So good!

Sobota, 16 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Kolejne jazdy na 45650b - Muzealne Juicy Five ssą wora, ale poza tymjest wypas. Jeśli nadal będę się na tym rowerze tak dobrze bawił, to chyba będzie niedługo full na sprzedaż :)

New Moon Rising

Środa, 9 marca 2016 · Komentarze(0)
Pierwsza jazda na nowym rowerze.  Na fullu nie jeździłem od maja zeszłego roku (i w ogóle bardzo mało jeździłem na rowerze), więc trudno mi ocenić jak się Kross prowadzi, ale chyba będzie dobrze :)


Kompletowanie gratów trochę zajęło (praktycznie 10 miesięcy), bo ostatecznie z Tomaca zostały tylko: mostek, kierownica, hamulce, przednia piasta, siodło i damper. 


Piotrkowska - Centrum

Piątek, 30 października 2015 · Komentarze(0)
Na dzień 31 października 2015 planowane było otwarcie, po ponad dwuletnim remoncie, przebudowanej trasy W-Z, łączącej największe łódzkie sypialnie, Retkinię i Widzew-Wschód. Najbardziej zauważalną zmianą było przeniesienie części ruchu samochodowego pod ziemię, oraz zbudowanie przy "Centralu" dworca tramwajowego, osłoniętego dość spektakularną IMO wiatą.
Dzień przed oficjalnym otwarciem pojawiła się okazja, by przejechać się podziemną częścią trasy rowerem razem z łódzką Masą Krytyczną. Oczywiście skorzystałem z niej, bo pewnie prędko się taka nie powtórzy (na co dzień w tunelu będzie obowiązywał zakaz jazdy rowerem).






Ostatnia fotka już z Wikipiedii:

Formy brak

Środa, 16 września 2015 · Komentarze(0)

Ten rok bez wątpienia przejdzie do historii, jako najmniej rowerowy w całym życiu. Przejechałem póki co mniej, niż w nawet najgorszych latach młodzieńczego buntu. Dzisiejsza wycieczka była chyba dopiero siódmą w roku... Nieźle.
Przejechałem 35km, odwiedzając okolice oczyszczalni ścieków i Lublinka, i jestem skrajnie padnięty.

Całą drogę słuchałem tego utworu rosyjskiej grupy Sistra. Wpadł mi w ucho przypadkiem, podczas oglądania jakiegoś filmiku rowerowego w internecie i coś z ucha tegoż wypaść nie chce.


Powrót do Modrzewiaka

Sobota, 5 września 2015 · Komentarze(0)
Swego czasu bar "Modrzewiak" był praktycznie stałym celem naszych wycieczek rowerowych bez planu. Praktycznie za każdym razem, gdy nie było jakiegoś konkretnego celu, kończyło się na piwie właśnie tam.
Po pewnym czasie zrobiło się to nudne i zaczęliśmy unikać tego miejsca.
Ciąża Marysi i narodziny Tosi spowodowały, że w zeszłym roku nie byliśmy tam ani razu.

Teraz, gdy drugi raz w tym roku udało się zostawić Młodą z Babcią, dawno nie widziany bar stał się oczywistym celem. Piwo tym razem było bezalkoholowe, ale i tak było sympatycznie :)