bendus prowadzi tutaj blog rowerowy

bendus.bikestats.pl

Moja dziewczyna jest cyborgiem

  • DST 45.43km
  • Sprzęt [A] Prophet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 sierpnia 2010 | dodano: 01.02.2017

Po bardzo udanej pod względem rowerowym niedzieli, zrobiliśmy sobie w poniedziałek dzień samochodowo-pieszy. Pobyczyliśmy się, odwiedziliśmy Jelenia Górę, a wieczorem poszliśmy na spacer w kierunku dawnego przejścia granicznego w Jakuszycach. Niestety podczas tego spaceru, pewnie ze 300-400 metrów od domu, Marysia skręciła kostkę. Poszkodowana (kostka, nie cała Marysia) szybko spuchła uniemożliwiając nawet chodzenie. Do domu Marysia dotarła niesiona przeze mnie, a perspektywy rowerowe na najbliższe dni zaczęły wyglądać dosyć marnie.
Wtorek był dniem kurowania, okładów z Altacetu oraz innych tajemnych zabiegów i ku mojemu zdziwieniu wieczorem usłyszałem "Jutro idziemy na rower!"... Podszedłem do tej deklaracji dosyć sceptycznie, ale rano, zgodnie z wyraźnym poleceniem Marysi, wyniosłem na dwór Stanisława i odbyła się jazda próbna. Sprawne przemieszczanie wymagało usunięcia
zupełnie śrub napinających sprężynę w pedałach, ale ku mojemu zdziwieniu jazda próbna się udała. No to dawaj w góry...
Myślałem, ze szutro-asfalcikiem wtoczymy się do Rozdroża pod Cichą Równią (może nawet zaszalejemy i pykniemy do kopalni "Stanisław") i wrócimy. Ale nie! Na rozdrożu decyzja o zjeździe do Orla (Orlego?) a tam gorąca czekolada. Marysia wciąga ją, zamraża kostkę jakimś tajemniczym sprejem do kontuzji, poprawia bandaż elastyczny i mówi: "Jedziemy dalej". No to pojechaliśmy. Najpierw do Chatki Górzystów na słynne naleśniki, a potem (po kolejnym mrożeniu) dalej w kierunku Przełęczy Łącznik, bo "to już blisko". Może i blisko, ale jak dla
osoby ze skręconą kostką, to wysiłek i tak spory. Marysia jednak łyknęła ten odcinek bez zająknięcia, podobnie kamienisty podjazd z przełęczy do granicy polsko-czeskiej i dalej na sam szczyt. W mojej głowie zaczęła powoli świtać myśl, że moja dziewczyna jest cyborgiem.
Na szczycie wizyta na wieży (z tym było już gorzej niż z jazdą, bo trzeba było podejść po schodach) kolejne mrożenie i co dalej? Usłyszałem, że tą samą drogą nie warto wracać i że mam szukać trasy przez Czechy.
Coś tam znalazłem, ale był mały problem kawałek poniżej szczytu Smrka poziomice na mapie były niepokojąco blisko siebie. Uznałem jednak, że szczyt jest tak popularnym celem wycieczek, a szlak w rejonie wieży
widokowej tak lajtowy, że będzie to pewnie taka bardziej stroma szutróweczka, czy szeroka ścieżka. Skończyło się na stromej pełnej wymytych przez wodę kamieni rynnie, tak miejscami zniszczonej, że o jeździe nie było mowy. Te około 600 metrów nieźle dało nam w kość. Marysi z powodu kostki, a mi z powodu konieczności wracania się w
trudniejszych miejscach po rower Marysi. W końcu dotarliśmy do jakiegoś szlaku rowerowego (asfaltowego, bo
Czesi jakąś słabość do asfaltu mają i wylewają go w górach gdzie się tylko da). Nim dojechaliśmy, nudząc się jak mopsy, do czerwonego szlaku i nagle zrobiło się super. Szlak powiódł nas przez Český Vrch na Jelení Stráň. Jechało się super, bo Czesi, oprócz asfaltu) lubią również drewniane kładki nad podmokłymi terenami. Było tego po drodze pełno. Niektóre nawet długie. Do tego trasa obfitowała w atrakcje w postaci monumentalnych formacji skalnych wyrastających obok (a
miejscami i na) szlaku. Kilka miejsc było absolutnie nieprzejezdnych, ale 99% pokonywaliśmy w siodle, z wielkimi uśmiechami na paszczach.
Ostatecznie szlak zawiódł nas do Jizerki, która jest chyba najbardziej malowniczą osada, jaką miałem do tej pory oglądać. Położona na hali nad strumieniem, otoczona górami, prezentuje się jak coś żywcem
wyjętego z bajki. Z Jizerki, niesamowicie sympatyczną i lajtową dróżka nad brzegiem Jizerki dotarliśmy do kładki na Izerze, którą przekraczając wróciliśmy do Polski. Od rzeki śmignęliśmy do Orla (na Orle? :)) i stamtąd już
spokojnie, asfalcikiem dojechaliśmy do naszej kwatery w Jakuszycach. Przekraczając próg domu wiedziałem już na pewno: Marysia stanowczo jest cyborgiem

Widok z podjazdu na Rozdroże pod Cichą Równią


Hala Izerska




Na Smrku








Zjazd niebieskim szlakiem. Pozycja taka jakaś nie "pro" a i mina jakaś wypłoszona, ale nie zdążyłem się wpiąć :)






A tu czerwony:












Jizerka (Jako ciekawostkę dodam, że widoczna na zdjęciu góra to Bukovec - zgodnie z Wikipedią jedno z najwyższych wzniesień bazaltowych w Europie)




Marysia (vel Kuternoga) nad Izerą



Kategoria Góry, Góry Izerskie, Jakuszyce 2010


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!