Wpisy archiwalne w kategorii

Ochotnica Górna 2010

Dystans całkowity:58.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:29.20 km
Więcej statystyk

Turbacz or bust!

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Początek był trudny. Jak napisałem wcześniej, wczoraj nie udało nam się kupić piwka na wieczorne odkwaszenie i pewnie dlatego wstawanie poszło nam dziś gorzej, a Słońce stało już wysoko, gdy wreszcie umieścilismy dupcie na siodełkach.
Tym razem postanowiliśmy skorzystać z rad naszej gospodyni i trochę wysokości zdobyć asfaltem, by uniknąć wycieńczającego pchania szlakiem wybitnie pieszym. Wjechaliśmy na Przełęcz Knurowską i dopiero tam przesiedliśmy się na czerwony szlak turystyczny na Turbacz (który zarazem był też szlakiem rowerowym).
Początek nie był zły.

Generalnie do przejechania z pewną ilością pchania w bardziej zniszczonych przez wodę miejscach.
Wszystko było OK do momentu, gdy szlak zaczął wspinać się na Stus (na mojej mapie cioś takiego było, a na mapie Compass'u juz nie ma...).
Nazwanie tego odcinka "rowerowym" uznaję za świetny, acz nieco okrutny żart.

W miejscu zrobienia tego zdjęcia było ciężko, a potem było jeszcze gorzej.
Z buta przyszło zrobić gdzieś ze 200 metrów w pionie, a potem znów dało się jechać, ale ile napociliśmy się uderzając z buta pod tą ściankę, to tylko my wiemy.
Potem było juz lepiej. Zaczęły pojawiać się jakieś widoczki.
Lubań, Jezioro Czorsztyńskie, Pieniny, Małe Pienieny i Beskid Sądecki. Aż miło było się zatrzymać i popatrzeć w bok.
. Na fotce nie wyszło to zbyt ładnie i sporo trzeba było dłubać, by widać było cokolwiek, ale na żywo było super.
Tutaj ostatnie metry przed szczytem Kiczory. Dało się jechać, ale z dając z buta łatwiej zerkać do tyłu, a było na co, bo z chmur zaczęły wyłaniać się Tatry (czego oczywiście na tym zdjęciu prawie wcale nie widać).


Za Kiczorą szlak zrobił się już świetny. Wysokość nie zmieniała się zbyt drastycznie, a miejsce wymytych kamieni zajęły korzenie i jazda nie dość, że nie sprawiała tyle trudu, to jeszcze niesamowicie bawiła.




Ani się spostrzegliśmy, jak dotarliśmy do Hali Długiej i pomknęliśmy nią do schroniska na Turbaczu.

Tam zjedliśmy przydrogi (ale całkiem smaczny) obiad, pyknęliśmy fotkę Tatrom...

...i powtarzając zajebisty odcinek czerwonego szlaku wrócilismy na Kiczorę.
Tam pyknęliśmy raz jeszcze fotkę widoczkom i...

...w Marysi aparacie padła bateria. Oznaczało to koniec fotografowania, bo mój wyzionął ducha dzień wcześniej. W efekcie zdjęć ze zjazdu nie ma, a szkoda, bo był całkiem niesamowity. Zjechaliśmy do Ochotnicy ścieżką/drogą, która na niektórych mapach figuruje jako oznaczony zielonymi kropkami szlak, a na niektórych nie figuruje wcale. Wiedzie przez Cioski Ochotnickie, Suchą Polanę i Wierch Znaki. Spora część to korzenisty, techniczny i miejscami stromy singielek, na którym nei sposób nie szczerzyć paszczy w uśmiechu.

Podczas zjazdu pozwoliłem sobie przedstawić teorię Grawitacyjnego Pola Rynien.
Chodzi o to, że nieważne jak szeroki i równy jest szlak, to jeśli w którymś miejscu jest on wymyty przez spływającą deszczówkę, towrząc głęboką, kamienistą rynnę, to nie jest możliwą jazda równolegle do niej. Rynna taka wytwarza własne pole grawitacyjne, które sciąga rowerzystę do rynny. Wpływ ten jest zauważalny zarówno podczas podjazdu, jak i zjazdu, ale jest tym silniejszy, im rynna głębsza i im poważniejsze byłyby konsekwencje wpadnięcia w nią :)
No.. ale koniec OT

Dojechaliśmy do Ochotnicy, gdzie czekał nas jeszcze bardzo szybki kawałek po asfalcie, zakup piwka (sklep zlokalizowałem jeszcze rano i uczyniłem zeń istotny punkt na trasie wycieczki) oraz drugi obiad (tym razem na kwaterze) i konsumpcja złotego trunku. Ja piłem zdrowie Marysi, która po raz kolejny udowodniła, że zasługuje na miano Pierwszej Góralki Łódzkiego Teofilowa.

Gorce nas wymęczyły, ale pewnie kiedyś tu wrócimy, bo weekend bez wątpienia był udany.

New Wave of Polish Romantic Porn

Piątek, 6 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
 I stało się! Pojechaliśmy w Gorce! Wypad ważny, bo pierwszy Marysi kontakt z górami od czasu jej wrześniowego wypadku w Beskidzie Śląskim.
Na pokładzie Srebrnej Dzidy w czwartek po pracy śmignęliśmy (no powiedzmy, że miało to więc wspólnego z powolnym toczeniem, niż śmiganiem) do naszej kwatery w Ochotnicy Górnej i w piątek rano wsiedliśmy na rowery, by... dojechać do pobliskiego sklepu i zaserwować sobie śniadanie.

Po śniadaniu, asfaltem bryknęliśmy do zielonego szlaku na Gorc.
Był on momentami niezbyt przyjazny rowerzystom...

... więc było trochę pchania,...

...trochę jazdy...

...i trochę przedzierania się przez zwalone drzewa blokujace drogę.


Było to na tyle męczące, że gdzieś po drodze zaliczyłem mały kryzys i postanowiłem usiąść, sprzedać rower i przerzucić się na szachy.

Ponieważ jednak o kupca na szlaku trudno, a i szachownica w domu została, zmuszony byłem zebrać się "do kupy" i wspinać się dalej. Od wysokości gdzieś 900mnpm szlak zrobił się bardziej przejezdny.



Pojawiły się hale i widoczki...

... a na twarze wrócił uśmiech...

...lub coś w podobie :)


Sam szczyt Gorca darowaliśmy sobie i trawersikiem dotarliśmy na zielony szlak biegnący granią w kierunku Turbacza.
Był on całkiem zacny, ale tyranie zielonym pod górę tak nas wycieńczyło, że zamiast dotrzeć na Turbacz, już na polanie Przysłop Górny mieliśmy serdecznie dość i postanowiliśmy wracać. Cofnęliśmy się do żółtego szlaku i zjechaliśmy nim do Ochotnicy.
Zjazd był całkiem zajebisty. Nie za stromy, nie za płaski, nie za łatwy i nie za szeroki. Nie pozwalał się nudzić i dawał dużo radości.
Marysia dorobiła się na nim kilku "hardkorowych" fotek :)




a gdzieś w połowie drogi była malownicza hala...

...na której można by, dajmy na to, nakręcić pornola w sielskiej scenerii :D
(uprzedzę wszelkie głupie pytania i powiem od razu, że żadnego pornola nie kręciliśmy)

Potem znów trochę fajnego zjazdu...

... i wizyta w sklepie, w którym (o zgrozo!) nie sprzedawali piwa!

I na koniec technikalia:


Trasa: Ochotnica Górna-Jaszcze -> Ochotnica Dolna-Gorcowe -> [zielony szlak] -> Jaworzyna Gorcowska (Piorunowiec) (1047 mnpm) -> Baza namiotowa SKPG Kraków -> Polana Chyzikowa (1080 mnpm) -> Polana Morgi Czajkowskie -> Polana Przysło Dolny -> Przysłop (1187 mnpm) -> Przysłop Górny -> Przysłop (1187 mnpm) -> Przysłop Dolny -> [żółty szlak] -> Kosarzyska (1019 mnpm) -> Ochotnica Górna-Jamne -> Ochotnica Górna-Jaszcze