, że musi do Warszawy na już i zaraz, ale potem sprawy się rypły i już nigdzie nie musiał. W związku z tym, wybraliśmy się na rower. Trochę bez celu i bez pomysłu na trasę pokręciliśmy się w rejonie Lasu Łagiewnickiego i w Modrzewiaku wypiliśmy piwo grzane pod pachą lub między cyckami.
Napisałem raz. Długo dowcipnie i z konceptem. Żonglując zakładkami przy wstawianiu zdjęć zamknąłem taba z opisem :/ Napisałem drugi raz. Krótko, ale i tak omówiłem wszystko, co omówić chciałem. Wylogowało mnie i wszystko poszło... Teraz już nic nie napiszę:/
Uznaje się, że grunge zabił hair metal, ergo? Hair metal nie żyje. K.Kombajn palnął sobie w łeb, więc też nie żyje. A tutaj? Proszę! Tak ładnie dwa trupki brzmią razem :) Zombie rock?
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/rr06IyWMf4Y">
<embed src="http://www.youtube.com/v/rr06IyWMf4Y" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br> Jeśli zmarli mogą przewracać się w grobie, to Kombajn wiruje teraz pewnie jak turbina parowa. Yeah :) Pluć na mity!
Kolejne jeżdżenie po mieście "w interesach". Tym razem na rowerze "szybkim" i po ciemku. O tym, że jest trochę zimno wspominać nawet nie wypada, bo to "oczywista oczywistość". Po wszystkim gorąca kąpiel i zimne piwo :)
Rundka po mieście. W planie administracja nieruchomości Łódź-Żabieniec, serwis w "Dynamo" i sklep modelarski (BTW to bardzo miło potraktowano mnie w sklepie "Drim" przy Powstańców Wielkopolskich. Jeden ze sprzedawców, widząc że opieram grata na zewnątrz, wyszedł do mnie i zaprosił mnie z rowerem do środka. Sympatyczny gest, który chyba przysporzył im stałego klienta).
Ostatnio na nowo odkrywam ISIS. Bez dwóch zdań rządzą (czy też raczej rządzili). <object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/9Omo64I8cds">
<embed src="http://www.youtube.com/v/9Omo64I8cds" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Miał być wypad za miedzę - do Grotnik. Pojechaliśmy w składzie MMA (Monika,Maricn i ja). Okazało się jednak, że miedza jest rozległa i kończy się jakoś nad wyraz blisko Ozorkowa. Potem jeszcze zaniosło nas do Sokolnik i tam, w zapadającym szybko zmroku zaczęliśmy malowniczo błądzić. Zacząłem ja, proponując drogę prowadzącą na wschód, sądząc, że wiedzie na południe, a potem już zaczęło się na dobre i prawie każdy dołożył swoją cegiełkę. Ostatecznie, po wielu konsultacjach z GPS'ami w telefonach dotarliśmy do Dąbrówki Wielkiej, gdzie zjedliśmy po kawałku kiełbasy po staropolsku (kiełbasa na zimno zagryzana Snickersem i bułką). Stamtąd do domów już praktycznie rzut beretem, więc obyło się bez większych przygód i wszyscy dotarli chyba cało. Ja na pewno.
Z Sektą po PKWŁ, ze zwiedzaniem miejsc związanych z powstaniem styczniowym (głównie z bitwą pod Dobrą). Na zakończenie bibka w "altance" w Lesie Łagiewnickim - patriotyczne przyśpiewy, kiebana i alko :D
Wybrałem tylko na chwilę się "na miasto" w poszukiwaniu kółek do fotela, ale krótka w założeniach przejażdżka zmieniła się w dłuższą wyprawę po mieście w towarzystwie Ojca. Kółka ostatecznie kupiłem w Ikei.
Po drodze wstąpiliśmy na cmentarz przy Sopockiej. Jest tam kilka grobów Cyganów. Teraz, po Wszystkich Świetych przedstawiają one sobą dosyć ciekawy widok, gdyż najwyraźniej Romowie świętują w sposób podobny do meksykańskiego Día de los Muertos. Na dowód: foto. Ten konkretny nagrobek pojawi się jeszcze na 100% na tym blogu, bo jest naprawdę... wyjątkowy. Żeby uwiecznić go, wybiorę się na ten cmentarz specjalnie z lepszym aparatem.
W drodze powrotnej jeszcze chwila w Parku im.Rejtana czyli niegdysiejszym cmentarzu ewangelicko-augsburskim.
Z Ojcem wybrałem się na popołudniową wycieczkę. Pokazał mi kolejny cmentarz wojenny, na którym spoczywają niemieccy i rosyjscy żołnierze polegli w czasie bitwy o Łódź w 1914r. Z innych atrakcji była też np. XIX-wieczna kuźnia w Porszewicach.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)