Góry
Dystans całkowity: | 4521.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 37:49 |
Średnia prędkość: | 16.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.50 km/h |
Suma podjazdów: | 3741 m |
Maks. tętno maksymalne: | 165 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 114 (61 %) |
Suma kalorii: | 10646 kcal |
Liczba aktywności: | 118 |
Średnio na aktywność: | 38.32 km i 5h 24m |
Więcej statystyk |
Dookoła Tatr - Powtórka - Dzień 2
-
DST
88.63km
-
Czas
05:45
-
VAVG
15.41km/h
-
Kalorie 3830kcal
-
Podjazdy
1165m
-
Sprzęt GT Grade
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień drugi objazdu Tatr z Żoną. Tutaj tez wprowadziłem dużo zmian względem poprzedniego razu. Chciałem odpuścić sobie Poprad i Kieżmark i Białą Spiską (bo ten rejon był raczej nudny), a zamiast tego odwiedzić Štrbské Pleso i Popradské pleso.
Ruszyliśmy po skromnym śniadaniu i mniej więcej trzymając się oficjalnej trasy SWT dojechaliśmy do Szczyrby. Po drodze był nieodzowny postój w Ranč Kráľova Lehota w dolinie Czarnego Wagu i jazda starą trasą kolei leśnej.
Na podjeździe do Szuniawy zacząłem mieć rozterki natury moralnej - czy uczciwie młynkować do Szczyrbskeigo Jeziora, czy skorzystać z dojazdu koleją. Za rozwiązaniem drugim przemawiało kwękanie żony, oraz fakt, że jedzie się najprawdziwszą koleją zębatą, czyli czymś co w naszej części świata należy do rzadkości.
Gdy za Szuniawą opuściliśmy trasę SWT, skręciliśmy na zachód i zaczęło wiać jak skurczysyn, wątpliwości same się rozwiały i w Tatrzańskiej Szczyrbie wsiedliśmy w pociąg :)
Jazda trwała bodajże 11 minut i kupiła nam około 400metrów przewyższeń.
Na górze ubraliśmy się w grubsze rzeczy, bo na tej wysokości już nie było upału, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Chciałem objechać dookoła jezioro, ale wszędzie były zakazy jazdy rowerem, więc to się niestety nie udało. Poczłapaliśmy kawałek brzegiem, zrobiliśmy kilka zdjęć i pojechaliśmy dalej.
Spodziewałem się, że podjazd nad Popradzki staw będzie katorgą, a był po porstu... nudny. Owszem sapałem jak lokomotywa, ale w sumie nie było nigdzie ryzyka, że zacznę wygładzać z buta.
Na górę dotarliśmy niestety dość późno, gdy słońce schowało się już za górami. A może za chmurami... Tak czy siak wszystko było w cieniu, było zimno i widoki niestety były mocno ograniczone. Rozgrzeliśmy się herbatą i zaczęliśmy ostatni etap dzisiejszego dnia. Przed nami było ponad 20km zjazdu i około 600m wysokości do stracenia. Dość powiedzieć, że za dużo się nie napedałowaliśmy :) Kiedyś zżymałbym się, że tyle podjeżdżania, a zjazd po asfalcie, ale teraz (dwa dni przed 43. urodzinami) po prostu cieszyłem się, że rower sam jedzie.
Momentami, jak asfalt za bardzo się znudził, zjeżdżaliśmy na dróżkę wiodącą wzdłuż szosy, by urozmaicić sobie trochę jazdę. czasem była tam utwardzona nawierzchnia, a czasem zmieniała się w fajny singletrack. Gównie jednak popylaliśmy szosą, bo tak było najefektywniej.
Nocleg mieliśmy w Tatrzańskiej Leśnej - wielka łazienka, sypialnia wielka jak sala balowa i tylko nie udało się nam po drodze znaleźć czynnego sklepu i nie mieliśmy za bardzo żarcia. W efekcie trzeba było pójść spać bez kolacji, śniąc o wykupionym na rano śniadaniu.
Kategoria Dookoła Tatr 2025, Góry, Tatry
Dookoła Tatr - Powtórka - Dzień 1
-
DST
129.74km
-
Czas
07:35
-
VAVG
17.11km/h
-
VMAX
58.50km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Kalorie 5309kcal
-
Podjazdy
1272m
-
Sprzęt GT Grade
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwóch latach powróciłem na Szlak Wokół Tatr. Tym razem jednak w towarzystwie Jaśniemałżonki™.
W środę po pracy pojechaliśmy autem do Nowego Targu i w czwartek rano, wyruszyliśmy w drogę.
Początek, z Nowego Targu do granicy ze Słowacja niesamowicie mi się tym razem dłużył. i dopiero po słowackiej stronie zaczęło się robić fajnie. Przejechaliśmy się odcinkami, które z przeróżnych powodów zostały poprzednio ominięte. Były tam takie perełki jak odcinek SWT wzdłuż Orawy przed Niżną (na pierwszym zdjęciu) czy znaleziony przeze mnie na jakiejś mapie, świetny singielek między wsiami Krivá i Dlhá nad Oravou (z niego nie ma zdjęć, bo żal się było zatrzymać).
Dojechaliśmy do Zamku Orawskiego, lecz tym razem odpuściliśmy sobie zwiedzanie.
Kawałek, za zamkiem, zaliczywszy palący hamulce zjazd przez pole, odbiliśmy na drugi brzeg Orawy i na dłużej opuściliśmy oficjalną trasę SWT.
Zamiast zjeżdżać do Dolnego Kubina, a następnie wspinać się przez Vyšný Kubín, Leštiny i Osádkę, podjechaliśmy przez Pucov i Pokryváč...
...by dotrzeć na Bačov stolec. Rozciąga się stamtąd świetny widok na Mała i Wielką Fatrę oraz Pogórze Orawskie. Trochę tam posiedzieliśmy, porobiliśmy zdjęcia a potem już praktycznie bez postojów, pojechaliśmy do Liptowskiego Mikułasza, gdzie mieliśmy wykupiony na dziś nocleg.
Kategoria Góry, Dookoła Tatr 2025
Kaczawskie Singletracki
-
DST
35.06km
-
Czas
03:18
-
VAVG
10.62km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
HRmax
165( 89%)
-
HRavg
114( 61%)
-
Kalorie 1507kcal
-
Podjazdy
690m
-
Sprzęt Epic EVO
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z okazji 1. maja wywiozłem rodzinę na Kaczawskie Singletracki i kazałem na rowerach jeździć. Auto zostawiliśmy w Gozdnie i zaliczyliśmy kolejno trasy "Pod Grzybkami", "Dwa Wąwozy", a potem "Gozdno 1". Z ostatniej trasy zjechaliśmy na żółty szlak, który zaprowadził nas do "Młyna Wielisław". Tam napełniliśmy brzuszyska i podzieliliśmy grupę - Panie zostały i jadły deser, a ja wróciłem do Gozdna po auto i zgarnąłem je spod restauracji.
Single Kaczawskie są dość średnio oceniane, bo wg. endurowych wymiataczy wieje od nich nudą, ale mi sie podobało. Trudność w sam raz na rodzinną wycieczkę, a poza jestem od dawna zakochany w zapomnianych, dolnośląskich wioskach, pełnych śladów dawnej, niemieckiej historii.
Zdjęcia głównie z szutrowego powrotu z Sędziszowej do Gozdna, ale jakoś na singlach nie było okazji na robienie zdjęć.
Kategoria Góry, Z Tosią
Jezioro Czorsztyńskie
-
DST
30.40km
-
Sprzęt Epic EVO
-
Aktywność Jazda na rowerze
Arcysmętna wycieczka. Jazda asfaltową ścieżką rowerową, wśród tłumu rowerzystów średnio pasuje do mojej definicji dobrej zabawy.
Nie bardzo mogę kogoś o to obwiniać, bo w sumie to wiedziałem, że tak będzie i wiedziałem, że dziś musi być lajcik, po dwudziestokilkukilometrowym marszu przez Małe Pieniny dzień wcześniej.
Jezioro objechaliśmy, punkt programu zaliczony, ale nie chciałbym tego jakoś w przewidywalnej przyszłości powtarzać.
Kategoria Piwniczna-Zdrój 2024, Z Tosią, Góry, Pieniny
Rodzinnie z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
-
DST
38.95km
-
Czas
03:07
-
VAVG
12.50km/h
-
VMAX
37.90km/h
-
Podjazdy
614m
-
Sprzęt Epic EVO
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy raz na rowerze z Bejborem w górach innych niż Izerskie.
Rano zjechaliśmy rowerami z naszej kwatery w Kosarzyskach do dworca w Piwnicznej i pociągiem dojechaliśmy do Krynicy-Zdroju, gdzie (znów rowerem) dojechaliśmy do kolei linowej na Jaworzynę Krynicką.
Wjechawszy kolejką na szczyt, czerwonym szlakiem pojechaliśmy w stronę Hali Łabowskiej. Pasmo Jaworzyny Krynickiej jest bardzo pro-rowerowe - brak dużych stromizn i dużych podjazdów, więc jedzie się całkiem fajnie. Mimo to jest ot jednak prawdziwy górski szlak, a nie gładziutki singielek przygotowany pod rower. Dlatego też miałem trochę obaw o to, jak poradzi sobie nasza 9-letnia potomkini. Okazało się, że martwiłem się niepotrzebnie, bo Młodzież zasuwała jak mała lokomotywka, znakomitą częśc trasy pokonując w siodle, a nie prowadząc.
W schronisku na Hali Łabowskiej zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w dół żółtym szlakiem w stronę Łomnicy-Zdroju. Tutaj już był kawałek, na którym Młoda nie dała zupełnie rady i musiałem znosić jej rower, ale nachylenie było wg. Garmina w rejonie 30%, a szlak prowadził wymyta przez wodę, kamienistą rynną.
Na dole rozdzieliliśmy się - Panie pojechały do kawiarni w Piwnicznej-Zdroju, a ja walnąłem pięciokilometrowy, asfaltowy podjazd do kwatery, by wrócić po Nie autem.
Kategoria Beskid Sądecki, Góry, Z Tosią, Piwniczna-Zdrój 2024, Te fajne
5 minut sławy
-
DST
27.83km
-
Sprzęt [A] Spitfire
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedłużony weekend w Szklarskiej Porębie. W sobotę była wycieczka piesza, a w piątek rowerowa.
Klasycznie - Singletrack, kopalnia "Stanisław" i Hala Izerska.
Kategoria Góry Izerskie, Góry, Z Tosią
Dookoła Tatr - dzień 3 - "Bój to będzie ostatni, Krwawy skończy się trud,..."
-
DST
104.61km
-
Czas
06:00
-
VAVG
17.43km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień, którego się trochę obawiałem. W nogach już ponad 200km, a przed nami koło stu kilometrów i do tego konieczność przebicia się przez Magurę Spiską. Mogło być ciężko.
Zaczęło się lajtowo, ścieżką rowerową do Białej Spiskiej, a potem dalej do Zdziaru. Tam zjedliśmy wczesny obiad, by zgromadzić kalorie na pojazd i zaczęliśmy wspinaczkę. Było monotonnie, dość wolno i nudno (jak to podjeżdżanie na asfalcie), ale mimo wszystko całkiem znośnie. Cały czas jednak czekałem na tą ścianę nie do pokonania... a ona się nie pojawiła. Wjechaliśmy na 1125mnpm i zaczął się szaleńczy zjazd z prędkościami rzadko poniżej 50km/h, aż do wsi Osturňa. Potem znów trochę podjeżdżania na Hanušovské sedlo i dalej już tylko w dół przez Hanuszowce i Starą Spiską Wieś aż do Polski, pod zaporę w Niedzicy.
Ostatecznie przeprawa przez góry, której tak się obawiałem okazała się całkiem spoko.
Z Niedzicy spokojnie (nie licząc dość groźnie wyglądającej gleby kolegi), trasą Velo Dunajec pomknęliśmy do Nowego Targu, gdzie zostawiliśmy busa.
I tyle. Udało się.
Przez trzy dni przejechaliśmy łącznie 323,52 km i pokonaliśmy ca. 3500m przewyższenia.
Nie sądziłem, że dam radę, bo od kilku ładnych lat bardzo mało jeździłem, ale okazało się, że z odpowiednim nastawieniem i w dobrym towarzystwie wszystko jest możliwe :)
Ratusz w Kieżmarku
Tatry i rzepak - taki trochę Leitmotiv tego wyjazdu.
"Przprawa" przez Poprad.
Tatry, ale tym razem już za Białą Spiską
Wjeżdżamy do Zdziaru.
Ždiarsky Dom
Widoczek przy obiedzie.
Widok z podjazdu na Hanušovské sedlo.
Widać Trzy Korony - jesteśmy u kresu drogi.
Zamki w Niedzicy i Czorsztynie widziane z zapory na Jeziorze Czorsztyńskim.
Juczne "konie"
Jezioro Czorsztyńskie widziane z trasy Velo Dunajec
Ostatnie kilometry przez Nowym Targiem.
Kategoria Dookoła Tatr 2023, Góry, Tatry, Te fajne
Dookoła Tatr - dzień 2 - Ten z widokami
-
DST
88.34km
-
Czas
05:10
-
VAVG
17.10km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza trasa prowadziła z Liptowskiego Mikułasza do Wierzbowa, krawędzią Niżnych Tatr i przez dolinę Czarnego Wagu a potem przez Świt, Poprad i ostatecznie do Wierzbowa.
Ten dzień miał być tym przejechanym na spokojnie. Miało nie być za dużo przewyższeń, ostrych ani długich podjazdów, a do tego dystans miał być krótszy - wyraźnie poniżej setki.
No i owszem, wszystko było, ale był też wiatr w twarz osiągający wg. apek w telefonie nawet 21km/h. W efekcie jechało się ciężko. Część trasy wiodła w dolinkach górskich, przez lasy i wtedy było ok, ale gdy opuściliśmy osłonięte miejsca zaczynała się walka. Za Popradem zrobiło się naprawdę ciężko i z wielką ulgą przywitaliśmy Vrbov, gdzie mieliśmy wykupioną kwaterę na noc.
Ale żeby nie było, że narzekam tylko, to wspomnę, że pogoda się poprawiła i tego dnia wreszcie mieliśmy widoki na Tatry. No i przejechaliśmy założony odcinek, czyli wszystko git.
Fotostop kawałek za wsią Liptovská Porúbka. Dziś wreszcie widać Tatry
Pole rzepaku w mniej więcej w tym samym rejonie, ale tym razem spojrzenie w kierunku wschodnim.
Zaporowy zbiornik Čierny Váh.
Szlak wzdłuż rzeki Wag.
Przeprawa przez stary most kolejowy nad Benkovskim Potokiem.
Zjazd szosą w kierunku wsi Szczyrba (Štrba)
Widoczek na Tatry jako nagroda z asfaltowy podjazd kawałek za Popradem z wiatrem wiejącym prosto w twarz.
Wysypisko kilka kilometrów dalej - najwyraźniej jak bociany lecą na południe, to właśnie tutaj :)
Ostatnie kilometry na dziś - śmigamy pod wiatr, w kierunku wsi Žakovce
Kategoria Tatry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023, Góry
Dookoła Tatr - dzień 1 - "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši"
-
DST
130.58km
-
Czas
06:54
-
VAVG
18.92km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakieś dwa tygodnie temu sąsiad spytał mnie, czy nie miałbym ochoty przejechać w kilka osób szlaku dookoła Tatr. Po dość długim zastanowieniu, zgodziłem się, choć miałem poważne wątpliwości dotyczące swojej formy i zdolności spędzenia kilku dni w towarzystwie osób, które znam słabo, albo nie znam wcale.
Koniec końców, w czwartek wieczorem załadowaliśmy się do auta pojechaliśmy do Nowego Targu, by przespać się już na miejscu i ruszyć na szlak z samego rana.
O przebiegu samego szlaku nie ma się co rozpisywać, bo obszerny opis jest na oficjalnej stronie, podlinkowanej wcześniej.
Dość powiedzieć, że pierwszy dzień poszedł zgodnie z planem, a nawet lepiej. Mimo wątpliwych prognoz pogody, nie spadła ani kropla deszczu, nikt się nie wywalił, nic się nie zepsuło, bagaż za bardzo nie ciążył, a noga podawała jak należy. Towarzystwo też okazało się być całkiem spoko.
(To ostatnie, było ważne zwłaszcza w świetle faktu, że w kwaterze na pierwszy nocleg powitały naszą czteroosobową grupę dwa łóżka małżeńskie. Ale o tym ćśśś... Jak to mówią: "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši") :D
Kategoria Góry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023
Na Leśniki
-
DST
27.20km
-
Sprzęt [A] Spitfire
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojechaliśmy "na Leśniki" w Chatce Górzystów. Nie najprostszą trasą, tylko przez Rozdroże pod Cichą Równią a potem po kładkach na niebieskim (bodajże) szlaku. "Leśniki" dobre jak zwykle, choć niestety (jak już od kilku lat) sprzedawane jako połówki. No i tym razem nie było takiej niesamowitej kolejki jak w zeszłym roku.
W drodze powrotnej przez Halę Izerską padły mi chińskie zapadki z aliexpress w tylnej piaście, ale całe szczęcie miałem oryginalne DT w plecaku, więc mogłem szybko wymienić i kontynuować jazdę.
Bejboracz radził sobie świetnie, choć miał mały kryzys w rejonie "kładek". W zeszłym roku śmigała jak dzika, a w tym miała jakieś opory i nie obyło się bez kilku łez. Podejrzewam, że to trochę przez stosunkowo nowy, większy rower, na którym chyba nie czuła się zbyt pewnie. Ostatecznie jednak dała radę, a nawet zażądała przedłużenia wycieczki i zamiast władować się w auto w Jakuszycach, dojechała do Szklarskiej Poręby o własnych siłach.
Kategoria Góry, Góry Izerskie, Z Tosią, Szklarska Poręba 2022