bendus prowadzi tutaj blog rowerowy

bendus.bikestats.pl

Góry Sowie po raz trzeci (za szczyptą Gór Czarnych)

  • DST 45.33km
  • Sprzęt [A] Prophet
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 września 2011 | dodano: 15.02.2017

 W niedzielę odpuściliśmy jazdę i przejechaliśmy "kilka" kilometrów samochodem, by zwiedzić trochę dalsze okolice. Między innymi odwiedziliśmy obóz koncentracyjny Gross-Rosen w Rogoźnicy. Więźniowie licznych filii tego obozu pracowali m.in. przy budowie sztolni kompleksu "Riese", które odwiedziliśmy wcześniej.





Na miejscu kupiłem sobie książkę "Za drutami śmierci" Abrahama Kajzera - więźnia, który trafił do obozu z łódzkiego getta. Książka nie była zbyt gruba, więc w jeden wieczór wchłonąłem całość. Za sprawą tej lektury zachciałem jeszcze rozejrzeć się w górach za pozostałościami obozów.

W związku z tym pierwsza część wycieczki wiodła nas przez stoki Osówki i Sobonia, gdzie co chwila zapuszczałem się w las, by obejrzeć liczne ruiny i pozostałości budowli z lat 40-tych.





Straciliśmy przez to sporo czasu, ale ostatecznie, jadąc głównie szlakami rowerowymi (które swoją droga prowadzone są w wielu miejscach drogami i nasypami kolejowymi wybudowanymi na potrzeby budowy kompleksu Riese) w rejon Głuszycy i stamtąd pojechaliśmy do Jedliny-Zdroju.


Tam Marysia dokupiła sobie kolejną pijałkę do swojej kolekcji i pojechaliśmy dalej. Szukać obiadu.
Nie było łatwo, bo żeby zasłużyć na obiad musieliśmy wdrapać się na Przełęcz Niedźwiedzią w Górach Czarnych. Na głodniaka było trudno, ale widoki bardzo ułatwiały walkę z podjazdami i głodem.















Obiad pożarliśmy dopiero w Zagórzu Śląskim. Ponieważ głód jest najlepszym kucharzem, to był to naprawdę świetny posiłek :)

Z Zagórza wymyśliłem przejazd do zapory na jeziorze Bystrzyckim ścieżką wzdłuż zalewu. Wiedziałem, że takowa zaczyna się gdzieś w Zagórzu, ale nie wiedziałem gdzie dokładnie. W efekcie przez pół drogi do zapory przebijaliśmy się wzdłuż rzeki, pośród dwumetrowej wysokości pokrzyw, pokonując zwalone drzewa i kończąc wszystko zdobyciem kilkunastometrowej "ścianki wspinaczkowej". Wszystko oczywiście z rowerami na plecach. Później okazało się, że kawałek powyżej nas cały czas wiódł piękny szlak turystyczny.. cóż...
Reszta drogi do zapory, już szlakiem, była super.





Od zapory, drogą pełną niebezpieczeństw...

...
wróciliśmy do domu, rzucając pożegnalne spojrzenia na Góry Sowie, znów skąpane w świetle zachodzącego słońca.





Kategoria Rzeczka 2011, Góry Sowie, Góry


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!