W uszach Equinox, czyli wspólna EPka Northlane i In Hearts Wake. Oba zespoły stanowczo niewybitne, ale oba lubię. Efekt współpracy też w sumie sympatyczny muzycznie, a naiwny idealizm tekstów taki budujący :)
Jak w tytule - klasyka Gór Izerskich. Lajtowo raczej i bez eksperymentów, a i tak wystarczyło, by pod względem fizycznym mnie zniszczyć. Nie pomógł pewnie też fakt, że żarcie i picie na drogę, przez niedopatrzenie, zostało w pokoju. Jak mnie gdzieś po 20km zaczęło odcinać, to myślałem, że umrę. Całe szczęście udało się kupić jakieś żarcie i picie w schronisku pod Stogiem Izerskim (większość kasy też zostawiłem na kwaterze). Potem poszło lepiej i jakoś do Jakuszyc udało się wrócić z tarczą, a nie na niej :)
Celem tego wyjazdu były Jakuszyce w Górach Izerskich, bo tylko tam była szansa, że rowerem będę jeździł, a nie ciągle pchał, z powodu braku formy. Ostatnią szansę, by wyrwać się na kilka dni z Łodzi, miałem w 2014 roku, więc wielkim wydarzeniem był już sam dojazd autem na miejsce. Z tej okazji to nie mogła być tylko nudna podróż autostradą/droga ekspresową. Każdą chwilę poza domem trzeba było wykorzystać w 100% . Była więc jazda bocznymi drogami wijącymi się przez Pogórze Kaczawskie i zwiedzanie zapór na Bobrze.
Na pierwszym miejscu druga pod względem wysokości zapora w Polsce - zapora Pilchowice. Wiąże się z nią w sumie ciekawa historia, bo o jej istnieniu dowiedziałem się z gry "Zniknięcie Ethana Cartera". W grze pojawia się wiele budowli z Dolnego Śląska, zaś same góry, w których rzecz się dzieje, mają wyraźnie sudecki charakter.
Stacja kolejowa na brzegu Jeziora Pilchowickiego. Ona też (w lekko zmienionej postaci) pojawia się w grze.
Perła Zachodu... na żywo mniej urokliwa niż to sobie wyobraziłem na podstawie oglądania zdjęć w internecie. Może dlatego, że na zdjęciach nie widać śmieci pływających w wodze :(
Ostatecznie, pod koniec dnia, dotarłem do "Leśniczówki" w Jakuszycach, która już wielokrotnie była moją kwaterą podczas rowerowych wypadów w Góry Izerskie. ...i nawet się Aerodeck załapał na zdjęcie :)
Ponieważ ostatnio mam fazę na Synthwave, czyli muzykę elektroniczną mocno inspirowaną latami 80-tymi, do posłuchania coś takiego:
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)