No właśnie.. chyba naprawdę przyszła wiosna. Z tej okazji odbyła się pierwsza dłuższa wycieczka z przyczepką.
Trasa bez rewelacji, bo wyznaczona przez place zabaw, budki z lodami, i restauracje, ale i tak było całkiem ok. Do tego krótkie portki i krótkie rękawki!
Musiałem Tosię Marysi sprzed oczu sprzątnąć na całe popołudnie. Młoda na pumptrack napalona jak łysy na grzebień, więc oczywiście trafiliśmy na Zdrowie.
Jak to ostatnio bywa, pojechaliśmy na Zdrowie. Ja rowerem, Marysia na rolkach, a Tosia w przyczepce. Cel? Oczywiście pumptrack. Młoda poczyna sobie coraz śmielej - popitala ostro, instruuje inne dzieci, drze się i śpiewa. Pełna profeska :)
Tym razem udało mi się też zrobić kilka rundek. Jako starszy pan z brzuszkiem, jeżdżę sobie jak panbuk przykazał, na małej trasie, z bejborami, które ledwo z pieluch wyrosły. Daleko mi jeszcze do poziomu jaki prezentują (rzucający kurwami i chujami jak starzy drwale) gimnazjaliści, albo jeszcze młodsze grzdyle, nakurwiające na "dorosłej" trasie. No ale powiedzmy, że nabieram jakiejś tam wprawy i udaje mi się przejechać pętlę kilka razy bez kręcenia korbami, czyi i tak jestem lepszy niż sakwiarze, którzy czasem tu przyjeżdżają. Zawsze coś... :)
Po zimowej przerwie powróciły jazdy na pumptracku, więc wróciły też wywrotki. W zeszłym roku Młoda zaiwaniała bez ochraniaczy, ale w tym roku prędkości jakby większe, potencjalne gleby bardziej bolesne (no i wreszcie giczołki na tyle już duże, że idzie do nich coś dopasować). W związku z powyższym dziś wybraliśmy się do Decathlonu, by dokonać zakupu odpowiedniego. Była to pierwsza w tym roku wycieczka z przyczepką i poszło nad wyraz dobrze. Wydaje się, że Młodzież przez zimę mocno dojrzała do takiej formy rozrywki (może nawet się stęskniła?). Nie było narzekania, płaczu, ani podobnych atrakcji - w przyczepce była radość, śpiewy i mniej lub bardziej inteligentne monologi.
W zeszłym roku jeździłem na 45650b z napędem 1x9 - korba z zębatką NarrowWide 32t i kaseta CS-HG400 12-36. Generalnie było OK, ale czasami brakowało przełożeń. Gdy zapadła decyzja o sprzedaży Moona (no właśnie, sprzedałem go i będę po raz pierwszy od dawna bez żadnego fulla), napęd z niego (2x10) trafił do hardtaila. Teraz zachciało mi się powrotu do wersji bez przedniej przerzutki, ale z kasetą 11-40, albo 11-42. Mogłem bawić się w zestawy modyfikujące 10-rzędową kasetę 11-36, albo (taniej) kupić nową kasetę CS-HG500-10.Wybór był oczywisty :)
Problemem była przerzutka - instrukcja od Sram X0 Type 2 mówi, że obsługuje maksymalnie 36t. Cóż... mówię "sprawdzam" :)
Wygląda na to, że będzie to śmigać :)
A poza tym, to 42t to straszna patelnia. Wyobrażam sobie, że 12-biegowy Sram Eagle z kasetą 10-50 musi mieć problemy z obcieraniem kasetą o wysokie krawężniki :)
Piękne słoneczko, puszysty śnieg, lekki mrozik - wspaniała pogoda na rower. Miały być Grotniki z małym dojazdem ŁKA, ale nie wyszło, więc zrobiłem rundkę Zgierz - Smardzew - Las Łagiewnicki.
Fajnie śmigało się po śniegu, ale mam nadzieję, że jednak zrobi się wkrótce cieplej i że to rzeczywiście było pożegnanie zimy.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)