Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:92.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:23.09 km
Więcej statystyk

The temple of flow, czyli Singletrek pod Smrkiem

Piątek, 17 września 2010 · Komentarze(4)
Singletrack (czy jak to Czesi zwą: Singletrek) pod Smrkiem. Czy muszę mówić więcej?
Może tylko to: Było super. Niestety tylko jedna petla, bo przegonił nas deszcz.
Bez wątpienia tam wrócę. Z kamerą na kasku, bo na fotki aż żal się zatrzymywać :)





Gdzieś powyżej Lázně Libverda (po kliknięciu otworzy się w pełnym rozmiarze)








<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ"> <embed src="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...

Dzień spełnionych marzeń

Czwartek, 16 września 2010 · Komentarze(0)
Kilkanaście lat temu byłem z Ojcem w Szklarskiej Porębie z rowerem. Wówczas uroki m.in. Gór Izerskich poznawaliśmy na szosówkach, ale oboje zastanawialiśmy się nad możliwościami, jakie otworzyłyby się przed nami, gdybyśmy zamiast szosówek dosiadali zyskujące dopiero wówczas popularność rowery górskie. Ja przekonałem się o tym kilka lat temu, a Ojciec właśnie dzisiaj.
Nie za bardzo było wiadaomo, czy gdziekolwiek pojedziemy, bo od rano lało jak z cebra, ale koło 11 niebo nad Izerami zaczęło się przejaśniać i ruszyliśmy. W pocie czoła wspięliśmy się do kopalni "Stanisław" i tam zrobiliśmy sobie dłuższy postój na podziwianie widoków. A podziwiać było co. Pogoda zrobiła się super i całe Karkonosze widać było jak na dłoni. Chyba po raz pierwszy udało mi sie zobaczyć spod Stanisława Śnieżkę, a to już coś.
Gdy już się napatrzyliśmy, ruszyliśmy w kierunku Rozdroża pod Kopą, po drodze zaliczając Sine Skałki (znów ładne widoczki). Dalej żółty szlak do Jagnięcego Jaru i dojazd do czegoś, co jak dla mnie było gwoździem programu, czyli do niebieskiego szlaku. Podczas dotychczasowych wizyt w Izerach, jakoś nie było mi dane się nim przejechać. Ostatnio jednak , na stronie Dominika i Ani, zobaczyłem, że warto byłoby jednak go zaliczyć. No to zaliczyliśmy i rzeczywiście było fajnie.
Potem był żółty do Hali Izerskiej i w końcu wielka wyżerka w Chatce Górzystów.
Zjedliśmy naprawdę dużo (a może aż za dużo) i posileni ruszyliśmy przez halę do Orla (Orlego?), by uzupełnić płyny. Okazało się, że nie mają odpowiednich płynów, wic przez Jakuszyce wrócilismy do Szklarskiej i piwko wypilismy juz w domu :)

Ojciec na podjeździe, czyli pierwszy kontakt z górami boli :)


Marysia na podjeździe, czyli kolejne kontakty też bolą :)




Kopalnia "Stanisław"








Znajdź rowerzystę




W drodze na Sine Skałki...

...i widoczek z tychże (po kliknięciu otoworzy się w pełnym rozmiarze)


Na niebieskim szlaku






Hala Izerska




Izera


Orle






Sru! Jeb! Dup!

Wtorek, 14 września 2010 · Komentarze(0)
Miało być klasycznie, czyli Wysokim Grzbietem Izerów. Niestety tuż przed szczytem Wysokiego Kamienia pękła mi obejma podsiodłowa. O jakiejś sensownej dalszej jeździe nie było mowy. Wobec tego zjechaliśmy do Szklarskiej Poręby, by poszukać sklepu rowerowego. Okazało się, że nikt nigdzie nie sprzedaje tak "egzotycznych" artykułów. W końcu, po długich poszukiwaniach, udało się kupić obejmę w jakimś nieczynnym serwisie rowerowym. Czarna a nie niebieska, bez tytanowej śruby, ale sztycę trzyma świetnie i pozwoliła jechac dalej. By to uczcić podjechaliśmy na grzane wino do dolnej stacji wyciągu na Szrenicę. Potem czarny szlak do wodospadu Szklarki (końcówka jak zwykle super), a potem powrót do Szkalrskiej świetnym zielonym szlakiem wzdłuż Kamiennej.
Prawie cały czas padało, ale właściwie tego nie zauważaliśmy, bo mimo wszystko jazda była sympatyczna.



Yeah! Znowu w górach!






Sru! Jeb! Dup!






Ninja power









Ani jednego zdjęcia ze mną... Musimy wrócić do jeżdżenia z dwoma aparatami.