Let the sunshine in your heart
-
DST
85.72km
-
Sprzęt [A] Scraper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Upalna sobota, więc pojawił się na plan na opalanie i "plumkanie" (jak to kiedyś pięknie kiedyś poeta ujął). Wybór padł na Kolumnę nad Grabią i ruszyliśmy w drogę. Nie wiem jak to się stało, ale ubzdurałem sobie, że to tak blisko, że mogę spokojnie pojechać w swoich tzw. kąpielówkach. Powiedzmy, że był to błąd i krocze zmasakrowałem sobie niesamowicie... ale to pewnie jest trochę TMI.
Ostatecznie jednak dotarliśmy na miejsce, spróbowaliśmy, były próby kąpieli (w trakcie których utopiłem okulary) i wróciliśmy do domu.
W drodze powrotnej byliśmy świadkami wypadku z udziałem pijanego dziadka na skuterze, który wyleciał z drogi na zakręcie. Wezwaliśmy doń karetkę, za co zostaliśmy zjebani przez towarzyszy (i syna) ofiary. Towarzycho było przerażone faktem, że pijany dziadzio zarobi mandat za jazdę po pijaku na nieubezpieczonym i niezarejestrowanym skuterze. W akcji godnej Mission Impossible, podmieniło więc skuter na rower i zmyło się, a my zostaliśmy świecić oczami przed załogą karetki która spodziewała się znaleźć motocyklistę, a zastała dziadka przy zdezelowanym składaczku...
Cóż... uroki prowincji :)
Fota tylko jedna i z komórki, ale widać na niej jak jadę z plecakiem założonym na plecak, bo Jaśnie Maria kontynuowała opalanie w trakcie jazdy jadąc w stroju niekompletnem i nie chciała mieć bladych pleców.
Tytuł to oczywiście nawiązanie do 1997 :)
Kategoria Z muzyką, Łódź i okolice