Gravel po łódzku 2025
-
DST
258.24km
-
Czas
15:49
-
VAVG
16.33km/h
-
VMAX
48.90km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
HRmax
179( 96%)
-
HRavg
127( 68%)
-
Kalorie 6548kcal
-
Podjazdy
1790m
-
Sprzęt GT Grade
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po raz kolejny wystartowałem w wyścigu "Gravel po łódzku". W tym roku trasa urosła do 250km, więc w moim przypadku nie było mowy o jakimkolwiek ściganiu - był jeden prosty cel: przeżyć.
Na początku było całkiem nieźle W Lesie Łagiewnickim wszystkie podjazdy zrobiłem na kołach, czasem kogoś wyprzedzając, bawiąc się na zjazdach itp. a potem...
Jak zwykle pary starczyło na jakieś 70-80km. Później była już tylko walka z własną słabością i audiobooki :)
W rejonie Łasku, mając na liczniku 130km, podjąłem decyzję o zjechaniu z trasy i zakończeniu zabawy. Szamając hot-doga na stacji benzynowej wyliczyłem sobie trasę do bazy zawodów (w końcu tam zostało auto) i okazało się, że to też spory kawałek, więc uznałem, że jadę dalej. To była dobra decyzja, bo trochę później złapałem "drugi oddech" i gdzieś tak do dwusetnego kilometra jechało mi się nawet przyjemnie. Potem znów "zaczęły się schody", ale na tym etapie nie wypadało już odpuścić. Tragiczne okazała się sama końcówka - temperatura spadła do 0,5 - 1°C i zaczęła się jazda zygzakiem od pobocza do pobocza, bo organizm zaczął już bardzo wyraźnie protestować.
Ostatecznie udało się jednak dojechać do mety z czasem 17:41:52 (15:49:37 jazdy), co o dziwo nie było ostatnim czasem :)
Zdjęcie autorstwa Łukasz Sompoliński - Fotografia
Kategoria Łódź i okolice, Po ciemku, Wyścig