Sid's dead, baby. Sid's dead.

Sobota, 10 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Dzień wielki i pamiętny, bo oto ze snu zimowego obudził się Szurro vel Wielki Szu i zaatakował z nami łódzkie ścieżki, które lat temu kilka przemierzaliśmy razem jako koledzy "ze szkolnej ławy".
Zaczęło się od szybkiego przerzucenia do Halnego Bobka hamulców i kół (choć obutych w inne gumy) z Kryptoszosy. Potem wizyta na terenie składowiska odpadów przemysłowych "Eko-Boruta" w Zgierzu, grzane piwo w Arturówku i kręcenie po ścieżkach Lasu Łagiewnickiego. Wszystko to sowicie zakrapiane deszczem i zimnym wiatrem.
Było miło, lecz nie bez ofiar. Podczas wycieczki chyba wyzionął ducha wiekowy SID w rowerze Marysi. Pewnie więc idzie nowe...

Dwóch starszych panów...


...i pani młodsza, w pięknych okolicznościach przyrody.


Przyczajony Bobek, ukryty Prorok


Podjazd, który wygląda jak zjazd, dzięki martwemu Sidowi (zwracam uwagę na ugięcie dampera)


I na koniec dwa zdjęcia z zagadką: Co robi Marysia? :)


Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!