Z wizytą u Króla Śniegu
-
DST
50.04km
-
Sprzęt [A] Prophet
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej, widoczny z wielu punktów na trasie Śnieżnik zdawał się mówić "Przybywaj". Odpowiedziałem oczywiście "Spoko, spoko!" :)
Wstaliśmy więc dzisiaj rano i po skromnym śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Początek był dość intensywny, bo z około 640 mnpm dostać mieliśmy się na 1425 mnpm.
Wbiliśmy się na niebieski szlak i powoli toczyliśmy się pod górę. Po drodze na chwilę opuściliśmy niebieski szlak, bo spotkani rowerzyści powiedzieli, że jest "łatwy i przyjemny". Łatwo i przyjemnie to my nie lubimy :) Odbiliśmy więc na czerwony rowerowy, który na Przełęcz Śnieżnicką powiódł nas drogą prowadzącą poniżej szczytu Smrekowca. Stamtąd do Schroniska pod Śnieżnikiem był tylko rzut beretem, więc chwilę później się tam znaleźlismy. Pogadaliśmy chwile z kilkoma rowerzystami, wciągnęliśmy po gofrze i ruszyliśmy zielonym na górę.
Szlak był w części nawet przejezdny, szli ludzie i wypadało się trochę ponapinać. Wcisnąłem wiec w pedały i Marysia została nieco z tyłu. Pod szczytem postanowiłem na nią poczekać poczekać. Najwyraźniej wtedy, podróżując inną trochę ścieżką, Marysia wyprzedziła mnie i powędrowała na szczyt. Ja zaś zestresowany długim czekaniem i zaniepokojony jej nieobecnością, wróciłem aż pod samo schronisko. Gdy wreszcie udało się nam ze sobą skontaktować (zasięg telefonii komórkowej w górach do najlepszych nie nalezy), nie pozostało mi nic innego jak ponownie władować się na górę.
Trochę jazdy, trochę pchania i spotkaliśmy się na Śnieżniku.
Zrobiliśmy kilka fotek i czerwonym szlakiem ruszyliśmy na czeską stroną. Szlak ten, wg. wszelkich relacji znalezionych w necie, zacnym miał być wielce. Rzeczywiście taki był. Ładne widoczki, ciekawa nawierzchnia i kilkaset metrów utraconej wysokości. Po drodze zahaczyliśmy o miejsce dawnego czeskiego schroniska pod Śnieżnikiem i sfotografowaliśmy sie pod stojąca tam rzeźbą słonia, stojącą obok ruin dawnego schroniska księcia Liechtensteina na Śnieżniku.
Podczas dalszego zjazdu Marysia prawie została skasowana przez czeską turystkę, która postanowiła pokazać nam, że szlak ten nie jest otwarty dla ruchu rowerowego. Zrobiła to za pomocą wielkiego drąga (służącego jej za laskę), którym dość gwałtownie zagrodziła jej drogę tuż przed nosem. Ominęliśmy tą wstrętną, gruba babę na butach i kawałek dalej wsiedliśmy znów na rowery i pomknęliśmy szlakiem jak należy - w siodle.
Czerwonym dojechaliśmy do asfaltowej drogi na Staré Město i wspięliśmy sie nią do granicy czesko-polskiej. Stamtąd leśnymi duktami dojechaliśmy do Kletna, gdzie pod Jaskinią Niedźwiedzią zatrzymaliśmy sie na popas.
Uzupełniwszy kalorie wspięliśmy się znów na Przełęcz Śnieżnicką (1123mnpm) i z niej zjechaliśmy do Międzygórza. Zjazd niebieskim szlakiem nie był zbyt trudny technicznie (znaczy się nie był wcale trudny technicznie), ale bez wątpienia był szybki. 58km/h (hamowałem) na kamienistej drodze wynagrodziło mi wysiłek, jaki włożyłem w drugie tego dnia zdobycie przełęczy Śnieżnickiej.
Wycieczka wyszła solidna. Śnieżnik to póki co nasz rekord rowerowej wysokości (do tej pory była Barania Góra).
Trasa: Międzygórze "Kaskada" (ca.640mnpm) - Góra Parkowa [niebieski szlak] - rozdroże pod Smrekowcem - [czerwony rowerowy+zielony pieszy] - Przeł. Śnieżnicka (1123mnpm) - Schr. pod Śnieżnikiem - Śnieżnik (1425mnpm) - [czerwony szlak] - 720mnpm - [asfalt-czeska droga 446] - Przeł. Płoszczyna (817mnpm) - Przeł. Staromorawska (794mnpm) - Porębek - Kletno - Jaskinia Niedźwiedzia - Przeł. Śnieżnicka (1123mnpm) [niebieski szlak]- Międzygórze "Kaskada" (ca.640mnpm)
Widok spod schroniska pod Śnieżnikiem
W drodze na szczyt Śnieznika
Szczytowy lans na rekorodowej jak dotąd wysokości (1425 mnpm woot!)
Widoczek z czerwonego szlaku poniżej Śnieżnika. Widać Mały Śnieżnik, Goworek i Trójmorski Wierch.
Śnieżnicki słonik
Kategoria Międzygórze 2009, Masyw Śnieżnika, Góry