Nocą nogi się pocą (ale nie przy -10)
Piątek, 15 stycznia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Łódź i okolice, Po ciemku
Zupełnie nie miałem ochoty iść dzisiaj na rower. Tzn. chciałem pojeździć, tylko jakoś ruszać z domu mi się nie chciało. Ostatecznie jednak po 21-ej ruszyłem.
Zero pomysłu na trasę. Zupełny spontan. Najpierw pojechałem do Aleksandrowa. Jechało się świetnie - drogi czarne, prędkość niezła, więc postanowiłem, że wrócę do Zgierza i spróbuję wyciągnąć na rower Siwego. Po drodze jednak mignął mi drogowskaz "Grotniki 7", więc uznałem, że Siwemu pewnie lepiej w ciepłym domu, a ja z chęcią zobaczę jak się te Grotniki mają. Otóż mają się nieźle, ale toną w śniegu. Zbiornik na Lindzie przykryty warstewką śniegu i właściwie to znacznie ładniejszy niż latem.
Stamtąd chciałem pojechać do Rosanowa przez las, ale teściowóz powiedział "nie" i miał rację. Leśna droga przykryta kilkudziesięcio centymetrową kołderką śniegu. To nie był materiał na slicki. Trochę lepsza była droga na Lućmierz i właśnie ją wybrałem. Na góralu byłoby super, ale teściowóz na wąskich oponkach trochę się zapadał. Musiałem jechać jakąś koleiną, bo inaczej zakopywał się powyżej obręczy... ale i tak było super:)
Po drodze, na skraju lasu o zawał serca prawie przyprawił mnie przyczajony na środku drogi kot, którego wziąłem za jakiś syf. Gdy "syf" nagle poruszył się i przyjął postawę bojowo-obronną to prawie spadłem ze strachu z roweru i chyba troszkę krzyknąłem 0_o;
Potem powrót przez Zgierz do Łodzi był już lajtowy. W domu byłem kilka minut po północy.
Kąpielisko w Grotnikach

Nieostra droga, niekoniecznie na slicki

Kot "prawie-zawałowiec"

EDIT (17.01.2010 05:21am)
Zarwałem nockę i wreszcie skończyłem nowy, bardzo różowy szablon do bloga Marysi.
Zachęcam do zerknięcia, skomentowania...

Mam nadzieję, że niedługo skończy się zima i zaczną się tam pojawiać nowe wpisy.
Zero pomysłu na trasę. Zupełny spontan. Najpierw pojechałem do Aleksandrowa. Jechało się świetnie - drogi czarne, prędkość niezła, więc postanowiłem, że wrócę do Zgierza i spróbuję wyciągnąć na rower Siwego. Po drodze jednak mignął mi drogowskaz "Grotniki 7", więc uznałem, że Siwemu pewnie lepiej w ciepłym domu, a ja z chęcią zobaczę jak się te Grotniki mają. Otóż mają się nieźle, ale toną w śniegu. Zbiornik na Lindzie przykryty warstewką śniegu i właściwie to znacznie ładniejszy niż latem.
Stamtąd chciałem pojechać do Rosanowa przez las, ale teściowóz powiedział "nie" i miał rację. Leśna droga przykryta kilkudziesięcio centymetrową kołderką śniegu. To nie był materiał na slicki. Trochę lepsza była droga na Lućmierz i właśnie ją wybrałem. Na góralu byłoby super, ale teściowóz na wąskich oponkach trochę się zapadał. Musiałem jechać jakąś koleiną, bo inaczej zakopywał się powyżej obręczy... ale i tak było super:)
Po drodze, na skraju lasu o zawał serca prawie przyprawił mnie przyczajony na środku drogi kot, którego wziąłem za jakiś syf. Gdy "syf" nagle poruszył się i przyjął postawę bojowo-obronną to prawie spadłem ze strachu z roweru i chyba troszkę krzyknąłem 0_o;
Potem powrót przez Zgierz do Łodzi był już lajtowy. W domu byłem kilka minut po północy.
Kąpielisko w Grotnikach

Nieostra droga, niekoniecznie na slicki

Kot "prawie-zawałowiec"

EDIT (17.01.2010 05:21am)
Zarwałem nockę i wreszcie skończyłem nowy, bardzo różowy szablon do bloga Marysi.
Zachęcam do zerknięcia, skomentowania...

Mam nadzieję, że niedługo skończy się zima i zaczną się tam pojawiać nowe wpisy.