Sen vs. rower - 1:0
-
DST
23.30km
-
Czas
01:06
-
VAVG
21.18km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem wstać wcześnie rano, pojechać sobie trochę dalej i wrócić zanim wszyscy w domu wstaną... Miałem.
Gdy zadzwonił budzik, uznałem, że "jeszcze chwilkę poleżę" i cały plan wziął w łeb.
Jak w końcu się zebrałem kilka godzin później, czasu starczyło tylko na taką krótką rundkę.
Kategoria Trójwieś
Gravelowa pętla wokół Łodzi.
-
DST
209.97km
-
Czas
12:14
-
VAVG
17.16km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedawny objazd Łodzi czerwonym szlakiem mi się nie udał i od tej pory nie dawało mi to spokoju.
Dziś podjąłem kolejną próbę objechania Łodzi, ale tym razem trasą wyścigu "Gravel po łódzku, który odbył się 13-14 maja. Była trochę dłuższa niż czerwony szlak, ale było na niej znacznie mniej piachu.
Dzień na jazdę wybrałem sobie średni, bo upał był niemiłosierny. W rejonie Wiśniowej Góry dołączył do mnie Ojciec i przejechał ze mną trochę ponad 100km. Jechał elektrykiem i w sakwie tachał kilka litrów napojów. Gdyby nie Jego pomoc, nie byłoby szansy, abym przejechał dziś taki dystans, bo nawet kilka bidonów nie starczyłoby mi na odcinkach pomiędzy kolejnymi "wodopojami" na trasie.
W rejonie Babic, chwilę przed zachodem słońca, Ojciec odłączył się i pojechał do domu, a ja walnąłem ostatni odcinek już sam.
Po zachodzie temperatura zaczęła spadać, więc zaczęło się jechać całkiem fajnie, ale pojawił się kolejny problem - wiejskie psy, które na noc wszyscy spuszczają z łańcucha. Podczas przejazdu przez Nowe Krasnodęby trzy razy musiałem zwiewać przed kundlami, rozpędzając się za każdym razem do dobrze ponad 40km/h. Na tym etapie (ponad 190km w nogach) było to trudne i gdy w Sobieniu drogę zagrodziło mi kolejne stadko psów, postanowiłem dać spokój z jazdą dokładnie wg. tracka z wyścigu. Zrobiłem w tył zwrot i już najkrótsza drogą pojechałem do domu.
Mimo tego skrócenia trasy, magiczna granica 200km została przekroczona. Mój dotychczasowy rekord dystansu dziennego był o około 60km krótszy, a do tego wykręcony w całości po asfalcie. Tym razem były to w sporej mierze szutry oraz leśne i polne drogi. Skok był zatem nie tylko ilościowy, ale też jakościowy :)
Kategoria Łódź i okolice, Te fajne
Livin' la vida loca, mocium panie.
-
DST
43.63km
-
Czas
02:40
-
VAVG
16.36km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziecię wyjechało dziś koło 13 na wakacje z Babcią nr 1, więc mogłem z Jaśnieżoną wybrać się na rower. Skoczyliśmy na hambuksy w Sokolnikach, a potem niekoniecznie najprostszą drogą wróciliśmy do domu.
Kategoria Trójwieś
Na obiad do "Czarnego Stawu"
-
DST
22.59km
-
Czas
01:53
-
VAVG
11.99km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z żoną, córką i teściową na obiad do "Czarnego Stawu".
Kategoria Trójwieś, Z Tosią
Do paczkomatu w Ustroniu
-
DST
15.39km
-
Czas
00:46
-
VAVG
20.07km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do paczkomatu po bidon + mała rundka po lesie.
Bonus: Kot nr 3
Kategoria Trójwieś
Porażka
-
DST
92.86km
-
Czas
05:13
-
VAVG
17.80km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planie był czerwony szlak Okrężny dookoła Łodzi, czyli wg.różnych źródeł 175-180km.
Sił starczyło na ca. 65, a potem zupełnie mnie odcięło i w rejonie Wiączynia zrezygnowałem.
Pozostałe kilometry, to już dojazd do pociągu, do którego ostatecznie wsiadłem na stacji Łódź-Żabieniec.
Wyszło łącznie ponad 90km i zwykle taki dystans uznałbym za całkiem godny, leczy tym razem pozostał niedosyt.
Tematu objazdu dookoła Łodzi nie odpuszczam i planuję kolejne podejście, ale może trochę inną trasą.
Kategoria Łódź i okolice
Dookoła Tatr - dzień 3 - "Bój to będzie ostatni, Krwawy skończy się trud,..."
-
DST
104.61km
-
Czas
06:00
-
VAVG
17.43km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień, którego się trochę obawiałem. W nogach już ponad 200km, a przed nami koło stu kilometrów i do tego konieczność przebicia się przez Magurę Spiską. Mogło być ciężko.
Zaczęło się lajtowo, ścieżką rowerową do Białej Spiskiej, a potem dalej do Zdziaru. Tam zjedliśmy wczesny obiad, by zgromadzić kalorie na pojazd i zaczęliśmy wspinaczkę. Było monotonnie, dość wolno i nudno (jak to podjeżdżanie na asfalcie), ale mimo wszystko całkiem znośnie. Cały czas jednak czekałem na tą ścianę nie do pokonania... a ona się nie pojawiła. Wjechaliśmy na 1125mnpm i zaczął się szaleńczy zjazd z prędkościami rzadko poniżej 50km/h, aż do wsi Osturňa. Potem znów trochę podjeżdżania na Hanušovské sedlo i dalej już tylko w dół przez Hanuszowce i Starą Spiską Wieś aż do Polski, pod zaporę w Niedzicy.
Ostatecznie przeprawa przez góry, której tak się obawiałem okazała się całkiem spoko.
Z Niedzicy spokojnie (nie licząc dość groźnie wyglądającej gleby kolegi), trasą Velo Dunajec pomknęliśmy do Nowego Targu, gdzie zostawiliśmy busa.
I tyle. Udało się.
Przez trzy dni przejechaliśmy łącznie 323,52 km i pokonaliśmy ca. 3500m przewyższenia.
Nie sądziłem, że dam radę, bo od kilku ładnych lat bardzo mało jeździłem, ale okazało się, że z odpowiednim nastawieniem i w dobrym towarzystwie wszystko jest możliwe :)
Ratusz w Kieżmarku
Tatry i rzepak - taki trochę Leitmotiv tego wyjazdu.
"Przprawa" przez Poprad.
Tatry, ale tym razem już za Białą Spiską
Wjeżdżamy do Zdziaru.
Ždiarsky Dom
Widoczek przy obiedzie.
Widok z podjazdu na Hanušovské sedlo.
Widać Trzy Korony - jesteśmy u kresu drogi.
Zamki w Niedzicy i Czorsztynie widziane z zapory na Jeziorze Czorsztyńskim.
Juczne "konie"
Jezioro Czorsztyńskie widziane z trasy Velo Dunajec
Ostatnie kilometry przez Nowym Targiem.
Kategoria Dookoła Tatr 2023, Góry, Tatry, Te fajne
Dookoła Tatr - dzień 2 - Ten z widokami
-
DST
88.34km
-
Czas
05:10
-
VAVG
17.10km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza trasa prowadziła z Liptowskiego Mikułasza do Wierzbowa, krawędzią Niżnych Tatr i przez dolinę Czarnego Wagu a potem przez Świt, Poprad i ostatecznie do Wierzbowa.
Ten dzień miał być tym przejechanym na spokojnie. Miało nie być za dużo przewyższeń, ostrych ani długich podjazdów, a do tego dystans miał być krótszy - wyraźnie poniżej setki.
No i owszem, wszystko było, ale był też wiatr w twarz osiągający wg. apek w telefonie nawet 21km/h. W efekcie jechało się ciężko. Część trasy wiodła w dolinkach górskich, przez lasy i wtedy było ok, ale gdy opuściliśmy osłonięte miejsca zaczynała się walka. Za Popradem zrobiło się naprawdę ciężko i z wielką ulgą przywitaliśmy Vrbov, gdzie mieliśmy wykupioną kwaterę na noc.
Ale żeby nie było, że narzekam tylko, to wspomnę, że pogoda się poprawiła i tego dnia wreszcie mieliśmy widoki na Tatry. No i przejechaliśmy założony odcinek, czyli wszystko git.
Fotostop kawałek za wsią Liptovská Porúbka. Dziś wreszcie widać Tatry
Pole rzepaku w mniej więcej w tym samym rejonie, ale tym razem spojrzenie w kierunku wschodnim.
Zaporowy zbiornik Čierny Váh.
Szlak wzdłuż rzeki Wag.
Przeprawa przez stary most kolejowy nad Benkovskim Potokiem.
Zjazd szosą w kierunku wsi Szczyrba (Štrba)
Widoczek na Tatry jako nagroda z asfaltowy podjazd kawałek za Popradem z wiatrem wiejącym prosto w twarz.
Wysypisko kilka kilometrów dalej - najwyraźniej jak bociany lecą na południe, to właśnie tutaj :)
Ostatnie kilometry na dziś - śmigamy pod wiatr, w kierunku wsi Žakovce
Kategoria Tatry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023, Góry
Dookoła Tatr - dzień 1 - "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši"
-
DST
130.58km
-
Czas
06:54
-
VAVG
18.92km/h
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakieś dwa tygodnie temu sąsiad spytał mnie, czy nie miałbym ochoty przejechać w kilka osób szlaku dookoła Tatr. Po dość długim zastanowieniu, zgodziłem się, choć miałem poważne wątpliwości dotyczące swojej formy i zdolności spędzenia kilku dni w towarzystwie osób, które znam słabo, albo nie znam wcale.
Koniec końców, w czwartek wieczorem załadowaliśmy się do auta pojechaliśmy do Nowego Targu, by przespać się już na miejscu i ruszyć na szlak z samego rana.
O przebiegu samego szlaku nie ma się co rozpisywać, bo obszerny opis jest na oficjalnej stronie, podlinkowanej wcześniej.
Dość powiedzieć, że pierwszy dzień poszedł zgodnie z planem, a nawet lepiej. Mimo wątpliwych prognoz pogody, nie spadła ani kropla deszczu, nikt się nie wywalił, nic się nie zepsuło, bagaż za bardzo nie ciążył, a noga podawała jak należy. Towarzystwo też okazało się być całkiem spoko.
(To ostatnie, było ważne zwłaszcza w świetle faktu, że w kwaterze na pierwszy nocleg powitały naszą czteroosobową grupę dwa łóżka małżeńskie. Ale o tym ćśśś... Jak to mówią: "Čo sa stane v Liptovskom Mikuláši, zostane v Liptovskom Mikuláši") :D
Kategoria Góry, Te fajne, Dookoła Tatr 2023
Leniwa niedziela
-
DST
32.63km
-
Sprzęt [A] Marin
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze ca. 25km z Jaśnie Małżonką, Jaśnie Córką i Jaśnie Teściową, na obiad w "Czarnym Stawie".
Pozostałe kilometry już bez Jaśnie Teściowej, ale za to z Jaśnie Córki koleżanką z klasy, na lody koło zalewu w Grotnikach.
Kategoria Trójwieś, Z Tosią