Ostatni Przyjazny Dom
-
DST
56.51km
-
Sprzęt [A] Prophet
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałem się do lasu w rejonie Swędowa. Pogoda ładna, liście złote,a do tego rejon, którego już dosyć dawno nie odwiedzałem. Zapowiadało się miło.
Ruszyłem w drogę świadom faktu, że nie mam zapasowej dętki, ale zarazem pewny tego, że:
a) nie złapię gumy, bo to ostatnio dosyć rzadko mi się zdarzało
b) w plecaku mam pudełeczko z zestawem naprawczym, czyli łatki i klej.
Oczywiście złapałem gumę. Około 30 km od domu, w środku swędowskiego lasu. I gdy tak sobie prowadziłem rower, by zająć się łataniem gdzieś wśród mniejszych chaszczy, zaczęło mi coś świtać, że klej to jednak widziałem ostatnio na biurku.
Miałem rację - w plecaku znalazłem pompkę, łatki i ani grama kleju. Zdjąłem oponę i już szykowałem się do dosyć męczącej chyba jazdy na samej obręczy, gdy okazało się, że w Swędowie mieszka ktoś znajomy. Dzięki temu zamiast długiej podróży wśród krzesanych iskier, zaliczyłem tylko kilkukilometrowy spacer a potem dostałem dętkę, obiad i herbatkę :)
Powrót już w mroku, ale przynajmniej na dwóch sprawnych kołach.
Tyle gratów, a kleju ni ma
Na koniec lajtowa muzyczka, która towarzyszyła mi dzisiaj w jeździe. Od wypadu do Szkalrskiej Poręby w październiku 2007r., gdzie w kółko katowałem ten album, nieodparcie kojarzy mi się ona z jesienią.
<object width="425" height="350"><embed src="http://www.youtube.com/v/TPhdtv3lZ4Y" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>