Wpisy archiwalne w kategorii

Łódź i okolice

Dystans całkowity:13426.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:61:16
Średnia prędkość:17.29 km/h
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Suma podjazdów:3976 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:127 (68 %)
Suma kalorii:20199 kcal
Liczba aktywności:359
Średnio na aktywność:37.40 km i 8h 45m
Więcej statystyk

Light Move Festival 2012

Niedziela, 21 października 2012 · Komentarze(0)
W takim samym składzie jak wczoraj, czyli Marysia, Iza, Marcin i "Yours truly", wybraliśmy się zobaczyć cóż to się w centrum dzieje w ramach łódzkiego Light Move Festial i porobić zdjęcia.








W drodze powrotnej, na stacji benzynowej kupiliśmy po browarku i posiedzieliśmy jeszcze chwilę na górce przy skrzyżowaniu alei Włókniarzy i ulicy Drewnowskiej, dyskutując o bieliźnie Andrzeja Piasecznego :)

Wszystkie drogi prowadzą do Józka?

Sobota, 20 października 2012 · Komentarze(0)
Ano prowadzą, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że wsiadłszy sobie radośnie na zielony szlak przez PKWŁ (czyli, jakby nie patrzeć obrawszy kierunek wschodni, północno-wschodni) wylądowaliśmy u Józka (czyli na południowym zachodzie Łodzi? :)

A tak poza tym, to pogoda super. Temperatura w rejonie 20 stopni... Wiosna, a nie jesień.




Pogodą mieliśmy okazję nacieszyć się do woli, bo Siwy co chwilę zarządzał postój na łatanie dętki w tylnym kole.


W tym czasie można było spokojnie walnąć się na trawce i powygrzewać na słońcu.
Sprawa dętki ostatecznie, po wielu próbach, została rozwiązana, ale cóż za tajemniczy obiekt ciągle ją dziurawił, nie udało się ustalić.
Może byłą to wina Evil Izki? :)


Nowa świecka tradycja?

Niedziela, 14 października 2012 · Komentarze(0)
Wraz z Ojcem wybraliśmy się ponownie na wycieczkę po mieście. Takie szwędanie staje się pomału naszą małą tradycją. Dzięki temu mam okazję zobaczyć kilka miejsc w mieście, o których istnieniu nie miałem wcześniej zielonego pojęcia. Czasem ja też coś pokażę nowego, więc oboje zyskujemy :)

Fotki zupełnie niechronologicznie.

Najpierw panorama z urokliwego miejsca przy Ogrodowej.


Dwa zdjęcia pomników powstałych w ramach projektu "Łódź Bajkowa".
Bohaterowie "Zaczarowanego ołówka" przy ŁDK...


...i Plastuś w parku im. Sienkiewicza.


Urocze podwórko pod numerem 28 na ul.Rewolucji 1905r.


i ukryta na nim synagoga


Najnowszy łódzki mural - ul. Rybna 2

5354 MWe

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(0)
Z Marysią wybraliśmy się zobaczyć elektrownię Bełchatów. Ona nie widziała jej nigdy z bliska, a ja ostatnio byłem w marcu 2010, więc też z chciałem sobie trochę temat odświeżyć.

Droga na miejsce była głównie nudna, a momentami nieprzyjemna. Marysia kwękała na spory ruch samochodów na odcinku Pabianice - Dłutów, ale potem już dzielnie jechała. A jak w Bełchatowie wciągnęła obiad, to już zupełnie się rozpogodziła.



Z Bełchatowa udaliśmy się do elektrowni.
Sprawdziliśmy, czy nadal stoi.
Informuję, że nadal stoi.



Pokręciliśmy się dłuższą chwilę po jej terenie, robiąc kilka zdjęć maszynom...









...i podpieprzyliśmy z kilogram węgla brunatnego (który to kilogram ma Marysia chyba zamiar dołączyć jako bonus do swej pracy magisterskiej na temat suszenia tegoż).

Spod elektrowni, objeżdżając Górę Kamieńsk od południowej strony, pojechaliśmy do Gorzkowic na pociąg.
Na miejsce dotarliśmy już po ciemku.


W Łodzi powrót z dworca do domu w całkiem niespodziewanym deszczu i jakoś tak setka pękła.

Nocna straż

Sobota, 15 września 2012 · Komentarze(0)
Dzień minął, słońce zaszło...


a na rowerze jeżdżone nie było. Weekend zapowiada się wybitnie nierowerowy, więc wypadało choć kółko w nocy zrobić.
Zrobiliśmy.




Na dobranoc odrobina post-punka:

Tam gdzie zawsze, ale z nowym aparatem

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(0)
Las Chełmy, Las Łagiewnicki, Modrzewiak... To co zawsze, gdy nie ma pomysłu, ani ochoty na więcej. Jedyną rzeczą, która odróżniała tą wycieczkę od setek (?) podobnych, była okazja popstrykania zdjęć nową (ma dobę) zabawką.









Pożegnanie wakacji

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(0)
W pewnym wieku wakacje stają się dosyć abstrakcyjną koncepcją, co nie przeszkadza jednak w godnym ich żegnaniu dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Razem ze mną żegnali również: Marysia, Magda, Monika, Mateusz, Łukasz, Michał i Krzysiek.
Pojechaliśmy tam, gdzie mieliśmy udać się tydzień temu, czyli do Jamborka na rybę.
Jechaliśmy sobie, gadaliśmy, niektórzy łamali sztycę...
No właśnie. Złamana sztyca, wydawać by się mogło, zakończyć mogła naszą wycieczkę dość gwałtownie, ale udało się jakoś obejść ten problem. Siodełko w rowerze Michała zostało przyklejone izolacją do ramy i kolega w pozycji na dirt jumpera (czyli z kolanami pod brodą) pojechał dalej.
Gdy dotarliśmy w rejon Jamborka, okazało się, że nie do końca pamiętam położenie kładki nad Grabią, która pozwoli nam dostać się do smażalni. Nic dziwnego, skoro ostatnio byłem tam ponad cztery lata temu.
Ostatecznie dzięki informacjom uzyskanym od miejscowego dzieciaka z wysypką na twarzy (?) udało się kładkę zlokalizować i rzekę przekroczyć.
Na miejscu przekonałem się się, że według większości moich współtowarzyszy najlepszą rybą jest kiełbasa i z głównej atrakcji (tj.z możliwości zjedzenia ryby) skorzystały zaledwie trzy osoby. Przynajmniej z piwa nikt nie zrezygnował:)

Napełniwszy (ta, akurat! taką odrobinką żarcia?) brzuchy, pojechaliśmy przez Ldzań i Barycz do Kolumny. Tu Michał postanowił odłączyć się od grupy i wrócić pociągiem. Najwyraźniej nikt nie chciał się z nim rozstawać, bo w końcu do pociągu wsiedli wszyscy i zamiast jazdy przez las było piwko wypite w stylu "na menela", czyli w przedziale bagażowym :)

Grupka rozwiązała się na Kaliskim, gdzie umówiwszy się, że następna wspólna wycieczka będzie też na żarcie, każdy pojechał w swoją stronę.

Fotki wszystkie pożyczone. Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za złe.








Zamilcz babo! Wskakuj na koń!

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Wycieczka miała być na rybkę do Jamborka, ale z rano padało, więc plan się trochę zmienił.
Najpierw z Marysią pojeździliśmy po lesie w rejonie Grotnik, a potem udaliśmy się na zbiórkę pod blok Siwego.
Na zbiórce, o dziwo, stawili się wszyscy:
Magda, Iza, Monika, Łukasz, Marcin oraz oczywiście Marysia i ja.
Ruszyliśmy w drogę i pokręciwszy trochę po ścieżkach i drogach polnych, odwiedziwszy opuszczoną szkołę, dotarliśmy ostatecznie na dożynki w Dzierżąznej.
Na miejscu wyżerka, piwko (wodniste strasznie)...
Tam też sprawiłem sobie konia...

Koń (na imię mu Alfred) wzbudzał sensację gdziekolwiek się pojawił. Wszyscy chcieli siedzieć na mym koniu, ale głównie koń jechał na mnie.


Foty 1 i 2 autorstwa Magdy, a nr 4 autorstwa Łukasza. Ostatnią zrobił Alfred. Kopytkiem.