- Kategorie:
- Beskid Sądecki.6
- Beskid Śląski.5
- Bez roweru.1
- Bory Tucholskie.7
- Dolina Bobru 2024.4
- Dookoła Tatr 2023.3
- eBike.3
- Gorce.3
- Góry.125
- Góry Bardzkie.1
- Góry Bialskie.1
- Góry Izerskie.51
- Góry Sowie.6
- Góry Świętokrzyskie.1
- Jakuszyce 2009.3
- Jakuszyce 2010.4
- Jakuszyce 2012.5
- Jakuszyce 2014.3
- Jakuszyce 2016.3
- Jeseník 2012.3
- Jeseník 2014.3
- Jeseniky.3
- Jura Krakowsko-Częstochowska.1
- Jura Wieluńska.1
- Karkonosze.14
- Krościenko 2011.3
- Łódź i okolice.369
- ŁRP.39
- Małe Pieniny.1
- Masyw Śnieżnika.20
- Międzygórze 2009.5
- Międzygórze 2010.6
- Międzygórze 2012.7
- Międzygórze 2014.2
- Międzygórze 2020.3
- Ochotnica Górna 2010.2
- Okolice Warszawy.4
- Pieniny.3
- Pilchowice 2017.2
- Piwniczna-Zdrój 2009.4
- Piwniczna-Zdrój 2024.2
- Po ciemku.39
- Po mieście.99
- Podsumowanie roku.4
- Pogórze Kaczawskie.1
- Polskie morze.1
- Praca.42
- Przyczepka.35
- Rolki.1
- Rychlebské hory.7
- Rzeczka 2011.3
- Sprzęt.41
- Świeradów-Zdrój 09.2013.5
- Świeradów-Zdrój 2011.5
- Świeradów-Zdrój 2013.2
- Świeradów-Zdrój 2020.4
- Świeradów-Zdrój 2021.2
- Syf, kiła i mogiła.0
- Szczyrk 2010.1
- Szklarska Poręba 2007.4
- Szklarska Poręba 2008.7
- Szklarska Poręba 2010.4
- Szklarska Poręba 2011.4
- Szklarska Poręba 2019.2
- Szklarska Poręba 2021.2
- Szklarska Poręba 2022.1
- Tatry.4
- Te fajne.30
- Tleń 2007.6
- Tleń 2012.2
- Trójwieś.88
- Wałbrzych 2012.2
- Wałbrzych 2013.2
- Warte przeczytania.0
- Wideło.16
- Wisła 2008.2
- Z Buta.1
- Z muzyką.91
- Z Tosią.82
- Zakopane 2012.2
- Zalew Sulejowski i okolice.12
- Zerowy przebieg.21
- Zittauer Gebirge.1
Tropem łódzkich murali
Sobota, 19 maja 2012 | dodano: 30.01.2017Kategoria Łódź i okolice
Po mieście, tropem łódzkich murali. Tych "nowożytnych", a nie z PRL'u.
Potem jeszcze wizyta w Skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej, w parku im.Rejtana, fota kominów EC-2...
... i powrót do domu na zasłużonego browca :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Potem jeszcze wizyta w Skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej, w parku im.Rejtana, fota kominów EC-2...
... i powrót do domu na zasłużonego browca :)
Rower:[A] Scraper
Dane wycieczki:
39.36 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Towarzyski nocniK
Poniedziałek, 14 maja 2012 | dodano: 30.01.2017Kategoria Łódź i okolice, Wideło
Nocna jazda w składzie: ja, Marysia, Siwy, Raven i przez chwilę Emil.
Arturówek, niebieski szlak i wizyta w "Modrzewiaku".
(trzydzieści lat na karku, a dajcie mi kask, to na zdjęciu zawsze wyjdę jak uradowany przedszkolak...FML)
Raven-Cyclops
Był też eksperyment z kamerą, ale efekty mierne. Zamieszczam nie dlatego, że fajnie wyszło, a dlatego, że skoro już pół drogi w "staniku" cisnąłem, to chcę, żeby jakiś ślad pozostał.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/rdcy8j6qJK4"> <embed src="http://www.youtube.com/v/rdcy8j6qJK4" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Arturówek, niebieski szlak i wizyta w "Modrzewiaku".
(trzydzieści lat na karku, a dajcie mi kask, to na zdjęciu zawsze wyjdę jak uradowany przedszkolak...FML)
Raven-Cyclops
Był też eksperyment z kamerą, ale efekty mierne. Zamieszczam nie dlatego, że fajnie wyszło, a dlatego, że skoro już pół drogi w "staniku" cisnąłem, to chcę, żeby jakiś ślad pozostał.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/rdcy8j6qJK4"> <embed src="http://www.youtube.com/v/rdcy8j6qJK4" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
30.49 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sielanki ciąg dalszy.
Piątek, 4 maja 2012 | dodano: 01.02.2017Kategoria Bory Tucholskie, Tleń 2012
W piątek rano pogoda trochę się zrypała, ale jakoś po śniadaniu deszcz ustał i pojechaliśmy sobie do Grzybka, gdzie się obfotografowaliśmy, a potem wróciliśmy na nad wyraz smaczną smażoną rybkę w Tleniu.
Sobota zaś, to zupełnie nierowerowe rozrywki:
kajaki,...
...siatkówka,...
...i przede wszystkim dogłębna regeneracja ;)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Sobota zaś, to zupełnie nierowerowe rozrywki:
kajaki,...
...siatkówka,...
...i przede wszystkim dogłębna regeneracja ;)
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
18.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Relaks w Tleń'ie
Czwartek, 3 maja 2012 | dodano: 30.01.2017Kategoria Tleń 2012, Bory Tucholskie
Pierwszy dzień radosnej, acz leniwej majówki. "Szaleńczy" dystans z "szaleńczą" prędkością. Z naszego domku do upatrzonego z góry miejsca kąpieli, ścieżką wzdłuż Jeziora Żurskiego.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
9.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Majowy brower
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano: 01.02.2017Kategoria Łódź i okolice, Z muzyką
Wolny dzień spędzałem sobie tak, jak pewnie z 70% społeczeństwa, czyli przewalając się w łóżku z boku na bok i odpoczywając po wczorajszym nocnym rowerowaniu (to ostanie chyba nie jak 70% społeczeństwa). Potem zadzwonił Siwy i niestety zacząłem się ruszać bardziej. Nie jakoś dużo bardziej, bo tylko do Modrzewiaka na piwo.
Się Maria też zabrała.
Zawsze jak mało zdjęć, albo mało kilometrów, to zapycham muzyczką. Dziś też.
Taki w sam raz, lajtowy kawałek.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/nKwyTQkaQ8A"> <embed src="http://www.youtube.com/v/nKwyTQkaQ8A" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Się Maria też zabrała.
Zawsze jak mało zdjęć, albo mało kilometrów, to zapycham muzyczką. Dziś też.
Taki w sam raz, lajtowy kawałek.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/nKwyTQkaQ8A"> <embed src="http://www.youtube.com/v/nKwyTQkaQ8A" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
29.51 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie jedz przed snem!
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 01.02.2017Kategoria Łódź i okolice
Cała nasza wesoła gromadka dorobiła się lampek przeróżnych, a nie było jakoś okazji zobaczyć czyja rurka lepiej wali. Niby Siwy pokazał wczoraj, że jego krótka rurka wali najlepiej, ale zawsze lepiej sprawdzić drugi raz, żeby mieć pewność.
Plan był dość ambitny, ale w którymś momencie powiedziałem, że tak w nocy fajnie byłoby jakąś kiełbaskę z ogniska wszamać i ambitny plan wziął w łeb. Skończyliśmy gdzieś w grotnickim lesie, nad Lindą. Przy ognisku.
Potem jeszcze sesja z pisaniem lampkami i ostatecznie do domu wróciliśmy około 1:40.
"It's fun to stay at the Y.M.C.A..."
Ziwy?
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Plan był dość ambitny, ale w którymś momencie powiedziałem, że tak w nocy fajnie byłoby jakąś kiełbaskę z ogniska wszamać i ambitny plan wziął w łeb. Skończyliśmy gdzieś w grotnickim lesie, nad Lindą. Przy ognisku.
Potem jeszcze sesja z pisaniem lampkami i ostatecznie do domu wróciliśmy około 1:40.
"It's fun to stay at the Y.M.C.A..."
Ziwy?
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
35.91 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
"Przeparkuj furmankę i wracaj!"
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 01.02.2017Kategoria Łódź i okolice
"Wszystko przebiega zgodnie z moim planem. Jestem bezwzględnie inteligentny!" Tako rzekł doktor Plama, tak rzec mogę i ja, uczyniwszy kolejny krok w kierunku realizacji swojego planu - zorganizowania wycieczki rowerowej w licznym gronie. Tym razem było nas pięć osób. Niektórzy rzec mogliby, że wobec klasycznej czwórki, przyrost jest znikomy, a ja twierdzę, że to 25% osób więcej, a poza tym małymi kroczkami do celu :)
Nasze szanowne grono w składzie Docent Izabela, Inżynier Maria, Mecenas Marcin, Czcigodny Ojciec Mateusz i oczywiście ja, spotkało się na Teofilowie i ruszyło w kierunku południowym. Pogoda na jazdę była, ogólnie rzecz biorąc, średnia, bo z nieba lał się żar, a do tego wiał wiatr (jak na złość w twarz). Dzielnie jednak walczyliśmy...
...i przez pola dotarliśmy do Pabianic, gdzie kupiliśmy piwo i wałówkę.
Potem zaś, już z pełnymi plecakami, pojechaliśmy dalej, zahaczając o rezerwat Wielka Woda,...
...by dotrzeć w końcu do głównego celu wycieczki, czyli pomnika w lesie pod Dłutówkiem.
Okazało się, że jest wcześnie, dystans mały, a miejsce na ognisko nie za bardzo, więc spod Dłutówka "pomknęliśmy" do Ldzania, gdzie uzupełniliśmy zapas płynów (w tym upale picie znikało w tempie zastraszającym) i rozsiedliśmy się nad brzegiem Grabi. Niektórzy (siwy i ja) zaliczyli kąpiel, niektórzy nie zaliczyli kąpieli, ale za to wszyscy upiekli po kiełbasce i się nażarli.
Powrót też rowerem, choć przez chwilę rozważaliśmy skorzystanie z usług PKP. Po drodze "maksymalna napinka"...
...i dwa postoje na browce. Pierwszy, pod jakimś sklepo-barem w Janowicach, urozmaicała nam odbywająca się przy stoliku obok impreza przy tanich winach. Towarzystwo śpiewało, gadało o bąkach i ogólnie rzecz biorąc było zajebiste. Drugi postój klasycznie już "u Józka". Potem jeszcze krótka dojazdówka po ciemku przez poligon (Siwy gasił wszystkich swoją nową lampką) i koniec. Pożegnalne "до свидания" i do zobaczenia następnym razem.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nasze szanowne grono w składzie Docent Izabela, Inżynier Maria, Mecenas Marcin, Czcigodny Ojciec Mateusz i oczywiście ja, spotkało się na Teofilowie i ruszyło w kierunku południowym. Pogoda na jazdę była, ogólnie rzecz biorąc, średnia, bo z nieba lał się żar, a do tego wiał wiatr (jak na złość w twarz). Dzielnie jednak walczyliśmy...
...i przez pola dotarliśmy do Pabianic, gdzie kupiliśmy piwo i wałówkę.
Potem zaś, już z pełnymi plecakami, pojechaliśmy dalej, zahaczając o rezerwat Wielka Woda,...
...by dotrzeć w końcu do głównego celu wycieczki, czyli pomnika w lesie pod Dłutówkiem.
Okazało się, że jest wcześnie, dystans mały, a miejsce na ognisko nie za bardzo, więc spod Dłutówka "pomknęliśmy" do Ldzania, gdzie uzupełniliśmy zapas płynów (w tym upale picie znikało w tempie zastraszającym) i rozsiedliśmy się nad brzegiem Grabi. Niektórzy (siwy i ja) zaliczyli kąpiel, niektórzy nie zaliczyli kąpieli, ale za to wszyscy upiekli po kiełbasce i się nażarli.
Powrót też rowerem, choć przez chwilę rozważaliśmy skorzystanie z usług PKP. Po drodze "maksymalna napinka"...
...i dwa postoje na browce. Pierwszy, pod jakimś sklepo-barem w Janowicach, urozmaicała nam odbywająca się przy stoliku obok impreza przy tanich winach. Towarzystwo śpiewało, gadało o bąkach i ogólnie rzecz biorąc było zajebiste. Drugi postój klasycznie już "u Józka". Potem jeszcze krótka dojazdówka po ciemku przez poligon (Siwy gasił wszystkich swoją nową lampką) i koniec. Pożegnalne "до свидания" i do zobaczenia następnym razem.
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
93.20 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na trzy z minusem.
Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano: 31.01.2017Kategoria Łódź i okolice, Z muzyką
Z Marysią i Ojcem w kierunku Grotnik.
Po drodze "wizyta" w opuszczonych budynkach cegielni Aniołów (z samej cegielni zostało niewiele, ale dom mieszkalny jest w niezłym stanie i sporo w nim skarbów wszelakich).
Potem wariacje na temat "Linda i ścieżki okoliczne"
Postój na pieczenie kiełbasek...
... lans na Tomac'u
I wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że w drodze powrotnej złapała nas burza z gradem, dzięki czemu zmokliśmy i zmarzliśmy nieprzyzwoicie.
Potem pogoda oczywiście nie była już taka wiosenna, jak przed burzą.
Do tego gdzieś w lesie w Grotnikach wkręcił mi się w koło jakiś zardzewiały drut i zdrowo poharatał wahacz. Była to piąta jazda nowej na nowej ramie, więc okropne rysy do gołego aluminium wkruwiły mnie niemiłosiernie.
Z tego powodu: 3-
Audio na dzisiaj: Teeth of the Sea - A.C.R.O.N.Y.M.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/VBjs-9u158k"> <embed src="http://www.youtube.com/v/VBjs-9u158k" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po drodze "wizyta" w opuszczonych budynkach cegielni Aniołów (z samej cegielni zostało niewiele, ale dom mieszkalny jest w niezłym stanie i sporo w nim skarbów wszelakich).
Potem wariacje na temat "Linda i ścieżki okoliczne"
Postój na pieczenie kiełbasek...
... lans na Tomac'u
I wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że w drodze powrotnej złapała nas burza z gradem, dzięki czemu zmokliśmy i zmarzliśmy nieprzyzwoicie.
Potem pogoda oczywiście nie była już taka wiosenna, jak przed burzą.
Do tego gdzieś w lesie w Grotnikach wkręcił mi się w koło jakiś zardzewiały drut i zdrowo poharatał wahacz. Była to piąta jazda nowej na nowej ramie, więc okropne rysy do gołego aluminium wkruwiły mnie niemiłosiernie.
Z tego powodu: 3-
Audio na dzisiaj: Teeth of the Sea - A.C.R.O.N.Y.M.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/VBjs-9u158k"> <embed src="http://www.youtube.com/v/VBjs-9u158k" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object>
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
48.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Czacha dymi
Sobota, 14 kwietnia 2012 | dodano: 31.01.2017Kategoria Zalew Sulejowski i okolice
Dzień dzisiejszy zaczął się bardzo wcześnie - budzik zadzwonił o 4.30. Wstawanie o takiej porze do łatwych nie należy, ale trzeba było złapać pociąg o 6.03 z Kaliskiego, więc wyboru nie było. Już w pociągu spotkaliśmy towarzyszy naszego dzisiejszego szwędania - Izę i Marcina.
Pociąg ruszył punktualnie, do Tomaszowa dojechaliśmy o 7:40 i... dupa! W Tomaszowie leje. Spuściwszy nosy na kwintę pojechaliśmy na żarło do McDonald's, by tam w cieple przemyśleć nasze plany wycieczkowe. Ostatecznie uznaliśmy, że jednak jedziemy zgodnie z planem.
Potoczyliśmy się w stronę Zalewu Sulejowskiego, zatrzymując się (jak zawsze) na fotkę przy progu poniżej zapory.
Od lewej: Jaśnie Maria, Jaśnie Marcin, Jaśnie ja i Jaśnie Iza.
Potem szybki transfer na zaporę i już mogliśmy podziwiać zalew i "piękne" widoki.
... co niezbyt dobrze wpływało na mój humor (nie znoszę deszczu).
.
Nie było jednak co rozpaczać, tylko trzeba było brać dupska w troki i jechać dalej.
Poprowadziłem grupę przez lasy, kierując się z grubsza na Inowłódz.
Klimat był mocno jesienny, ale jechało się w miarę miło, a do tego po jakimś czasie pogoda zaczęła się nawet klarować.
I tak jechaliśmy, jechaliśmy, aż dotarliśmy do dobrze nam znanego czerwonego szlaku, na którym to Siwy miał okazję zemścić się i pokonać na rowerze Słomiankę, czyli rzeczkę, która poprzednio sprawiła nam tyle trudności.
Potem Inowłódz, zakupy...
...ognisko i synchroniczne picie piwa:)
Jeśli ktoś pomyślał sobie, oglądając powyższe zdjęcie, że nie powinno się używać kasku jako podpórki pod patyk z kiełbasą, to... ma rację! Efekty bowiem moga być tragiczne, a mianowicie może mieć miejsce:
EPIC FAIL
Po obiadku przy ognisku ruszyliśmy w drogę do Spały, jadąc wzdłuż brzegu Pilicy.
Jechało się tak dobrze, że wszyscy się nieźle rozgrzali i trzeba było zdjąć "obciski" :P
Potem była Spała, Konewka i leśno-polna (z małymi wstawkami drogowymi") wariacja na temat powrotu do Tomaszowa. Urozmaicone to wszystko przeprawą przez stary jaz na rzece Gać.
Potem już tylko ciapąg do Łodzi...
... z przesiadką w Koluszkach (i obowiązkowym cykaniem zdjęć lokomotywom)...
...i w końcu przydługi przejazd przez miasto ze stacji Łódź-Widzew do domu.
Było miło, a gdyby odmeldowali się wszyscy, którzy zapowiadali swoją obecność, to byłoby jeszcze milej. Niech Ci, którzy się nie wybrali, żałują że wybrali kiszenie się w fotelu :P
P.S. Ludzie potrafią być zdrowo popieprzeni. W porannym pociągu z Koluszek do Tomaszowa jechała z nami jakaś para - baba koło 40-50 i jakiś trochę młodszy koleś. Oboje, wbrew zakazowi, palili namiętnie. Oczywiście, żeby być z fajami jak najdalej od konduktora, robili to na samym końcu składu, czyli obok przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, który zajmowaliśmy my z rowerami. Mimo próśb ze strony Siwego, odmówili zgaszenia fajek, a rozmowa dość szybko zmieniła się w niezgorszą pyskówkę. Nie chcieli zgasić petów, a do tego w dość brzydkich słowach opieprzali dziewczyny, ze siedzą tak, ze zajmują dwa miejsca (a "dobrze wychowane panienki nie robią"). Oczywiście argument chybiony, zwłaszcza, że w całym pociągu jechało raptem z 10 osób. Awantura rozwijała się pięknie (już z udziałem wezwanego przez Siwego kierownika pociągu) - były flugi, groźby - baba bardo głośno odgrażała się, że nam przypieprzy. Ostatecznie trzasnęliśmy jej przed nosem drzwiami, co wkurzyło ją tak, że wpadła do nas, kopnęła Marysię i wysiadła z pociągu... O_o
Dzięki tej przygodzie krew szybciej płynąć zaczęła i przynajmniej wszyscy dobrze się wybudziliśmy :)
Lubię jeździć pociągami, ale ludzi którzy nimi podróżują nie znoszę.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Pociąg ruszył punktualnie, do Tomaszowa dojechaliśmy o 7:40 i... dupa! W Tomaszowie leje. Spuściwszy nosy na kwintę pojechaliśmy na żarło do McDonald's, by tam w cieple przemyśleć nasze plany wycieczkowe. Ostatecznie uznaliśmy, że jednak jedziemy zgodnie z planem.
Potoczyliśmy się w stronę Zalewu Sulejowskiego, zatrzymując się (jak zawsze) na fotkę przy progu poniżej zapory.
Od lewej: Jaśnie Maria, Jaśnie Marcin, Jaśnie ja i Jaśnie Iza.
Potem szybki transfer na zaporę i już mogliśmy podziwiać zalew i "piękne" widoki.
... co niezbyt dobrze wpływało na mój humor (nie znoszę deszczu).
.
Nie było jednak co rozpaczać, tylko trzeba było brać dupska w troki i jechać dalej.
Poprowadziłem grupę przez lasy, kierując się z grubsza na Inowłódz.
Klimat był mocno jesienny, ale jechało się w miarę miło, a do tego po jakimś czasie pogoda zaczęła się nawet klarować.
I tak jechaliśmy, jechaliśmy, aż dotarliśmy do dobrze nam znanego czerwonego szlaku, na którym to Siwy miał okazję zemścić się i pokonać na rowerze Słomiankę, czyli rzeczkę, która poprzednio sprawiła nam tyle trudności.
Potem Inowłódz, zakupy...
...ognisko i synchroniczne picie piwa:)
Jeśli ktoś pomyślał sobie, oglądając powyższe zdjęcie, że nie powinno się używać kasku jako podpórki pod patyk z kiełbasą, to... ma rację! Efekty bowiem moga być tragiczne, a mianowicie może mieć miejsce:
EPIC FAIL
Po obiadku przy ognisku ruszyliśmy w drogę do Spały, jadąc wzdłuż brzegu Pilicy.
Jechało się tak dobrze, że wszyscy się nieźle rozgrzali i trzeba było zdjąć "obciski" :P
Potem była Spała, Konewka i leśno-polna (z małymi wstawkami drogowymi") wariacja na temat powrotu do Tomaszowa. Urozmaicone to wszystko przeprawą przez stary jaz na rzece Gać.
Potem już tylko ciapąg do Łodzi...
... z przesiadką w Koluszkach (i obowiązkowym cykaniem zdjęć lokomotywom)...
...i w końcu przydługi przejazd przez miasto ze stacji Łódź-Widzew do domu.
Było miło, a gdyby odmeldowali się wszyscy, którzy zapowiadali swoją obecność, to byłoby jeszcze milej. Niech Ci, którzy się nie wybrali, żałują że wybrali kiszenie się w fotelu :P
P.S. Ludzie potrafią być zdrowo popieprzeni. W porannym pociągu z Koluszek do Tomaszowa jechała z nami jakaś para - baba koło 40-50 i jakiś trochę młodszy koleś. Oboje, wbrew zakazowi, palili namiętnie. Oczywiście, żeby być z fajami jak najdalej od konduktora, robili to na samym końcu składu, czyli obok przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, który zajmowaliśmy my z rowerami. Mimo próśb ze strony Siwego, odmówili zgaszenia fajek, a rozmowa dość szybko zmieniła się w niezgorszą pyskówkę. Nie chcieli zgasić petów, a do tego w dość brzydkich słowach opieprzali dziewczyny, ze siedzą tak, ze zajmują dwa miejsca (a "dobrze wychowane panienki nie robią"). Oczywiście argument chybiony, zwłaszcza, że w całym pociągu jechało raptem z 10 osób. Awantura rozwijała się pięknie (już z udziałem wezwanego przez Siwego kierownika pociągu) - były flugi, groźby - baba bardo głośno odgrażała się, że nam przypieprzy. Ostatecznie trzasnęliśmy jej przed nosem drzwiami, co wkurzyło ją tak, że wpadła do nas, kopnęła Marysię i wysiadła z pociągu... O_o
Dzięki tej przygodzie krew szybciej płynąć zaczęła i przynajmniej wszyscy dobrze się wybudziliśmy :)
Lubię jeździć pociągami, ale ludzi którzy nimi podróżują nie znoszę.
Rower:[A] Tomac
Dane wycieczki:
90.54 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Po koszyk, który jest sakwą
Wtorek, 10 kwietnia 2012 | dodano: 15.02.2017
Wieczorkiem do Decathlonu. Po koszyk do Mieszczucha . Koszyk ostatecznie zmienił się w sakwy i jest git.
Marysia pojechała "na cywila" (że się wyrażę, cycle chic), a ja w kasku, SPD, i całym ekwipunku... Czułem się jak debil :)
A na koniec, coś z zupełnie innej beczki: Sinfest
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Marysia pojechała "na cywila" (że się wyrażę, cycle chic), a ja w kasku, SPD, i całym ekwipunku... Czułem się jak debil :)
A na koniec, coś z zupełnie innej beczki: Sinfest
Rower:[A] Scraper
Dane wycieczki:
19.49 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)