Rower z jajami...

Sobota, 19 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Gdy nie robi się świątecznych porządków, nie sprząta w szale całego mieszkania, nie święci się jajek itp.,  ma się dużo czasu na inne rzeczy. Np. rower.

Kierownice z jajami
Jajka dostaliśmy w prezencie, więc pół drogi z takimi ozdobami.

Pinkbike

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Pinkbike Debiut nowego roweru Marysi
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim
Jeździ ponoć fajnie i wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt że to 29er, a wszyscy wiedzą co myślę o 29erach :)

BTW, jego bardziej szosowy poprzednik (a.k.a. "Ten Szybki") jest na sprzedaż, więc jak ktoś byłby zainteresowany, to walić jak w dym :)

???

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Bez planu, po chaszczach i opłotkach - lotnisko, Ruda, Rudzka Góra, "poligon" i inne. Finał klasyczny, czyli "u Józka".


Dawny kanał zrzutowy starej oczyszczalni na Lublinku

Outdoor Lava-Lamp

Obowiązki małżeńskie

Sobota, 29 marca 2014 · Komentarze(0)
Ładna pogoda, weekend i brak zajęć innych, a to niestety oznacza, że wypada wsiąść na rower, choć jakoś po okolicach Łodzi od dłuższego już czasu średnio chce mi się jeździć. 

Jaśnie Żoną pojechaliśmy pokulać się po lesie w rejonie Grotnik, a po drodze ponownie odwiedziliśmy starą cegielnię pod Zgierzem. Ostatnio łaziliśmy po domu, teraz obejrzałem sobie ruiny starego pieca. 

Komin starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)

Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)

Piec starej Cegielni (Aniołów)

Ruiny starego pieca w cegielni pod Zgierzem (Aniołów)

Dzień K.

Sobota, 8 marca 2014 · Komentarze(0)
Dzień K. w siodle. Dla niektórych inauguracja sezonu rowerowego, dla innych nie.

Celem nr 1 był salon Hondy na Brzezińskiej, gdzie zamówić chcieliśmy kilka spinek do nowej, pełnoletniej zabawki Marysi. Potem już wariacje na temat łódzkich zadupi. Finał miało wszystko klasyczny, czyli u Józka (ale dziś bez piwa).

Po drodze zaliczyłem znów jedno z ciekawszych wg. mnie miejsc w Łodzi, czyli rejon ul.Pięknej.
 Wylot kanału Jasienia i kanału burzowego
Tutaj to Jasień ostatecznie opuszcza podziemia i od tego miejsca płynie już cały czas na powierzchni. Tutaj też znajduje się wylot wielkiego kanału burzowego z kolektora Ib. Do Jasienia zrzucana jest obecnie woda wypompowywana podczas budowy podziemnego dworca Łódź Fabryczna i dzięki temu zamiast prawie stojącego w miejscu kanaliku, mam żwawo płynący potoczek. (jeszcze kilka miesięcy temu to miejsce wyglądało mniej więcej tak)

Podsumowanie roku 2013

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(0)
Kolejny  (już siódmy) rok z bikestatsem zamykam z wynikiem tak kiepskim, że aż wypadałoby go przemilczeć. Najpierw była długa, trwająca do kwietnia zima, potem spóźnione i przez z ciągłymi deszczami wakacje, a przez resztę roku... sam właściwie nie wiem co.
Było też na szczęście kilka fajnych wycieczek w wesołym gronie i parę innych 'hajlajtów' (m.in. nadspodziewanie fajny wyjazd nad morze w maju).
Ale.. pora spojrzeć naprzód, w nowy 2014 rok i postarać się, żeby rowerowo był lepszy.

Ja w Lesie Łagiewnickim

Like a sir!

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(0)
Kolejne wieczorne śmiganie. Dzisiaj tylko z Siwym, więc powiedzmy, że kameralnie.
Zbiórka przy Castoramie na RDG a potem kurs na bar "Modrzewiak" z zaliczeniem niebieskiego szlaku. Na miejscu fotelowa loża dla VIP'ów i kila złotych na głowę, a powrót w nastrojach iście szampańskich przez Jagody i kaloryfer.

Zdjęcia robiłem, ale powiedzmy, że nie było warunków, żeby wyszły, więc nie wyszły :)

Zamiast zdjęć, Circle Takes the Square w wersji live, czyli znacznie lepiej

Baptism by sausage

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Z muzyką
napisać podsumowanie roku 2013, ale zanim zabrałem się za nie, nadarzyła się okazja zainaugurować rowerowo rok 2014.
Razem z IząMarcinemMateuszem wybraliśmy się na ognisko. Spotkaliśmy się na Placu Słonecznym i stamtąd pojechaliśmy w rejon "Kaloryfera", by na pobliskiej górce ochrzcić nowy rok kiełbasą na ciepło.
Właściwie to ta wycieczka miała odbyć się wczoraj, czyli w Sylwestra, ale padająca około 22 mżawka zniechęciła nas i nie wyszło.
Dzisiaj natomiast wszystko przebiegło zgodnie z planem, czyli nauka z tego prosta: co się odwlecze, to nie uciecze :)


Ognisko na powitanie nowego roku

Ognisko na powitanie nowego roku

...i zgodnie z tą nauką, podsumowanie roku tez zrobię. Tylko później :)

A tak poza tym przypomniała mi się moja największa muzyczna miłość z mniej więcej 6-7 klasy podstawówki, czyli Sisters of Mercy. Posłuchałem sobie trochę i dochodzę do wniosku, że:
a) już jako szczyl miałem zajebisty gust, bo...
b) SoM byli bezgranicznie zajebiści i trzeba do nich powrócić
c) nie dziwię się, że nie miałem wtedy zbyt wielu kolegów, bo chyba niezbyt wielu 12 latków miało wówczas takie upodobania muzyczne :P



Nocne plażowanie

Sobota, 2 listopada 2013 · Komentarze(0)
W stałym gronie (Marysia, Iza, Marcin i ja) świętowaliśmy Zaduszki w siodle. Coś tam pierwotnie myśleliśmy o północnym skraju Jury, ale jakoś z powodów ważkich nie wyszło. Zamiast tego, marznąc i momentami moknąc, pojechaliśmy w rejon Pabianic. Niby tereny znane i zjeżdżone aż do bólu, ale w tym roku chyba ani razu tam nie byliśmy. Celem była żwirownia w Rokitnicy, ale na miejsce prowadziłem dość okrężną drogą, więc mocno kluczyliśmy i na miejsce dotarliśmy już po zachodzie słońca (powodem tego był też fakt, że ruszyliśmy bardzo późno, oraz to, że po drodze Iza z Marcinem się pobili :P). Nie martwiło nas to jednak zbytnio, bo i tak planowaliśmy do Łodzi wrócić pociągiem.
Na miejscu szczeliliśmy sobie pamiątkową fotę i już w zupełnych ciemnościach ruszyliśmy przez las w stronę Kolumny. Bez pośpiechu zaliczaliśmy kolejne single przy świetle lampek i na stację kolejową dotarliśmy około 17.30. Do pociągu było dużo czasu, więc znalazł się jeszcze czas na wyżerę i piwko w pizzeri.
Nażarci i napojeni stawiliśmy się znów na peronie, tylko po to, by wyczytać na rozkładzie, że pociąg na który liczyliśmy nie kursuje w soboty, a następny mamy za przeszło 2 godziny. Do wyboru było dalsze łojenie piwa w pizzerii, albo powrót w siodle.
Wybraliśmy to drugie i stękając, narzekając i momentami pomagając sobie na popych, jakoś dokulaliśmy się powoli do domu, robiąc prawie dwa razy dłuższy dystans, niż pierwotnie zakładałem.



W drodze "tam" - lans pod Dobroniem


A to już foty z powrotu - ogniwa do latarek szły jak chusteczki higieniczne podczas oglądania pornola :D




Do posłuchania (znów) trochę post-punka z szalonych lat 80-tych:
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/cAZJ2XZtiek"> <embed src="http://www.youtube.com/v/cAZJ2XZtiek" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object>