bendus.bikestats.plblog rowerowy

avatar bendus
Jedlicze A

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(5)

Moje rowery

GT Grade 32 km
Epic EVO 412 km
MotoRower 289 km
Supernormal 310 km
[A] Moon 180 km
[A] Mike 1113 km
[A] Canyon 116 km
[A] Zumbi 182 km
[A] Spitfire 104 km
[A] Chińczyk 2104 km
[A] 45650b 2669 km
[A] Tomac 2998 km
[A] Prophet 3754 km
[A] Enduro 903 km
[A] Poison 330 km
[A] Scraper 2525 km
[A] Amstaff 1239 km
ŁRP 249 km
[A] Kryptoszosa 656 km
[A] Mongoose
[A] Stevens 310 km
[A] Mieszczuch 632 km
[A] Marin 1479 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bendus.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Do trzech razy sztuka

Niedziela, 25 marca 2012 | dodano: 17.01.2017Kategoria Łódź i okolice
 Nad Jeziorsko miałem jechać w po koniec listopada zeszłego roku, ale w drodze do Poddębic zmarzłem i gdzieś na wysokości Dalikowa sobie odpuściłem. Miałem jechać wczoraj, ale też "jakoś nie wyszło".
Dzisiaj była zatem trzecia próba. Pogoda znacznie gorsza niż w sobotę, bo rano niebo zachmurzone i pizgawica straszna, ale nie było odwrotu. Ruszyliśmy z Jaśnie Marią i przez wiochy wszelakie (by ominąć drogę krajową nr 72) pojechaliśmy na zachód. Kierunek wybrany nad wyraz źle, bo jak na złość przez całe 60km do zalewu ciągle wiało prosto w pysk. Przynajmniej gdzieś w rejonie Małynia wyszło słońce i temperatura zaczęła się raczej dwucyfrowa robić, bo inaczej byłyby chyba dwa trupy w rowie.
Na zaporze zrobiliśmy ze dwa zdjęcia, przejechaliśmy na drugi brzeg, żeby "na długość prącia" zagłębić się w województwie wielkopolskim i drogą wzdłuż wschodniego brzegu zalewu pojechaliśmy na południe do Sieradza. Chciałbym napisać, że bez przygód tam dotarliśmy, ale to nie byłoby prawdą. Gdzieś dwadzieścia kilometrów od Sieradza zabrałem się za przestawianie siodła w rowerze Marysi (bo gniecie Anielkę (sic!)) i zerwałem gwint w jarzemku. Słit! Resztę drogi Marysia jechała zatem na moim rowerze (w którym BTW rozpieprzyłem obejmę podsiodłową opuszczając dla Niej siodło) a ja jechałem na Jej rowerze, dociskając nietrzymające się sztycy siodło własnym cennym dupskiem. Siodło tylko dwa razy mi odpadło. Raz gdzieś w Sieradzu, jak mnie jaki pies posrany zaatakował, a drugi raz przy wsiadaniu do pociągu. Nie wiem, co pomyśleli sobie współpasażerowie, ale mi od razu przypomniały się wszystkie dowcipy o chichoczących zakonnicach jadących na rowerze... Jedyna moja nadzieja na ocalenie twarzy była taka, że skoro w przedziale bagażowym jedzie para z dwoma rowerami, z których jeden jest duży i z siodłem, a drugi mały bez siodła, to z racji różnicy wzrostu, jak i różnic anatomicznych, od razu widać było który to "damka" :)

Do domu jednak dotarliśmy cali i bez powiększenia otworu mego pierdzącego.
Li i tyle. Reszta jest milczeniem?

Na początek takie zdjęcia z końca, z Sieradza, z kolorkami miłemi. Żeby może ktoś po zerknięciu na miniaturkę na głównej tu wszedł :)

A tak poza tym to:

Zalew: jest


Zapora: jest




Ptactwo wodne: jest


Dziadzio w limonkowym Borewiczu lansujący się na zaporze: jest


Wszystko było - można wracać.

Po drodze nad zalew przecięliśmy magistralę węglową i udało się złowić brutto ciągnięte przez EU07 w malowaniu PKP Cargo
Rower:[A] Scraper Dane wycieczki: 118.83 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!