Wpisy archiwalne w kategorii

Łódź i okolice

Dystans całkowity:13426.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:61:16
Średnia prędkość:17.29 km/h
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Suma podjazdów:3976 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:127 (68 %)
Suma kalorii:20199 kcal
Liczba aktywności:359
Średnio na aktywność:37.40 km i 8h 45m
Więcej statystyk

Formy brak

Środa, 16 września 2015 · Komentarze(0)

Ten rok bez wątpienia przejdzie do historii, jako najmniej rowerowy w całym życiu. Przejechałem póki co mniej, niż w nawet najgorszych latach młodzieńczego buntu. Dzisiejsza wycieczka była chyba dopiero siódmą w roku... Nieźle.
Przejechałem 35km, odwiedzając okolice oczyszczalni ścieków i Lublinka, i jestem skrajnie padnięty.

Całą drogę słuchałem tego utworu rosyjskiej grupy Sistra. Wpadł mi w ucho przypadkiem, podczas oglądania jakiegoś filmiku rowerowego w internecie i coś z ucha tegoż wypaść nie chce.


Powrót do Modrzewiaka

Sobota, 5 września 2015 · Komentarze(0)
Swego czasu bar "Modrzewiak" był praktycznie stałym celem naszych wycieczek rowerowych bez planu. Praktycznie za każdym razem, gdy nie było jakiegoś konkretnego celu, kończyło się na piwie właśnie tam.
Po pewnym czasie zrobiło się to nudne i zaczęliśmy unikać tego miejsca.
Ciąża Marysi i narodziny Tosi spowodowały, że w zeszłym roku nie byliśmy tam ani razu.

Teraz, gdy drugi raz w tym roku udało się zostawić Młodą z Babcią, dawno nie widziany bar stał się oczywistym celem. Piwo tym razem było bezalkoholowe, ale i tak było sympatycznie :)

Przebudzenie

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Pierwsza od baaaardzo dawna wycieczka rowerowa Żoną (a trzecia w ogóle dla mnie w tym roku).
Że to w ogóle doszło do skutku i że nikt po drodze nie umarł, to coś tak jakby cud :)


Po patelni

Sobota, 19 lipca 2014 · Komentarze(0)
Pierwszy od dawna weekend kiedy nie chorujemy,nie balujemy, nie upijamy się, nie pada. W związku z powyższym - rower.
Trochę PKWŁ, trochę po mieście, trochę z Wujkiem Witkiem®

Aparat miał tym razem baterię, ale... rozładowaną. Nie szkodzi, bo i tak nie było w nim karty pamięci.

Się jeździ (z rzadka)

Sobota, 31 maja 2014 · Komentarze(0)
Dobrze, że jazda na rowerze jest jak... jazda na rowerze - ponoć nigdy się nie zapomina tej umiejętności. Gdyby było inaczej, to z powodu długich przerw miedzy wycieczkami, musiałbym dzisiaj uczyć się wszystkiego od nowa. 
Skoro jednak nie musiałem, to z jaśnie Małżonem pojechaliśmy gdzieś w rejon Łaznowa, na działkę jakowąś i wróciliśmy stamtąd z jaśnie Ojcem
Nie mogę powiedzieć, że jazda była cały czas przyjemna, bo człowiek się od siodła z lekka odzwyczaił, a z racji szosowego charakteru wyprawy, nie mógł piwem (bezalkoholowem ;)) zmasakrowanego tyłka znieczulić, ale... dziewięć dych jakoś wpadło, a parafrazując niejakiego Geralda R. Massie: any trip you can walk away from, is a good one :)

Odcinek autostrady A1 w rejonie wsi Kalinko (w głębi węzeł z drogą S8)

Zalew na rzece Miazga we wsi Kotliny

A ponieważ:
a) opis krótki
b) prawie nikt tu nie wchodzi i mogę wrzucać dowolny szajs :)
wrzucę zdjęcie "nowej" zabawki, która ma taką (bynajmniej nie główną) zaletę, że da się nią całkiem sprawnie (B18C4, bejbe!) rowery na wakacje zatargać :)

Gaszenie pragnienia. Dokładne.

Niedziela, 18 maja 2014 · Komentarze(0)
Pierwsza wycieczka na rowerze od bardzo, bardzo dawna. Wszyscy spragnieni...jazdy(?), więc trzeba było udać się do Modrzewiaka.
Tam tak pojechaliśmy, że nie ma co! ;)

Przy okazji była to inauguracyjna wycieczka na "nowym" rowerze, który zastąpił sprzedanego jakiś czas temu Krossa . Trzeba zmienić kierownicę, bo przesiadka z 74-centymetrowej w góralu na jakieś 58cm w tym rowerze, jest kompletną porażką. Poza tym OK.
Stevens X6C

Lany poniedziałek.

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Fakt, że za każdym razem trzeba dodać tytuł wycieczki, staje się powoli męczący. Czasem łatwo coś wymyślić, ale generalnie, po tylu latach prowadzenia tego bloga, bardzo trudno wpaść na cokolwiek ciekawego. Chyba zacznę po prostu numerować wpisy.
Co do wycieczki zaś, to była to wizyta w Rydzynkach na działce.. u szwagra (jezusie przenajświętszy, do czego to doszło!) . Z okazji, że to śmigus-dyngus, polałem wodą... samochód teściowej (jezusie przenajświętszy, do czego to doszło!)
Trasa głównie szosowa, bo czas gonił, ale udało się poganiać też po leśnych ścieżkach. 

Marysia w

Rower z jajami...

Sobota, 19 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Gdy nie robi się świątecznych porządków, nie sprząta w szale całego mieszkania, nie święci się jajek itp.,  ma się dużo czasu na inne rzeczy. Np. rower.

Kierownice z jajami
Jajka dostaliśmy w prezencie, więc pół drogi z takimi ozdobami.

Pinkbike

Sobota, 12 kwietnia 2014 · Komentarze(1)
Pinkbike Debiut nowego roweru Marysi
Poison Lithium w Lesie Łagiewnickim
Jeździ ponoć fajnie i wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt że to 29er, a wszyscy wiedzą co myślę o 29erach :)

BTW, jego bardziej szosowy poprzednik (a.k.a. "Ten Szybki") jest na sprzedaż, więc jak ktoś byłby zainteresowany, to walić jak w dym :)