Wpisy archiwalne w kategorii

Łódź i okolice

Dystans całkowity:13426.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:61:16
Średnia prędkość:17.29 km/h
Maksymalna prędkość:48.90 km/h
Suma podjazdów:3976 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:127 (68 %)
Suma kalorii:20199 kcal
Liczba aktywności:359
Średnio na aktywność:37.40 km i 8h 45m
Więcej statystyk

Chillout

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(0)
2010-05-09 48,74  Poobiednie kręcenie w stylu relaksacyjnym wielce. Bez celu, bez zaplanowanej trasy i bez powodu, wśród płaskiej płaskości południowo-zachodnich rubieży Łodzi.
Było tak lajtowo, że aż miałem czas, by co chwilę rozstawiac statywik i popełnić suchy filmik ze sobą w roli głównej :)

<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/zhgEJ3xu3c4"> <embed src="http://www.youtube.com/v/zhgEJ3xu3c4" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br> Muzyka: Consider the Thief - "Son of Hell"

Foty tez były:
Malowniczy, acz miejscami błotnisty singielek dookoła lotniska


Dobrzynka, lewy dopływ Neru


Płasko,...


...zielono,...


...i mokro, czyli dolina Neru


Grupowa Oczyszczalnia Ścieków (zgodnie z Wikipedią jeden z największych tego typu obiektów w Polsce) widziana z mostka nad Nerem. Pamiętam czasy sprzed jej uruchomienia, gdy praktycznie nie dało się stanąć w tym miejscu (ani nigdzie indziej nad Nerem) bez zatykania nosa. Teraz jest nawet miło, choć woda nadal pozaklasowa.




Nie byłbym sobą, gdybym takiego zdjęcia nie zamieścił :)

Przedziwne skutki posiadania samochodu

Poniedziałek, 22 marca 2010 · Komentarze(0)
A czemu dziwne? Bo przez to, że mamy samochód, jeżdżę na rowerze. Musi to być grat, który często się psuje, bo inaczej skutki mogą być odwrotne.
Dzisiaj np. pojechałem na drugi koniec miasta po osłonę rozrządu i prawie trzy dyszki pyknęły. Uroki motoryzacji.

A filmik to rozwiązanie zagadki z wczoraj
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/hfkGEqu_yPU"> <embed src="http://www.youtube.com/v/hfkGEqu_yPU" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br> No :)

EDIT: Wieczorkiem, oglądając po raz n-ty Bonda z 1965 i zaklejając dętkę w rowerze Marysi postanowiłem sprawdzić, jak w praktyce przedstawia się możliwość wpakowania do Kryptoszosy dużych kółek. Jak widać po poniższych fotach, problemów nie ma, więc kto wie... może wkrótce rower zmieni się w wielką, szosową kichę z tarczami 203mm? :)


Noc, mróz i Kapitan Dupa

Poniedziałek, 8 marca 2010 · Komentarze(0)
Runda po mieście. Nie ma o czym pisać, a nie będę się rozwodził na temat skurczów, jakie mnie po drodze łapały.

Zamiast tego wrzucam teledysk. Ostatnio furorę w domu robi kawałek 'We share our mother's health' zespołu The Knife.
Jednak, w ramach poszerzania horyzontów wrzucam remix:
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Informuję też wszem i wobec, że jest to raczej odległe od tego, czego na ogół słucham, ale... Jak coś jest fajne, to jest fajne... li i tyle.

W góry ;)

Sobota, 13 lutego 2010 · Komentarze(0)
Gdzie blisko Łodzi są góry, spytacie. Najwyraźniej koło Zgierza.
Muszą być to góry, skoro jest wyciąg i zimą są narciarze. Nawet nazywa się to Góry Wilamowskie... a ja narzekałem, że w góry to muszę pół dnia samochodem jechać :)
Jaśnie Maria z moim ojcem i znajomymi pojechała szlifować technikę jazdy na nartach na stoku (stoczku) w Malince (czy nauka prawie od zera to też szlifowanie?). Mnie też chcieli zmusić do zabrania nart, ale ja do desek czuję niechęć wielką i udało mi się wymigać. Zamiast tego do Malinki pojechałem rowerem. Radosną ekipę przyłapałem na piciu piwka w barze na dole. Ładna mi nauka:) Chwilę popatrzyłem jak jeżdżą, ale szybko zacząłem marznąć i pojechałem dalej. Odwiedziłem Rosanów, Zgierz i Aleksandrów, moknąc przy tym niemiłosiernie. Zrobiło się ciepło i na drogach pełno kałuż.

I nich mi nikt nie mówi, że na nartach prezentuje się człowiek dumnie :)


"Górski" widok


Na głównych drogach mokro, na bocznych jak zwykle...

Przebudzenie

Wtorek, 9 lutego 2010 · Komentarze(0)
Po ostatniej wieczorno-nocnej jeździe z Marcinem na trochę odstawiłem rower, bo zaczęło mnie brać jakieś przeziębienie (tak to jest, jak się podczas jazdy na kilkunastostopniowym mrozie miele jęzorem...a może mle jęzorem?), ale najwyższa pora wrócić na siodło.
Właściwie to miałem pojeździć już w niedzielę, ale jakoś zapodziałem klucz od piwnicy, gdzie nocuje teściowóz i dopiero dzisiaj udało mi się do niego dostać.
Dzisiaj, mimo wieczorowej pory, tylko minus osiem stopni, więc nawet dałem radę jechać z odsłoniętą twarzą i nawet palce u stóp za bardzo nie bolały.
Normalnie czuć wiosnę :D

Chyba wszyscy łodzianie mają w blogach zdjęcie tej górki ze śniegu zebranego na parkingu Manufaktury, więc ja też :)


Piotrkowska nadal bardzo świąteczna


A poza tym, to długie wieczory można poświęcić np. na zaplatanie kół do Propheta. Boję się trochę o trwałość tych obręczy, ale waga i wygląd jak najbardziej na plus.

Teraz tylko centrowanie i gotowe :)

Freeze-ride

Czwartek, 21 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Wczoraj koszmarnie zmarzłem i siedząc dziś w pracy postanowiłem, że na czas dużych mrozów daruję sobie jazdę na rowerze, a przynajmniej jazdę w nocy.
Około 20 jednak zadzwonił Marcin i cały plan wziął w łeb - pół godzinki później kręciłem na północ.
Umówiliśmy się przy Castoramie na Zgierskiej i stamtąd myknęliśmy do Arturówka, a potem do klasztoru i dalej prawie pod Smardzew i do Zgierza.
Po drodze było trochę śmiechu, gdy przyszło nam zmagać się przez kilka km z trochę jakby zasypaną drogą polną przed Smardzewem i kawałek dalej z lodem na jezdni. Trochę bluźnienia, kilka prawie-gleb, brak czucia w palcach rąk i nóg... Było super! :)

Miała być pamiątkowa fota, ale jakoś nie chciało mi się na tym zimnie stawać. Tylko przed domem cyknąłem sobie taką fotkę, by pokazać, jak ładnie para z oddechu zamarzała na kołnierzu.

Syndrom zimnej stopy

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(0)
  <object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/JA21Nddh9IU"> <embed src="http://www.youtube.com/v/JA21Nddh9IU" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>Pierwsza w tym roku wizyta w lesie Łagiewnickim. Na górala warunki idealne, na teściowóz - średnie. Przejechałem kawałek czerwonym szlakiem od kapliczek do Modrzewiaka, ale generalnie byłem skazany na utwardzone nawierzchnie.




Dzisiaj po raz kolejny spróbowałem rozwiązać problem marznących stóp. Między dwie pary skarpet wpakowałem sobie takie ogrzewacze. Niestety nie sprawdziły się. Po powrocie do domu wyjąłem je z butów zimne :( Wstrząsnąłem i po chwili były ciepłe, ale w czasie jazdy za wiele nie dały.

Nocą nogi się pocą (ale nie przy -10)

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Zupełnie nie miałem ochoty iść dzisiaj na rower. Tzn. chciałem pojeździć, tylko jakoś ruszać z domu mi się nie chciało. Ostatecznie jednak po 21-ej ruszyłem.
Zero pomysłu na trasę. Zupełny spontan. Najpierw pojechałem do Aleksandrowa. Jechało się świetnie - drogi czarne, prędkość niezła, więc postanowiłem, że wrócę do Zgierza i spróbuję wyciągnąć na rower Siwego. Po drodze jednak mignął mi drogowskaz "Grotniki 7", więc uznałem, że Siwemu pewnie lepiej w ciepłym domu, a ja z chęcią zobaczę jak się te Grotniki mają. Otóż mają się nieźle, ale toną w śniegu. Zbiornik na Lindzie przykryty warstewką śniegu i właściwie to znacznie ładniejszy niż latem.
Stamtąd chciałem pojechać do Rosanowa przez las, ale teściowóz powiedział "nie" i miał rację. Leśna droga przykryta kilkudziesięcio centymetrową kołderką śniegu. To nie był materiał na slicki. Trochę lepsza była droga na Lućmierz i właśnie ją wybrałem. Na góralu byłoby super, ale teściowóz na wąskich oponkach trochę się zapadał. Musiałem jechać jakąś koleiną, bo inaczej zakopywał się powyżej obręczy... ale i tak było super:)
Po drodze, na skraju lasu o zawał serca prawie przyprawił mnie przyczajony na środku drogi kot, którego wziąłem za jakiś syf. Gdy "syf" nagle poruszył się i przyjął postawę bojowo-obronną to prawie spadłem ze strachu z roweru i chyba troszkę krzyknąłem 0_o;

Potem powrót przez Zgierz do Łodzi był już lajtowy. W domu byłem kilka minut po północy.

Kąpielisko w Grotnikach


Nieostra droga, niekoniecznie na slicki


Kot "prawie-zawałowiec"


EDIT (17.01.2010 05:21am)
Zarwałem nockę i wreszcie skończyłem nowy, bardzo różowy szablon do bloga Marysi.
Zachęcam do zerknięcia, skomentowania...

Mam nadzieję, że niedługo skończy się zima i zaczną się tam pojawiać nowe wpisy.

Bechcice drift!

Sobota, 9 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Pogoda nie była zbyt sprzyjająca jeździe, ale jakoś przekonałem sam siebie, że warto byłoby jednak ruszyć się po szkole z domu.
W sumie, to dyby nie marznący deszcz/śnieg, który naparzał po twarzy jak ziarenka piasku, to pogoda byłaby nawet niezła. Niestety trasę na dzisiaj wybrałem nie biorąc pod uwagę tego, że Teściowóz ma tylko jedno użyteczne przełożenie i wąskie opony. Najpierw wpakowałem się na leśną drogę w rejonie Żabiczek. O jeździe na tym rowerze nie było mowy. Pół kilometra prowadziłem aż w końcu dałem sobie spokój i zawróciłem. Z powrotem było z górki i już dało się jechać (choć nie mogę powiedzieć, że w pełni panowałem nad swym rumakiem). Potem władowałem się na koszmarne drogi w rejonie Bechcic. Pług ostatnio był tu pewnie kilka dni temu, a przy panujących warunkach pogodowych, to bardzo dawno. Męcząc się i bluźniąc, przez Florentynów i Okołowice doturlałem się w bólach do GOŚki i dalej już kulturalnie na Retkinię i dalej do domu. Po drodze, na w miarę szybszym odcinku po lepszej drodze zaobserwowałem dość ciekawy objaw - oczy zmęczone wiatrem i śniegiem przestały mi się w pełni domykać. Zamarzły ? 0_o Zjechałem w boczną uliczkę, osłoniętą od wiatru i mi przeszło. Najwyraźniej na następną przejażdżkę muszę zabrać gogle :)

Klasycznie multimedialną część wpisu zaczynam filmikiem. Wszyscy go już na 100% widzieli, ale... ostatnio w kółko chodzi mi po głowie (i po Winampie) ta melodyjka.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/KwQUT9nAEyA"> <embed src="http://www.youtube.com/v/KwQUT9nAEyA" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Przy takiej pogodzie nikt nie może narzekać na brak infrastruktury rowerowej. Gdzie nie staniesz, masz stojak na rower. Nawet na zupełnym zadupiu :)


GOŚka wieczorową porą

Wielka ucieczka :)

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj o 17 miał chodzić ksiądz po kolędzie. Ponieważ nie miałem z nim o czym rozmawiać, postanowiłem opuścić dom :D

Zrobiłem rundkę przez Grunwald, torfowisko Rąbień i Aleksandrów.

Jak zwykle muzycznie (koniecznie do końca, bo się rozkręca :))
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A"> <embed src="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Torfowisko Rąbień - zima na całego




F/X :P


Dzisiaj między dwie pary skarpet wpakowałem jeszcze foliówki, żeby mi stopy nie zmarzły. Oficjalnie melduję, że to gówno daje :/