Wieczorny wypad do Ojca.
Wspólnymi siłami wywalaliśmy z jego roweru przyciężkawego Suntour'a XCR i zastępowaliśmy go sztywnym widelcem Force (to już trzecia sztuka w rodzinie). Oprócz tego swap tarcz hamulcowych na zestaw 2x160mm (SM-RT65) . Do mnie trafiły natomiast Avidy G3 CS 185/160 (w miejsce zestawu 180/160 - SM-RT75/SM-RT65). Wymagało to małej podkładkologii, żeby ożenić je z zaciskami M755, ale zakończyło się sukcesem.
Zdjęć póki co nie ma, ale jest coś do posłuchania.
Mała odskocznia od codzienności i okazja na zresetowanie umysłu - przez poligon na Retkinię i z powrotem przez park na Zdrowiu.
Przy okazji pierwsza jazda na wreszcie skończonym Canyonie, czyli rowerze, który ma w pewnych okolicznościach zastąpić mi i Marysi Mieszczucha
Po powrocie, znów na rower, ale teraz na dwóch kółkach zasuwała Tosia.
Ten tydzień to istna rewia debiutów - w środę Moon, a dziś 45650b, czyli nareszcie fajny rower nr 2 :) BTW Revelation ma szansę wyleczyć mnie z niechęci do RockShox'ów.
Pierwsza jazda na nowym rowerze. Na fullu nie jeździłem od maja zeszłego roku (i w ogóle bardzo mało jeździłem na rowerze), więc trudno mi ocenić jak się Kross prowadzi, ale chyba będzie dobrze :)
Kompletowanie gratów trochę zajęło (praktycznie 10 miesięcy), bo ostatecznie z Tomaca zostały tylko: mostek, kierownica, hamulce, przednia piasta, siodło i damper.
Tomac mi się przejadł, więc teraz pora na nowe. Dziś kurier przyniósł paczkę, a w niej przybyła nowa rama.
Plan zakłada przekładkę gratów z Tomaca i kupienie jedynie tego, co zmienić trzeba, ale... wiemy jak to bywa z obietnicami niekupowania nowych gratów do roweru ;)
Rower, choć nowy, już na dzień dobry będzie przestarzały, bo na kołach 26", ale jakoś nie wierzę w cudowne właściwości większego rozmiaru, a części do "małej kiszki" ostatnio pięknie tanieją.
Dobrze, że jazda na rowerze jest jak... jazda na rowerze - ponoć nigdy się nie zapomina tej umiejętności. Gdyby było inaczej, to z powodu długich przerw miedzy wycieczkami, musiałbym dzisiaj uczyć się wszystkiego od nowa. Skoro jednak nie musiałem, to z jaśnie Małżonem pojechaliśmy gdzieś w rejon Łaznowa, na działkę jakowąś i wróciliśmy stamtąd z jaśnie Ojcem. Nie mogę powiedzieć, że jazda była cały czas przyjemna, bo człowiek się od siodła z lekka odzwyczaił, a z racji szosowego charakteru wyprawy, nie mógł piwem (bezalkoholowem ;)) zmasakrowanego tyłka znieczulić, ale... dziewięć dych jakoś wpadło, a parafrazując niejakiego Geralda R. Massie: any trip you can walk away from, is a good one :)
A ponieważ: a) opis krótki b) prawie nikt tu nie wchodzi i mogę wrzucać dowolny szajs :) wrzucę zdjęcie "nowej" zabawki, która ma taką (bynajmniej nie główną) zaletę, że da się nią całkiem sprawnie (B18C4, bejbe!) rowery na wakacje zatargać :)
Pierwsza wycieczka na rowerze od bardzo, bardzo dawna. Wszyscy spragnieni...jazdy(?), więc trzeba było udać się do Modrzewiaka. Tam tak pojechaliśmy, że nie ma co! ;)
Przy okazji była to inauguracyjna wycieczka na "nowym" rowerze, który zastąpił sprzedanego jakiś czas temu Krossa . Trzeba zmienić kierownicę, bo przesiadka z 74-centymetrowej w góralu na jakieś 58cm w tym rowerze, jest kompletną porażką. Poza tym OK.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)