Izerskie naleśniki.

Środa, 25 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Tosia spytana o najlepsze wspomnienie z zeszłorocznych wakacji odpowie, że opychanie się naleśnikami w Chatce Górzystów (I kot. Nie zapominajmy o kocie). Nic dziwnego, że już gdzieś od wiosny pytała, czy podczas tegorocznego wyjazdu też na nie pojedziemy.
Pojechaliśmy.
Autem podjechaliśmy do Jakuszyc i tam przesiedliśmy się na rowery. Do Rozdroża pod Cichą Równią ciągnąłem Tosię na holu. Potem śmigała już sama.

Z rozdroża pojechaliśmy niebieskim szlakiem. Na początku jest to szutrówka, ale potem szlak odbija w las i robi się fajny - zmienia się w kamienistą ścieżkę, a co chwilę wskakuje na drewniane kładki. Nie sądziłem, że Tosia da tam radę przejechać, ale miło mnie zaskoczyła. Przejechała całość, sprowadzając rower jedynie z uskoków na końcu kładek.

Kładki na Konnej Ścieżce

Marysia nigdzie nie sprowadzała.
Marysia

Ja też nie, ale stanowczo dziwnie jechało się na rowerze ze sztywnym widelcem.
Niebieski szlak - Konna Ścieżka

Niebieski szlak - Konna Ścieżka

Ostatecznie dotarliśmy na Halę Izerską, do Chatki Górzystów. 
Przez Halę Izerską

Powitały nas niesamowite tłumy. 
Zawsze w czasie ładnej pogody było tam sporo ludzi, ale teraz to naprawdę zakrawa o kpinę. Żeby kupić Tosi obiecanego naleśnika z jagodami, trzeba było odstać w kolejce bite półtorej godziny! Porażka.
Winię za to po części e-bike'i (czyli motorowery) #iblameebikes . Było ich tam więcej niż rowerów (zwykłych? analogowych? akustycznych?). Super łatwym szuterkiem do Chatki kulają się z silnikiem prawie wszyscy. Naprawdę żal patrzeć, jak na motorowerach podjeżdża no. para w wieku ca. 20-30 lat, przejechawszy drogę, którą spokojnie, bez wspomagania pokonują dzieci w wieku przedszkolnym. 
Ale nic to. Zjedliśmy naleśniki, i pojechaliśmy do "Orla".

Po drodze kilka fotek w stałych miejscach.
Hala Izerska

Izera

Za "Orlem" wycieczka się podzieliła. Marysia pojechała sobie boczkiem, żeby było trochę ciekawiej, szybciej i bez ciągłego "szczebiotu" progenitury, a ja z Tosią pojechałem asfaltem. Podpiąłem Ją sobie znów na hol i do auta już jechaliśmy jako zespół pojazdów. Pewnie Młoda tego nie wymagała, ale skoro wiozłem w góry (małe bo małe, ale zawsze góry) w pełni sztywny rower, tylko po to by móc przyczepić do niego hol, to zamierzałem coś choć przez chwilę poholować, do jasnej cholery :)

Singletrack Świeradów-Zdrój - Zajęcznik

Niedziela, 22 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
No i jesteśmy w górach (małych, bo małych, ale zawsze.
Na pierwszy ogień poszły single na Zajęczniku. Trasa łatwa, przyjemna i w sam raz nadająca się na sprawdzenie, jak Tosia sobie poradzi.
Okazało się, że radzi sobie całkiem świetnie. Holowałem Ją tylko na stromym odcinku asfaltowego podjazdu, a przez resztę czasu kręciła sama. 
I nawet chyba dobrze się bawiła.
Będą z Niej ludzie :)

Singletrack - Świeradów-Zdrój z Tosią

Leśna szkółka jazdy terenowej

Wtorek, 17 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Zbliża się wakacyjny wyjazd w Góry Izerskie, więc pojechaliśmy przypomnieć Bejbokowi podstawy jazdy w terenie. 

Wspinaczka

Było to też jedno z moich ulubionych świąt rowerowych: New Fork Day. Bardziej lubię chyba tylko New Frame Day :)
Pożegnałem się z Manitou, który (mimo dwóch serwisów) nie chciał działać tak, jak tego od niego oczekiwałem i jego miejsce zajął RS Revelation z rocznika 2021.
Zumbi F-11 27.5

Singletrack Glacensis - Bardo

Niedziela, 25 lipca 2021 · Komentarze(0)
Bejbucz wyjechał wczoraj na wakacje z Babcią nr 1, więc my mieliśmy wolne. Wykorzystaliśmy je jadąc przez pół Polski, by spędzić niedzielę w górach.
Padło na Bardo i okoliczne singletracki. 
Przejechaliśmy Pętlę Łaszczową oraz Kłodzką i po wszystkim wróciliśmy do Łodzi.

Bardo i przełom Nysy Kłodzkiej widziane punktu widokowego na Obrywie Skalnym


Podjazd - Pętla Łaszczowa


Marysia podjeżdża na Pętli Łaszczowej

Na Pętli Łaszczowej

To kolejna wizyta na trasach stworzonych w ramach projektu Singletrack Galcensis i po raz kolejny mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony super, że cos takiego powstało i super, że można przejechać spora część gór otaczających Kotlinę Kłodzką po singlach, a nie szutrówkami. Momentami na trasach bywa ładnie, monetami nawet jedzie się przyjemnie. 
Z drugiej strony odnoszę czasem wrażenie, że przebieg ich planowała osoba o dość mglistym pojęciu o budowie tego typu tras. Niesamowicie trudno zachować na nich płynność jazdy, a nawet zjazdowe odcinki przerywane są bezsensownym dokręcaniem pod górę. W efekcie nawet na zjazdach trudno o jakikolwiek "flow". Przykładem tego może być trasa Niebieska Łaszczowa. Niby profil sugeruje rozrywkę na zjeździe, a w rzeczywistości uczciwa jazda w dół to może ostatnia ćwiartka, od Obrywu Skalnego. Tam jednak wychodzi na jaw kolejna bolączka tras, czyli mocno przeciętne wyprofilowanie zakrętów. Liczne agrafki są za ciasne, bandy na nich za niskie, kończące się za wcześnie, albo w ogóle ich brak :( 
Szkoda, bo mogłoby być super, a jest po prostu OK.

Działkowanie.

Niedziela, 6 czerwca 2021 · Komentarze(0)
Wybrałem się na działkę, by podlać świeżo posianą trawę. 
Wracając władowałem się na drogę techniczna wzdłuż budowy S14 i podróż ze Zgierza do Łodzi odbyłem jadąc tą szutrową autostradą.
Po drodze zaliczyłem postój w takim uroczym miejscu. Aż trudno uwierzyć, że jakieś 500 metrów za moimi plecami znajduje się niesławne składowisko odpadów niebezpiecznych "Eko-Boruta" a ze 200 metrów w prawo są stare osadniki gdzie przez dziesięciolecia wylewały się syfy ze zgierskiej "Boruty".
Wrząca w pobliżu składowiska odpadów niebezpiecznych

Boże cielę

Czwartek, 3 czerwca 2021 · Komentarze(0)
Kategoria Z Tosią, Trójwieś
Rundka po terenie Trójwsi (Grotniki-Jedlicze-Ustronie) ze znajomymi i z bejborami. Po wszystkim grill na działce. Tosia pokonuje kładkę nad Lindą.

Kryzys wieku średniego

Niedziela, 25 kwietnia 2021 · Komentarze(0)
Mattoc wrócił z kolejnego serwisu w Spider Suspension. Olejem już nie rzyga, ale teraz tłumik nie działa jak powinien. Fachowców tam mają, że aż szkoda słów. Trzeci raz widelca do nich nie wyślę, bo ceny samych przesyłek kurierskich mnie zjedzą. 
Ale... dość narzekań! Na rower poszedłem w końcu, więc wszystko jest dobrze, prawda?

Pojechałem do Lasu Łagiewnickiego i żyjąc w błędnym przekonaniu, że jestem wiracha i mam full wypas fulla, władowałem się na hopki na jagodach. Do pewnego momentu było ok, ale na którejś z kolej nie doleciałem do lądowania i teraz ja będę miał w wielu miejscach kolor dojrzałej jagody. Dobrze, że chociaż rower się nie porysował, ale najwyraźniej w tym wieku to powinienem dzieci (wnuki?) bawić, a nie na rowerze fruwać. 

A na końcu jeszcze spadł śnieg :/
Zumbi F-11