Dość niespodziewanie udało się oddać Progeniturę pod opiekę "Babci Misi" i pojawiła się okazja, by wybyć gdzieś na kilka godzin. Z racji sympatycznej pogody, rower było oczywistym wyborem. Pojechaliśmy na północ, nie do końca posiadając jakikolwiek plan, ale po cichu liczyłem, że uda się dotrzeć do Grotnik. Nie zdradzę, żadnej tajemnicy mówiąc, że się udało :) Po drodze trochę polnych dróg... ... a trochę, jak za starych dobrych czasów, zupełnie na przełaj.
W Grotnikach buła z serem nad zamarzniętym jeszcze zalewem, ... ...mały lans na singlach i kładkach nad Lindą, ... a powrót do Łodzi na pokładzie ŁKA, bo czas trochę naglił.
Z okazji rozpoczęcia drugiego sezonu z Łódzkim Rowerem Publicznym - powrót z pracy. Czekam na kolejne stacje mające powstać w ramach Budżetu Obywatelskiego.
Śnieg tak ładnie padał, że musiałem wyjść na rower. Mieszczuch dzielnie walczył w parkach i na poligonie, ale szersze opony wiele by ułatwiły.
Pod koniec wycieczki zauważyłem, że dorobiłem się takich uroczych śniegowych owiewek. Z muzyką poszedłem dziś na całość - pojechałem w "domowych" słuchawkach AKG - jakość dźwięku niesamowita, jak na jazdę rowerem po śniegu, a do tego w uszy ciepło jak w nausznikach :)
Pierwszy raz w 2017r. Jak zwykle z nadzieją, że nadchodzący sezon rowerowy będzie lepszy niż poprzedni. Biorąc pod uwagę jak wyglądały poprzednie dwa lata, to nie powinno być zbyt trudno :)
Sama jazda nieciekawa - po mieście, głównie ścieżkami rowerowymi. Dopiero końcówka przez park fajna - zwłaszcza ta część po ośnieżonych ścieżkach, które na szosowych oponkach 700x23c są dość... rozrywkowe.
W uszach Fever Ray, czyli solowy projekt Karin Dreijer Andersson - piękniejszej połowy The Knife.
W uszach Equinox, czyli wspólna EPka Northlane i In Hearts Wake. Oba zespoły stanowczo niewybitne, ale oba lubię. Efekt współpracy też w sumie sympatyczny muzycznie, a naiwny idealizm tekstów taki budujący :)
Niedzielne 45km z Bejborem na holu. Przejechanie tej trasy zajęło cały dzień, ale w porównaniu z wycieczkami sprzed kilku miesięcy, gdy ledwo dało się dojechać na plac zabaw w parku na Zdrowiu, to postępy są wręcz astronomiczne.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)