Weekend zjazdowy, ale jakoś Weekend zjazdowy, ale jakoś nie chciało mi się iść, więc wybrałem się na dłuższa wycieczkę. Wybrałem las koło Swędowa, bo bardzo miło wspominam moją wcześniejszą, jesienną wycieczkę w te rejony. Trasa uległa modyfikacji, bo zachciało mi się nabić trochę kilometrów. Niestety od Kęblin do Ozorkowa, a nawet dalej, głównie asfalt. Wyszło trochę ponad 85km. Po południu/wieczorem umówiłem sie z Marysia i wybraliśmy sie do Arturówka.
Trasa: 1) Łódź - Zgierz - Smardzew - Maciejów - Swędów - Rezerwat "Grądy nad Moszczenicą" - Kębliny - Modlna - Maszkowice - Ozorków - Kowalewice - Orla - Karolew - Brużyca - Aleksandrów Łódzki - Łódź 2)Teofilów - Muzeum na Zgierskiej - Arturówek - RDG E - Teofilów
Najpierw spacerkiem na Retkinię do ojca, a potem na Radogoszcz do Marysi. Umówiliśmy się na pierwsza wspólną przejażdżkę "w nowych okolicznościach". Przez większość czasu lało, a na końcu Maryśka zaryła kołem w krawężnik i zaliczyła typowego Snake'a. Dobrze, że blisko sklepu rowerowego. Kupiłem dętkę, pożyczyłem pompkę i na miejscu usunąłem "defekt".
Trasa: Teo B - Retkinia - Radogoszcz Wschód - Łagiewniki - PKWŁ - Franciszkańska - Radogoszcz Wschód - Teo B (z Marianem)
Odebrałem Speca z serwisu Odebrałem Speca z serwisu (dorabiane były tuleje do dampera) i powoli pojechałem do domu. Miałem za mało powietrza w damperze i nie miałem linki do tylnej przerzutki, więc za bardzo nie mogłem sprawdzić, czy jest tak zajebiście, jak się tego spodziewałem.
W domu założyłem prawą manetkę, linki i ponownie wyruszyłem w drogę. Niestety kiepsko skuty łańcuch (mea culpa) odmówił posłuszeństwa i gdy dojechałem do końca bloku raczył się zerwać. Zmuszony byłem zrezygnować z wielkiej inauguracji Speca i wycieczkę zaliczyłem na dameczce mamy. Bryknąłem na Radogoszcz do Marysi, a potem odstawiłem rower do mamy. Łącznie wyszło, że pobiłem swój tegoroczny "rekord" :) Muszę szybko zorganizować łańcuch do Speca, bo weekend zbliża się wielkimi krokami.
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)