Styczeń, 2014
Dystans całkowity: | 52.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 26.19 km |
Więcej statystyk |
Podsumowanie roku 2013
Kolejny (już siódmy) rok z bikestatsem zamykam z wynikiem tak kiepskim, że aż wypadałoby go przemilczeć. Najpierw była długa, trwająca do kwietnia zima, potem spóźnione i przez z ciągłymi deszczami wakacje, a przez resztę roku... sam właściwie nie wiem co.
Było też na szczęście kilka fajnych wycieczek w wesołym gronie i parę innych 'hajlajtów' (m.in. nadspodziewanie fajny wyjazd nad morze w maju).
Ale.. pora spojrzeć naprzód, w nowy 2014 rok i postarać się, żeby rowerowo był lepszy.
Kategoria Podsumowanie roku
Like a sir!
-
DST
36.09km
-
Sprzęt [A] Tomac
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejne wieczorne śmiganie. Dzisiaj tylko z Siwym, więc powiedzmy, że kameralnie.
Zbiórka przy Castoramie na RDG a potem kurs na bar "Modrzewiak" z zaliczeniem niebieskiego szlaku. Na miejscu fotelowa loża dla VIP'ów i kila złotych na głowę, a powrót w nastrojach iście szampańskich przez Jagody i kaloryfer.
Zdjęcia robiłem, ale powiedzmy, że nie było warunków, żeby wyszły, więc nie wyszły :)
Zamiast zdjęć, Circle Takes the Square w wersji live, czyli znacznie lepiej
Kategoria Łódź i okolice
Baptism by sausage
-
DST
16.29km
-
Sprzęt [A] Tomac
-
Aktywność Jazda na rowerze
napisać podsumowanie roku 2013, ale zanim zabrałem się za nie, nadarzyła się okazja zainaugurować rowerowo rok 2014.
Razem z Izą, Marcinem i Mateuszem wybraliśmy się na ognisko. Spotkaliśmy się na Placu Słonecznym i stamtąd pojechaliśmy w rejon "Kaloryfera", by na pobliskiej górce ochrzcić nowy rok kiełbasą na ciepło.
Właściwie to ta wycieczka miała odbyć się wczoraj, czyli w Sylwestra, ale padająca około 22 mżawka zniechęciła nas i nie wyszło.
Dzisiaj natomiast wszystko przebiegło zgodnie z planem, czyli nauka z tego prosta: co się odwlecze, to nie uciecze :)
...i zgodnie z tą nauką, podsumowanie roku tez zrobię. Tylko później :)
A tak poza tym przypomniała mi się moja największa muzyczna miłość z mniej więcej 6-7 klasy podstawówki, czyli Sisters of Mercy. Posłuchałem sobie trochę i dochodzę do wniosku, że:
a) już jako szczyl miałem zajebisty gust, bo...
b) SoM byli bezgranicznie zajebiści i trzeba do nich powrócić
c) nie dziwię się, że nie miałem wtedy zbyt wielu kolegów, bo chyba niezbyt wielu 12 latków miało wówczas takie upodobania muzyczne :P
Kategoria Z muzyką