Inauguracja / Spotkanie na szczycie
-
DST
30.78km
-
Sprzęt [A] Prophet
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień pobytu w Beskidzie Sądeckim i pierwsza wycieczka. Już w niedzielę wieczorem naszkicowałem w MapSource jakąś traskę o odpowiedniej długości. Profil trasy nie wyglądał zbyt zachęcająco, Domin z onthebike.com ostrzegał nas przed zielonym na Eliaszówkę, w przewodniku rowerowym po Beskidzie Sądeckim szlak ten był opisany jako bardzo trudna wersja zjazdu do Piwnicznej, ale uznałem, że tak źle nie będzie.
Ruszyliśmy prawie o poranku i przeotczyliśmy się przez centrum do zielonego szlaku. Pierwsze spojrzenie nań i... daliśmy y spokój z pierwszym odcinkiem. Za stromo. Uznaliśmy, że podjedziemy niebieskim rowerowym, który kawałek wyżej łączy się z zielonym pieszym.
Podjazd był masakrycznie nudny. Stromo i mocno pod górę, ale cały czas po betonowych płytach. Do tego nie przez las, tylko cały czas przez pola, lub wśród zabudowań. klimat średnio mi przypasował, bo czułem się jak w przerosniętej wersji parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Gdy zaczął się las, pojawił się kolejny powód do narzekań - muchy. Wokół nas pojawiły sie ich całe roje. Latały wokół, siadały na nas i na rowerach, wlatywały do ust, nosa i uszu i ogólnie czyniły pobyt na szlaku nieznośnnym. Jakoś udwało mi się je ignorować, ale
Marysi wyraźnie działały na nerwy - co chwile gdzieś zza pleców słyszałem soczyste "Ku..wa!". Poza tym szlak miejscami szlak był w tą stronę wybitnie pieszy i fakt wyznaczenia tam szlaku rowerowego świadczy o sporym poczuciu humoru ludzi za to odpowiedzialnych (nachylenie miejscami ponad 22% po zniszczonej przez wodę, kamienistej scieżce). Chciałbym móc powiedzieć, że szczyt Eliaszówki wart był tej walki, ale... cóż... nie był. Zalesiony, bez widoków i innych atrakcji. Poprawiło się dopiero na zjeździe do Przełęczy Gromadzkiej. Udało sie nam zgubić namolne owady i była nagroda w postaci browarka :)
Podczas uzupełniania płynów dostaliśmy sms'a od Domina. Okazało sie, że we dwójkę (z Anią) przebyli właśnie niebieski szlak przez Małe Pieniny i wkrótce dojadą na Obidzę. Poczekaliśmy więc chwilę na nich i już we czwórkę ruszyliśmy na Wielki Rogacz.
Tu już jechało się lepiej. Nie było pól, był las, były widoczki - no jakby wreszcie zrobiło się jak w górach :) Jeśli chodzi o widoczki, to nie był na nie najlepszy dzień, ale zarys Tatr było widać, więc bez tragedii.
Na (a właściwie pod) Wielkim Rogaczu pożegnalismy się z ekipą
onthebike.com i pomknęlismy czerwonym szlakiem przez Międzyradziejówki na Niemcową, gdzie wsiedliśmy na żółty szlak. Początkowy jego odcinek to czysta poezja. Prowadzi singielkiem przez halę, by następnie zagłębić się w lesie i klucząc między drzewami znów wypaść na łąki. Bajka.
Dalej było już mniej fajnie, ale też nieźle - polne drogi o słusznym nachyleniu. Dopiero wraz z pierwszymi zabudowaniami pojawiły się znienawidzone płyty betonowe, ale i tak prędkości oraz widok na Piwniczną i Poprad pozwalały zapomnieć o niedoskonałej nawierzchni :)
Ogólnie, to zjazd był zajebiaszczy - z 1182 mnpm prawie bez przerwy w dół do kwatery na ca. 360 mnpm.
Wycieczka wyszła trochę mniej lajtowa niż pierwotnie planowałem, ale dzieki miłemu spotkaniu "na szczycie" oraz słusznej dawce zjazdów wystawiam jej piatkę (no... powiedzmy 4+) :D
TRASA: Piwniczna-Zdrój, Łomnickie (ca.360 mnpm) - [niebieski rowerowy] - Eliaszówka (1020 mnpm) - Przeł. Gromadzka (Obidza) (930mnpm) - Wielki Rogacz (1182 mnpm) - [czerwony szlak] - Międzyradziejówki (1035 mnpm) - Niemcowa (1001 mnpm) - [żółty szlak] - Piwniczna-Zdrój, Łomnickie (ca.360 mnpm)
Na dzień dobry wysokość zdobywamy taką drogą z płyt. Mało to przyjemne, ale diabelnie efektywne. W tle zabudowania Piwnicznej i Pasmo Jaworzyny
Widoczków z podjazdu odsłona kolejna
Czasem trzeba było wygładzać z buta (foto jak zwykle nie oddaje nachylenia)
Obidza. Ania i Domin z
onthebike.com. W tle Małe Pieniny oraz Tatry, których to zupełnie na tej focie nie widać :)
W drodze na Wielki Rogacz, a z tyłu m.in. Przełęcz Rozdziela
Grupowa fota pod Wielkim Rogaczem
i ziuuuu.... w dół :)
Kategoria Góry, Piwniczna-Zdrój 2009, Beskid Sądecki