bendus.bikestats.plblog rowerowy

avatar bendus
Jedlicze A

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(5)

Moje rowery

Chińczyk 854 km
Epic EVO 104 km
MotoRower 215 km
Supernormal 310 km
45650b 2669 km
[A] Amstaff 1239 km
[A] Prophet 3754 km
[A] Enduro 903 km
Spitfire 104 km
[A] Zumbi 182 km
[A] Poison 330 km
[A] Canyon 116 km
[A] Mike 1113 km
[A] Tomac 2998 km
[A] Moon 180 km
[A] Scraper 2525 km
[A] Stevens 310 km
[A] Mongoose
[A] Kryptoszosa 656 km
ŁRP 249 km
[A] Marin 1479 km
[A] Mieszczuch 632 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bendus.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Nieizerskie Izery

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 | dodano: 15.02.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 2011, Góry Izerskie, Góry
W sobotę przyszła pora, by opuścić Krościenko. Władowaliśmy więc rowery do auta i po przejechaniu przeszło 500km znaleźliśmy się w Górach Izerskich. Tym razem jednak naszą bazą nie były ani Jakuszyce, ani Szklarska Poręba, lecz pełen podstarzałych, niemieckich turystów Świeradów-Zdrój. Urocze to uzdrowisko powitało nas deszczem, który praktycznie bez przerwy padał przez całą sobotę i niedzielę, a odpuścił dopiero w poniedziałek rano. W związku z tym naprawdę nie było wyboru – trzeba było iść na rower.
Zaczęliśmy od „rozgrzewki” w postaci podjazdu do schroniska na Stogu Izerskim. Szło lekko i bez przygód, bo nie za stromo i po asfalcie. Jedynie początek po brukowanej drodze a potem singlem powyżej naszej kwatery (niech żyją skróty) trochę dał się nam w kość..
Podjazd minął dość szybko, a po zaliczeniu go mogliśmy zjechać wreszcie na „prawdziwy” szlak, tj. Czerwony szlak im. Orłowicza. Zawsze było na nim trochę błota, ale z powodu ostatnich deszczy teraz bardzie przypominał mały strumień niż ścieżkę, a w szerszych miejscach zmieniał się w jezioro. Dało się jednak jechać i szybko osiągnęliśmy Drwale.
Tutaj zapadła decyzja o darowaniu sobie kolejnego odcinka czerwonego szlaku. Tam nawet bez deszczu jest mokro i grząsko, więc teraz pewnie zapadalibyśmy sie po pas. Zjechaliśmy więc najkrótsza drogą do Chatki Górzystów. Tak właściwie to najkrótsza zupełnie nie była, bo odbiliśmy trochę, żeby do Chatki dotrzeć żółtym szlakiem, który od ostatniego wyjazdu ochrzczony został mianem „rozwodowego”.
W Chatce zamówiliśmy naleśniki (nie te najsłynniejsze – z jagodami i twarogiem, tylko wersję z pieczarkami i serem. Tak samo smaczne i równie sycące) i zabraliśmy się za jedzenie.
Siedząc tak sobie potem na zewnątrz, podziwiając widoczki, doszliśmy do wniosku, że w Izery jeździmy chyba głównie po to, by nażreć się w Chatce Górzystów i pobyczyć :) Niezbyt chwalebny cel, ale co tam...

Po jakimś czasie trzeba było jednak poderwać zwłoki i ruszyć w drogę. Zwłaszcza, że nie przejechaliśmy jeszc ze nawet połowy drogi.
Z chatki pojechaliśmy przez Halę Izerską do niebieskiego szlaku, który miał nas zaprowadzić do Rozdroża pod Cichą Równią. Niebieski (a przynajmniej jego część z kładkami) jak zwykle super. Nawet pod górę. Fakt, że dzisiaj płynął nim strumyk, jeszcze bardziej dodawał mu uroku.

Z Rozdroża podjechaliśmy do kopalni Stanisław, ale nie zatrzymywaliśmy się tam, tylko wróciliśmy na czerwony szlak i pojechaliśmy przez Zwalisko do zielonego szlaku prowadzącego w dół, do Rozdroża Izerskiego. Ten szlak był jedną z głównych atrakcji dzisiejszego dnia. Ze wszystkich opisów wynikało, że rowerowo jest bardzo „nieizerski”. Taki rzeczywiście był. Był kurewsko trudny. W najbardziej stromym miejscu był wyżłobioną przez wodę rynną pełną sporych rozmiarów kamieni. Nie będę wciskał kitu, że całość udało się przejechać. Miejscami szlak stanowczo przerastał moje umiejętności i musiałem znosić/sprowadzać rower, ale każdy przejechany kawałek cieszył i dawał wielką frajdę. Ubaw był przedni i aż żal było przesiadać się na Rozdrożu Izerskim znów na szutry. Niechęć trzeba było jednak zwalczyć, bo miały one nas poprowadzić w rejon zupełnie jeszcze niepoznany, a mianowicie przez Pasmo Kamienieckie. Jechaliśmy więc sobie lajtowymi szuterkami, aż dotarliśmy na Sępią Górę, górującą nad Świeradowem.
Krótki postój, kilka fot i trzeba było zjechać. Wybraliśmy niebieski szlak, o którym też wiele słyszałem. Jedni chwalili, jedni twierdzili, że rower się po nim znosi i w związku z tym trzeba było samemu sprawdzić.
Szlak okazał się być super. Był przysłowiową wisienką na torcie i miłym akcentem na zakończenie dnia. Szlak ten to pokryta kamieniami ścieżka, która dzisiaj dodatkowo płynął strumień (dzisiaj prawie wszystkie strome szlaki zamieniły się w strumienie). Zjechaliśmy nim prawie 350metrów w pionie, więc nie był to taki szybki fiu-bździu zjeździk, ale prawdziwa techniczna orgietka :)
Znów: nie będę pisał, że całość przejechana bez żadnej podpórki, ale jak na górala z nizin sądzę, że było nieźle. (kolejny przejazd, kilka dni później, poszedł mi juz znacznie lepiej, ale nie uprzedzajmy faktów).
Do domu wróciliśmy zmęczeni (ten końcowy podjazd ulicą Bronka Czecha mnie zabił) i umorusani jak świnie, ale zadowoleni i pełni optymizmu na kolejne dni, bo po drodze zniknęły gdzieś chmury i nawet zaświeciło słońce.

Niekoronowany król Hali Izerskiej, Niezależny, pies z Chatki Górzystów, spoglada na swoje włości.


Zapora przeciwrumoszowa przy drodze na Stóg


Czerwony szlak ze Stogu. Przydałby sie raczej rower wodny.


Strumień, ale ten tylko szlak przecinał, a nie płynął nim. Miła odmiana :)


Chatka Górzystów na Hali Izerskiej (pełna wersja dostępna po kliknięciu)


Główna atrakcja :)


Niebieski szlak z Hali Izerskiej




Gdzies na czerwonym za kopalnią. Jeśli zdaje się komuś, że ktoś tu aparat przechylił, żeby wyszło, że jest stromo, to się myli. Te drzewa naprawde tak krzywo rosną :P




Zielony na Rozdroze Izerskie. Coś dla miłosników Stoner Rocka :)


Jarzebina na szczycie Sępiej Góry. Fot ze zjazdu nie ma żadnych, więc to chyba najlepiej świadczy o szlaku.


Rower:[A] Prophet Dane wycieczki: 42.29 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!