Wieczorny wypad do Ojca.
Wspólnymi siłami wywalaliśmy z jego roweru przyciężkawego Suntour'a XCR i zastępowaliśmy go sztywnym widelcem Force (to już trzecia sztuka w rodzinie). Oprócz tego swap tarcz hamulcowych na zestaw 2x160mm (SM-RT65) . Do mnie trafiły natomiast Avidy G3 CS 185/160 (w miejsce zestawu 180/160 - SM-RT75/SM-RT65). Wymagało to małej podkładkologii, żeby ożenić je z zaciskami M755, ale zakończyło się sukcesem.
Zdjęć póki co nie ma, ale jest coś do posłuchania.
Wieczorem zostałem bezceremonialnie wyproszony z domu, bo Marysia potrzebowała wolnej chaty na babskie pogaduszki. Wziąłem więc rower i pojechałem na zachód. Zaliczyłem Rąbień, Stanisławów Stary,Babice i Krzywiec. Ubawiłem się nawet nieźle i ostatecznie domu byłem trochę przed północą.
No tak generalnie to miało być na kucyka, bo wieść gminna niesła, że takowy gdzieś w Lesie Łagiewnickim dostępny będzie. Ruszyliśmy więc, by tegoż kucyka znaleźć. W szukaniu pomagali Ojceic z Kasią. Po drodze Młoda kimnęła w przyczepce (na asfalcie nie chciała, a jak wjechałem w chynchy, to odpadła), więc droga do kucyka (który okazało się był w "klasztorze") powiodła nas przez Modrzewiak, Klęk i Kiełminę.... cóż... bywa. Po drzemce zrobiliśmy postój w rejonie leśnictwa, a potem wreszcie pojechaliśmy na kucyka. Jak się okazało, do kucyka jedzie się kolejką. Czas jazdy - około 1h. Marysia pojechała kolejką, a ja bawiłem bejbora. Po godzinie bejbor na kucyka wsiadł, spanikował i zsiadł. Warto było czekać ;) Skoro kucyk się nie spodobał, pojechaliśmy do "Modrzewiaka" na obiad, a stamtąd do Babci Misi na RDG, gdzie Marysia została z Tosią, a ja pojechałem do domu, by wrócić po nie autem. Li i tyle.
Aha! Jeszcze się Siwy na wycieczce pojawiał i znikał. I był rowerek: W sumie, to zdjęcie dokumentuje epokowe wydarzenie. Młoda po raz pierwszy w życiu rowerem po Lesie Łagiewnickim popitala.
Wieczorem pojechałem na Retkinię do Ojca, by pogadać, wypić herbatę i w spokoju wymienić kasetę i łańcuch w "czołgu". Plan zrealizowałem nawet z nawiązką, bo oprócz łańcucha i kasety wymieniłem jeszcze oponę (wyrzuciłem nienadającego się do tego roweru King Jima w rozmiarze 2,35" i zastąpiłem jakimś semi-slickiem. Bez problemów nie mogło się jednak odbyć i gdy ruszałem spod domu Ojca, źle spięta spinka od łańcucha strzeliła i odfrunęła w nieznane. Szukanie jej przy świetle latarki nie przyniosło efektów i musiałem zawrócić i jakoś ogarnąć temat zerwanego łańcucha. W efekcie do domu dotarłem po pierwszej w nocy.
Z braku zdjęcia "na temat", zdjęcie sympatycznego starocia - Subaru Impreza GL AWD
Po długiej przerwie wracam na bikestats'a.
W życiu ostanio działo się wiele dużych rzeczy i nie za bardzo była okazja by myśleć o blogu. W związku z tym w 2014r. skasowałem swoje konto, bo i tak na nie nawet nie zaglądałem. Zauważyłem jednak, że brakuje mi tej odrobiny rowerowego ekshibicjonizmu i że bez tego kołaczącego się po głowie zdanka: "Będzie fajny wpis", trudno skłonić się nieraz do wymyślenia ciekawej trasy, do zrobienia podczas wycieczki zdjęcia, czy w ogóle do wyjścia na rower.
Teraz pomału odtwarzam zawartość bloga z zapisanego kiedyś pliku csv (trochę się wpisów przez 8 lat uzbierało) i mam nadzieję, że będę miał tez okazję dodawać nowe wycieczki bo chciałbym bardzo wrócić do rowerowania :)