Na skrzydłach wiatru
Sobota, 14 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Łódź i okolice
Cel dzisiejszej wycieczki, Rylsk, wymyśliła Marysia. Ponoć podczas okupacji jej dziadek w tej wsi coś tam, gdzieś tam.
Z powodu braku celu alternatywnego, z bólem serca i z wielką niechęcią, zgodziłem się i pojechaliśmy.
Po drodze było nawet kilka malowniczych miejsc,...

...ale generalnie, to jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy i nic się nie działo. Największą atrakcją był tir, który gdzieś za Rawą Mazowiecką postanowił zepchnąć mnie z jezdni.
Dojechawszy do Ryslska zobaczyliśmy starą gorzelnię,


...opuszczony dworek,

a potem jeszcze drewniany kościół w sąsiednim Lewinie.


Na drzewach przy kościele pełno było budek lęgowych dla ptaków. Każda podpisana :)


Po wizycie w Lewinie trzeba było podjąć decyzję o kolejnym celu. Mieliśmy do Łodzi wrócić pociągiem, ale nie było jeszcze pewne skąd. Do wyboru były Skierniewice (bliżej), bądź Żyrardów. Decyzję podjęła za nas pogoda.

Wiatr od południa wzmagał się i niósł ze sobą bardzo nieładne chmury. Uznaliśmy, że wykorzystamy wiatr i uderzymy prawie dokładnie na północ do Żyrardowa. Z wiatrem w plecy.
Wybór okazał się przedni, bo pustymi drogami na Żyrardów gnaliśmy cały czas powyżej 30km/h praktycznie bez pedałowania ;)
Po drodze mijaliśmy niezliczone sady, w których drzewa uginały się pod ciężarem jabłek (niedojrzałych jeszcze) i wiśni (jak najbardziej dojrzałych - sam sprawdziłem).

Do Żyrardowa dotarliśmy około 20.40. W samą porę, by zobaczyć jak odjeżdża pociąg do Łodzi. Całe szczęście nie ostatni. Do następnego była ponad godzina, ale dworzec był bardzo ładny, to i czekało się miło.



Pociąg przyjechał, władowaliśmy się i wysiedliśmy w Łodzi na Kaliskim. Potem kilka km do domu i koniec wycieczki. Gdyby pociąg kończył bieg na Widzewie, to byłaby życiówka, a tak - close, but no cigar.
Na koniec jeszcze Tamara zdjęta w Koluszkach. Zawsze stoi, gdy jestem w tam przy/na dworcu, ale po raz pierwszy trafiła się z bliska.
Z powodu braku celu alternatywnego, z bólem serca i z wielką niechęcią, zgodziłem się i pojechaliśmy.
Po drodze było nawet kilka malowniczych miejsc,...

...ale generalnie, to jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy i nic się nie działo. Największą atrakcją był tir, który gdzieś za Rawą Mazowiecką postanowił zepchnąć mnie z jezdni.
Dojechawszy do Ryslska zobaczyliśmy starą gorzelnię,


...opuszczony dworek,

a potem jeszcze drewniany kościół w sąsiednim Lewinie.


Na drzewach przy kościele pełno było budek lęgowych dla ptaków. Każda podpisana :)


Po wizycie w Lewinie trzeba było podjąć decyzję o kolejnym celu. Mieliśmy do Łodzi wrócić pociągiem, ale nie było jeszcze pewne skąd. Do wyboru były Skierniewice (bliżej), bądź Żyrardów. Decyzję podjęła za nas pogoda.

Wiatr od południa wzmagał się i niósł ze sobą bardzo nieładne chmury. Uznaliśmy, że wykorzystamy wiatr i uderzymy prawie dokładnie na północ do Żyrardowa. Z wiatrem w plecy.
Wybór okazał się przedni, bo pustymi drogami na Żyrardów gnaliśmy cały czas powyżej 30km/h praktycznie bez pedałowania ;)
Po drodze mijaliśmy niezliczone sady, w których drzewa uginały się pod ciężarem jabłek (niedojrzałych jeszcze) i wiśni (jak najbardziej dojrzałych - sam sprawdziłem).

Do Żyrardowa dotarliśmy około 20.40. W samą porę, by zobaczyć jak odjeżdża pociąg do Łodzi. Całe szczęście nie ostatni. Do następnego była ponad godzina, ale dworzec był bardzo ładny, to i czekało się miło.



Pociąg przyjechał, władowaliśmy się i wysiedliśmy w Łodzi na Kaliskim. Potem kilka km do domu i koniec wycieczki. Gdyby pociąg kończył bieg na Widzewie, to byłaby życiówka, a tak - close, but no cigar.
Na koniec jeszcze Tamara zdjęta w Koluszkach. Zawsze stoi, gdy jestem w tam przy/na dworcu, ale po raz pierwszy trafiła się z bliska.
