Wpisy archiwalne w kategorii

Góry

Dystans całkowity:4607.39 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:43:32
Średnia prędkość:16.13 km/h
Maksymalna prędkość:62.20 km/h
Suma podjazdów:4841 m
Maks. tętno maksymalne:165 (89 %)
Maks. tętno średnie:114 (61 %)
Suma kalorii:14406 kcal
Liczba aktywności:119
Średnio na aktywność:38.72 km i 5h 26m
Więcej statystyk

Krótko, ale treściwie.

Czwartek, 10 lipca 2008 · Komentarze(0)
Środa o poranku zapowiadała się niezbyt dobrze, więc daliśmy sobie spokój z rowerami. Jak się okazało niepotrzebnie, bo w sumie tylko torchę pomżyło. W czwartek natomiast lało już solidnie. Dopiero wieczorem wyszło słońce. W ziwązku z tym koło 19-tej wyskoczyliśmy na chwilę na rower. Szybki zjazd do centrum, a potem całkiem masakryczny asfaltowy podjazd do kościoła p.w. Św. Maksymiliana Kolbe. Dalej hotel "Bornit", Krucze Skały i dojazd do Rozdroża pod Kamieńczykiem. Potem zjazd czarnym szlakiem doliną Kamieńczyka do dolnej stacji wyciągu na Szrenicę i szybka przesiadka na żółty szlak wiodący w stronę Śnieżnych Kotłów. Nim dojechaliśmy do rowerowej "piątki", a nią do niebieskiego szlaku wiodącego Czeską Ścieżką do Drogi pod Reglami. Potem już do domu. Wypad krótki, ale urozmaicony i wymagający technicznie - czarny szlak w dolinie Kamieńczyka i Czeska Ścieżka to naprawdę ciekawe odcinki.

Na Kruczych Skałach


Zjazd z Kruczych Skał


Kilka fotek z czarnego szlaku w Dolinie Kamieńczyka




Deszczowa wyprawa

Wtorek, 8 lipca 2008 · Komentarze(0)
Poprzedni dzień nie był zbyt udany, ale teraz miało być lepiej. Tym razem ruszyliśmy w Góry Izerskie. Najpierw asfaltowy podjazd na Zakręt Śmierci, a następnie żółtym szlakiem (dosyć stromym momentami) na Czarną Górę (964 m.n.p.m.) i Wysoki Kamień (1058 m.n.p.m.). Tutaj wypiliśmy po herbacie i podziwialiśmy panoramę Karkonoszy. Potem przez Zwalisko (1047 m.n.p.m.) dojechaliśmy do Rozdroża pod Izerskim Garbem i Kopalni "Stanisław". Tym razem jednak nie zatrzymywaliśmy się, tylko Starą Drogą Celną i Szklarską Drogą śmignęliśmy do Rzodroża Pod Cichą Równią (943 m.n.p.m.). Po drodze zaczęło mżyć, więc trochę poczekaliśmy pod daszkiem aż skończy i ruszyliśmy w kierunku Jagnięcego Jaru. Tutaj złapała nas ulewa. Zobaczyłem jak kolejne grzbiety po czeskiej stronie po kolei znikają za ścianą deszczu i ledwo zdążyłem przerzucić aparat, telefony i pieniądze do foliówki, gdy lunęło. Ta zmiana pogody wymusiła zmianę trasy. Zamiast trasy na Rozdroże pod Kopą ruszyliśmy Siną Drogą w dół do Chatki Górzystów. W strugach deszczu (a momentami i gradu), w zimnie i po szlakach, które momentalnie zaczęły zmianiać się w małe rzeczki, jazda byłą dosyć emocjonująca.
Jak na złość, gdy dotarliśmy do Chatki Górzystów, skońćzyło padać. Ponieważ jednak byliśmy cali mokrzy, postanowiliśmy posiedzieć tam trochę i podeschnąć. Zamówiliśmy sławne naleśniki z jagodami, wsadziliśmy nogi do pieca i siedzieliśmy. Potem były kolejne naleśniki, bigos, herbata... aż w końcu wyschło wszystko oprócz butów.
Ruszyliśmy wtedy przez Halę Izerską w kierunku Orla. Tutaj pogoda wymusiłą kolejny postój. Całkiem długi, gdyż co chwilę nadciągały kolejne chmury z których spadała kolejna dawka deszczu. Po któejś z kolei takiej porcji wody z nieba uznaliśmy, że jednak trzeba jechać. Najprostszą drogą dotarliśmy do Jakuszyc i stamtąd asfaltem zjechaliśmy do rowerowej "trójki", któą następnie dotarliśmy do Rozdroża pod Kamieńczykiem i potem przez Krucze Skały dojechaliśmy do domu.

Trasa: Stanica Górska - Zakręt Śmierci - Czarna Góra (965m.n.p.m.) - Kozie Skały (1012m.n.p.m.) - Wysoki Kamień (1058m.n.p.m.) - Rozdroże pod Zwaliskiem - Zwalisko (1047m.n.p.m) - Rozdroże pod Izerskim Garbem (1018m.n.p.m.) - Rozdroże pod Cichą Równią (943m.n.p.m.) - [Dolny Dukt Końskiej Jamy] - [Sina Droga] - Chatka Górzystów - Rozdroże pod Działem Izerskim - Jakuszyce - Rozdroże pod Kamieńczykiem - Krucze Skały - Bornit - Stanica Górska

W drodze na Czarną Górę




Widok z Wysokiego Kamienia na Karkonosze i Szklarską Porębę


Marysia gdzieś pomiedzy Wysokim Kamieniem a Zwaliskiem








Najlepszy sposób na suszenie nóg :)


Owiane legendą naleśniki w Chatce Górzystów. Jak widać, smakują.


Na Hali Izerskiej. WIdać, że tu też zdrowo padało


Wykorzystuję chwilową poprawę pogody i... pozuję do zdjęcia :)


Orle i rowery gotowe na nadejście deszczu,...


...który zapowiadają te malownicze chmury...


...i który zgodnie z oczekiwaniami przychodzi

"Winogronko"

Niedziela, 6 lipca 2008 · Komentarze(0)
Pierwszy (i jak okazało się później, jedyny) bezchmurny dzień. Za oknem błękitne niebo, a w sercu zapał do jazdy.
Najpierw pojechaliśmy pod dolną stację wyciągu na Szrenicę, gdzie rozpoczynał się "Szrenicki Wyścig Australijski i MTB Sprint, czyli dwa wyścigi jednego dnia dla miłośników maratonów i cross country". Popatrzyliśmy na rowerki, poczekaliśmy na start, a gdy zawodnicy ruszyli pojechaliśmy w dół i... oboje zaliczyliśmy snake'a w tylnym kole. Klejenie dziur trochę się przeciągnęło (zużyłem 5 łatek) i gdy ruszyliśmy ponownie w drogę, zawodnicy zaczynali meldować się na mecie sprintu. Pierwsze miejsce zajęli ex equo Piotr Formicki i Albert Fokt.
Na start wyścigu australijskiego już nie czekaliśmy tylko zjechaliśmy do centrum Sklarskiej i asfaltem dotoczyliśmy się do Huty "Julia". Tutaj opuściliśmy asfalt i wjechaliśmy na szlak wiodący do Wodospadu Kamieńczyka. Ludzi było sporo, więc nasz przejazd budził coś w rodzaju sensacji. Zwłaszcza na końcowym, stromym odcinku przed schroniskiem.
Łatwo nie było, ale uparłem się, by całość przebyć w siodle, zwłaszcza, że przede mną jakaś para prowadziła rowery. Niestety.. Jakiś pieszy postanowił jednak nie odsuwać się z drogi i zmuszony byłem stanąć. O ruszeniu raczej nie było już mowy, więc ostatnie metry niestety były z buta :(
Na górze zamienieliśmy kilka słów z parą na rowerkach i ruszyliśmy w stronę KPN'u. Tu niestety zawrócili nas strażnicy przy wejściu. Wobec tego siodła w dół i zaczął się dość stromy zjazd drogą, którą przed chwilą z takim mozołem wdrapaliśmy się na górę. Nie sądziłem, ze kiedykolwiek to powiem, ale... podjeżdzało mi się lepiej niż zjeżdżało :) Tłumy ludzi bardzo utrudniały wytracanie wysokości.
Dalej wjechaliśmy na trasę rowerową nr 5 i pojechaliśmy nią aż do Drugiej Drogi, mijając po drodze Wysoki Most. Drugą drogą jechaliśmy nadal na wschód, aż dotarliśmy do niebieskiego szlaku prowadzącego ze Śmielca. Tutaj zauważyłem, że z tylnego koła schodzi mi powietrze. Okazało się, że jedna z przyklejonych wcześnej łątek zerwala się. Rozpocząłęm więc naprawy, które na skutek awarii pompki i innych utrudnień trwały około 2h 50min (sic!).
Potem już w dół niebieskim szlakiem do Jagniątkowa i stamtąd do Szkalrskiej Pręby Drogą pod Reglami.
Planowałem dojazd do Przesieki, ale ponieważ straciliśmy tykle czasu przez dziury w dętkach, wyszło jak wyszło.

Trasa: Stanica Górska - dolna stacja wyciągu - centrum - Huta Julia - Wodospad Kamieńczyka - [Trasa Rowerowa nr 5 "Karkonoski Ekspres pod Reglami"] - Wysoki Most (800 m.n.p.m.) - [II Droga] - [Koralowa Ścieżka] - Jagniątków - [Droga pod Reglami] - Stanica Górska

Pogoda super - pora ruszać.


Zawodnicy (i jedna zawodniczka) na starcie MTB Sprint


Poooszli... jak burza.


My zaś zajęliśmy się łataniem dziur :)


Wodospad Kamieńczyka widziany z góry


Marysia walczy o kolejne m.n.p.m.


Zakład wulkanizacyjny gdzieś na terenie KPN'u - dopiero zaczynam swą przygodę z tylną dętką, bo widać mało wzburzony jestem :)


Moja tylna dętka po dniu dzisiejszym: odsłona 1...


... i odsłona 2, czyli tzw "winogronko"

661

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(0)
Sobota powitała nas deszczem. W związku z tym odwiedzamy blachosmrodem Jelenią Górę i Karpacz. Łupem nasym padają między innymi ochraniacze na piszczele i kolana 661 Race - od tej pory Marysia może zaliczać gleby już bezkarnie. Raczej nie będzie z tej możliwości korzystała, ale... Późnym popołudniem pogoda się trochę wyklarowałą, więc wskoczyliśmy na rowery i śmignęliśmy w Izery. Trasą rowerową nr 2 dojechaliśmy do kopalni "Stanisław" i przez Rozdroże pod Cichą Równią, Górny Dukt Końskiej Jamy i Jakuszyce wróciliśmy do domu.

Trasa: Stanica Górska - PKP Szkl.Por. Górna - Izerskie Źródło Zdrowia i Miłości - Kopalnia "Stanisław" - Rozdroże pod Cichą Równią - Górny Dukt Końskiej Jamy - Jakuszyce - Bagnisko - Waloński Kamień - Huta "Julia" - Stanica Górska

"Izerskie Źródło Zdrowia i Miłości" ...:P


Podjazd do kopalni kwarcu. Marysia walczy, a w tle Karkonosze.


Kopalnia kwarcu "Stanisław"


Wieczorową porą Marysia śmiga poniżej kopalni. Po prawej widać Grzbiet Kamienicki.


Jak wyżej, tylko że teraz śmigam ja.


Rozdroże pod Cichą Równią

W drogę!

Piątek, 4 lipca 2008 · Komentarze(0)
Pobudka, bagaże i rowery w auto (o dziwo do 3-drzwiowej Toyoty Yaris wchodzą dwa fulle) i w drogę. Postojów niewiele (dokładnie jednen - u podnóża Gór Kaczawskich), by do Szklarskiej dojechać jak najwcześniej i jeszcze tego samego dnia wsiąść na rower. Jak na złość pogoda płata nam figla i kawałek za Wrocławiem zaczyna lać. Przestaje padać dopiero pod Jelenią Górą, ale widać, że tu też trochę wody spadło.
W związku z tym inauguracyjna wycieczka w Szklarskiej Porębie jest krótka - trochę zielonego i trochę czarnego szlaku do Wodospadu Szklarki wychodzi. W Kochanówce herbatka i znów szlakiem nad brzegiem Kamiennej z powrotem do kwatery. Trasa krótka, ale treściwa. Szlak jest kamienisty i wymagający (zwłaszcza po deszczu, gdy robi się ślisko. O każdy metr trzeba walczyć, choć wcale stromo nie jest.
Po drodze zaklejam dziurę w dętce, którą to dziurę najwyraźniej przywiozłwm jeszcze z Łodzi. Marysia zalicza pierwsze kilometry w górskim terenie i jest zauroczona :)

Było ciężko, ale zmieściło się wszystko.


Czarny szlak powyżej Wodospadu Szklarki. Jak widac pierwsze kilometry w górach łatwe nie były.


Nagroda za trudy: herbatka i widok na wodospad


Powrót wzdłuż Kamiennej...


...też łatwy nie był.


Dzień powrotu

Piątek, 5 października 2007 · Komentarze(0)
Dzień powrotu. Pobudka o 6:00. Za oknem deszcz - nawet nie było szansy na pożegnalne spojrzenie na Karkonosze. Szybko na rower i do Jeleniej Góry. Cały czas asfaltem, ale dzięki bogu przez pierwsze 8km cały czas w dół. Prędkość cały czas rzędu 40km/h. Bez pedałowania. Trochę za często dawałem pewnie po hamulcach, ale cóż... okulary zalane, na plecach tona, a droga mokra. Potem już po płaskim, bądź lekko pod górę - bez pośpiechu, bo plecak ciężki.
Do Jeleniej Góry dojechałem dużo przed czasem, więc w pociągu zdążyłęm wynudzić się jeszcze zanim ruszył. Podróż, mimo wprowadzonej w Wałbrzychu autobusowej komunikacji zastępczej przebiegła bez większych problemów. W pospiesznym z Wrocławia był nawet specjalny przedział z wieszakami do przewozu rowerów. Konstruktor tychże nie przewidział opon rozmiaru 2.35", ale jakoś weszły. Z racji tłoku siedziałem na podłodze pod rowerem. Ogólnie, to obrazki jak z Indii - ludzie na podłodze, w przedziale wózek, kobieta karmiąca na podłodze dzieciaka piersią... brakowało tylko biegających luzem kur, ale nie narzekam :)
W Łodzi na doworcu przywiatała mnie Marysia na rowerze i spacerem pojechaliśmy do domu.

Trasa: 1) Szkalrska Poręba - Piechowice - Jelenia Góra (22,99km, 1h 01min) 2) Dworzec Łódź Kaliska - Teo (6,02km, 31min)

...

Czwartek, 4 października 2007 · Komentarze(0)
Na trasę nie miałem konkretnego pomysłu. Efektem tego było, to że kilka razy wpakowałem się w leśne drogi, które gdzieś na terenie KPN'u kończyły się i zmuszony byłem zawracać. Bez wątpienia najciekawszym momentem był zjazd do Jagniątkowa niebieskim szlakiem od Koralowej Ścieżki. Było szybko. Bardzo. (Chcę fulla!)
W Jagniątkowie odnalazłem dom wczasowy, w którym sto lat temu byłem na koloniach, w Sobieszowie zjadłem loda i niebieskim szlakiem ruszyłem w drogę powrotną. Miało być łatwo i przyjemnie, bo coś forma nie dopisywała, a wyszło jak wyszło. Z centrum Sobieszowa (około 380m.n.p.m.) wjechałem kolejno na Przełęcz Cmentarzyk (590m.n.p.m.), Trzmielak (637m.n.p.m.) i podjeżdżanie zakończyłem poniżej szczytu Grzybowca, na skrzyżowaniu szlaków niebieskiego, żółtego i zielonego (około 680m.n.p.m.). Styrany ruszyłem już teraz w dół i ostatecznie do Szklarskiej Poręby dojechałem Drogą pod Reglami.
Tego dnia zapadła też decyzja o skróceniu pobytu w górach - jednak samotny pobyt tam okazał się za trudny. Brak motywacji w czasie jazdy, a przede wszystkim samotność po powrocie w pokoju okazały się jednak trudne do zniesienia. W Karkonosze i Izery muszę wrócić, ale już nie samemu. Mam nadzieję, że będzie to szybciej niż po poprzednim moim tu pobycie w pierwszej połowie lat 90-tych.

Trasa: Szklarska Poręba - [Stara Droga - żółty szlak turystyczny z Marysina] - [Trasa Rowerowa nr 5 "Karkonoski Ekspres pod Reglami"] - Wysoki Most (800m.n.p.m.) - [III Droga] - [Koralowa Ścieżka] - Leśniak (812m.n.p.m.) - Jagniątków - Sobieszów - [nibieski szlak turystyczny] - Przełęcz Cmentarzyk(590m.n.p.m.) - Trzmielak (637m.n.p.m.) - [Droga pod Reglami] - Szklarska Poręba



Dzień w Górach Izerskich

Środa, 3 października 2007 · Komentarze(0)
Dojechałem do Zakrętu Śmierci i wspiąłem się na wznoszące się nad nim skałki. Tam zjadłem śniadanie złożone z czekolady i pasztetu. Potem zółtym szlakiem na Czarną Górę i dalej po szczytach w kierunku kopalni kwarcu "Stanisław". Ze szlaku na ogół rozciąga się widok na Karkonosze, ale tego dnia była mgła i widocznoś była, lekko mówiąc, kiepska. Na Wysokim Kamieniu herbatka i już szybszym tempem (bo główne w dół) do kopalni. Tam postój i szaleńczy zjad do Rozdroża pod Cichą Równią. Gdy tem dotarłem, pogoda zaczęła się trochę poprawiać i w dalszej drodze nawet coś widziałem. Nad Halą Izerską momentami pojawiao się nawet niebieskie niebo.
W Orlu strzeliłem sobie klejną herbatkę i (wbrew wcześniejszym postanowieniom) piwko. Jak mogłem, będąc w Górach Izerskich, nie wypić piwa "Izerskiego"?
Dalej Jakuszyce, dolina Kamieńczyka i Szklarka. Tam obiad, który, ośmielę się stwierdzić, byl z jednym z najlepszych w moim życiu. Możliwe, że miało to związek z tym iż od rana żywiłem się tylko czekoladą i pasztetem.

Mapka z naniesioną trasą (mapa pochodzi ze strony www.rowerowakraina.com):


Trasa: Szklarska Poręba - Zakręt Śmierci - Czarna Góra (965m.n.p.m.) - Kozie Skały (1012m.n.p.m.) - Wysoki Kamień (1058m.n.p.m.) - Rozdroże pod Zwaliskiem - Zwalisko (1047m.n.p.m) - Rozdroże pod Izerskim Garbem (1018m.n.p.m.) - Rozdroże pod Cichą Równią (943m.n.p.m.) - [Dolny Dukt Końskiej Jamy] - [Sina Droga] - Chatka Górzystów - Izerska Hala - Orle - turystyczne przejście graniczne Polana Jakuszycka/Harachov - Rozdroże pod Działem Izerskim - Jakuszyce - Rozdroże pod Kamieńczykiem - [dolina Kamieńczyka] - Szklarska Poręba - Szklarka - Szklarska Poręba

Śniadanie na skałach nad Zakrętem Śmierci

Na żółtym szlaku z Zakrętu Śmierci na Wysoki Kamień




Ja, Amsaff, Kozie Skały (chyba)...

...i malownicza panorama Karkonoszy ;)


A tutaj już cudowny widok z Wysokiego Kamienia na Karkonosze i Szklarską Porębę :)


Kopalnia kwarcu "Stanisław"




Rozdroże pod Cichą Równią (a w lewym górnym rogu pierwsze tego dnia dziury w chmurach


Jagnięcy Jar


Powyżej Chatki Górzystów. Jeden z wielu dopływów Izery


Hala Izerska


Izera


Orle...

...i miejscowy specjał :)


Spojrzenie na czeską stronę


Turystyczne przejście graniczne do Harrachova


Czarny szlak doliną Kamieńczyka - tempo jazdy skromne, ale wskaźnik frajdy poza skalą :)


Skałki i staw koło dolnej stacji wyciągu na Szrenicę


Kolejny odcinek z tych zajebiaszczych - zielony szlak od Szkalrskiej Poręby w kierunku Wodospadu Szklarki


Nagroda za wysiłek :D

Góry numeraz

Wtorek, 2 października 2007 · Komentarze(0)
Wstałem o 4.30, plecak na plecy i w drogę. We Wrocławiu przesiadka w osobowy i dalej już osobowym do Jeleniej Góry. Po drodze doszedłem do wniosku, że właściwie, to z chęcią pojeździłbym kiedyś w okolicy Wałbrzycha.
Do Jeleniej dotarłem około 15 i zaczęła się moja "przygoda". Po drodze musiałem zahaczyć o Kostrzycę, by odebrać kupioną na allegro sztycę Ritchey'a. Przejazd przez Kotlinę Jeleniogórską przerywałem co chwilę, by zrobić fotki górom, gdy tylko raczyły wyłonić się zza zasłony chmur. Potem ruszyłem w kierunku Karpacza i tam zaczął się horror. Do podjazdów nie przywykłem, a Karpacz to właściwie sam podjazd. Wjechałem pd strony Skalnego Miasta i potem główną drogą pojechałem w górę. Za miastem "dłuższa" chwila odpoczynku na asfaltowym zjeździe do Przełęczy Bierutowickiej i dalej aż do Podgórzyna. Potem wspinaczka do Przesieki. Tam wreszcie skończył się asfalt, choć z powodu ciężkiego plecaka ne przywitałem tego z należytym entuzjazmem. Ponadto zaczęło się sciemniać. Do Szklarskiej dojechałem ostatecznie Drogą pod Reglami już w zupełnych ciemnościach i we mgle.. Planowałem lekki dojazd do miejsca noclegu, a wyszła całkiem solidna wycieczka.

Przybliżona trasa do wglądu tutaj

Trasa: 1) Teo - Dworzec Łódź Kaliska (5.84km, 15 min.) 2) Dworzec Jelenia Góra - Łomnica Górna - Kostrzyca - Kowary - Ściegny - Karpacz - Przeł. Bierutowicka - Borowice - Podgórzyn Górny - Przesieka - [Droga pod Reglami] - Jagniątków - Szklarska Poręba (60,20km 3h 4min.)

Jadę z Kowar do Kapracza, a zza chmur niesmiało zaczynają wyłaniać się Karkonosze.




Tramwaj w Podgórzynie