bendus.bikestats.plblog rowerowy

avatar bendus
Jedlicze A

Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(5)

Moje rowery

GT Grade 78 km
Epic EVO 412 km
MotoRower 238 km
Supernormal 370 km
[A] Moon 180 km
[A] Mike 1113 km
[A] Canyon 116 km
[A] Zumbi 182 km
[A] Spitfire 104 km
[A] Chińczyk 2104 km
[A] 45650b 2709 km
[A] Tomac 2998 km
[A] Prophet 3754 km
[A] Enduro 903 km
[A] Poison 330 km
[A] Scraper 2525 km
[A] Amstaff 1239 km
ŁRP 249 km
[A] Kryptoszosa 656 km
[A] Mongoose
[A] Stevens 310 km
[A] Mieszczuch 632 km
[A] Marin 1479 km

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bendus.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Góry Izerskie

Dystans całkowity:1687.41 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:36.68 km
Więcej statystyk

I znowu to samo (?)

Czwartek, 19 września 2013 | dodano: 05.01.2017Kategoria Z muzyką, Świeradów-Zdrój 09.2013, Góry Izerskie, Góry
Miała być dłuższa wycieczka, bo coś ostatnio ino takie drobiażdżki zaliczaliśmy, więc była
Przez Drwale na Halę Izerską, a Tam obiadek w Chatce Górzystów. Po wyżerce, z pełnym brzuchem, wybraliśmy się do Szklarskiej Poręby, zaliczając po drodze fajny odcinek czarnego szlaku poniżej Wodospadu Kamieńczyka. Powrót przez Wysoki Kamień, kopalnię Stanisław i Sine Skałki.
Same znane kawałki (w końcu to Izery, tu nie ma nowości), ale w sumie miło wyszło i a nawet pogoda nie była najgorsza i tylko jedną ulewę zaliczyliśmy :)















A ponieważ zdjęcia kiepskie, to będzie muzyka, ale z zupełnie innej beczki: chyba mój ulubiony kompozytor muzyki filmowej, Kenji Kawai i dwie najbardziej miażdżące jego kompozycje, czyli temat z Ghost in the Shell a zaraz po nim z Innocence. W wersji na żywo.
<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/z64HCi2rQkE"> <embed src="http://www.youtube.com/v/z64HCi2rQkE" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object>
Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 60.25 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Górski rower wodny

Wtorek, 17 września 2013 | dodano: 05.01.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 09.2013, Góry Izerskie, Góry
40,3 Wrześniowy Singletrek pod Smrkem. Start w Świeradowie, a potem Nad Czerniawą, Rapický okruh, Nástupní, Hřebenáč, Obora i powrót znów Nástupní i Nad Czerniawą. Hřebenáč i Obora zaliczone po raz pierwszy i raczej smętne. Mała różnica przewyższeń, więc emocji niewiele. Ponadto ostatnio ciągle pada, więc z racji małego nachylenia prawie wszędzie stała woda. Miejscami aż po osie. Po dzisiejszej jeździe aż boję się spojrzeć na rower - po powrocie do domu wskazany pełen serwis wszystkich ruchomych części.

...ale za to jest kolejna naklejka do kolekcji.


Wyglądam na zadowolonego? Nie? Bo nie jestem :/
Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 40.30 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Góry Mokre, czyli wrześniowe Izery

Poniedziałek, 16 września 2013 | dodano: 05.01.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 09.2013, Góry Izerskie, Góry
Jadąc na wakacje jesienią można trafić na piękną złotą jesień (patrz wpisy z Tatr z zeszłego roku), albo trafić na raczej okropną szarą jesień. Tym razem trafiła się raczej ta druga - był deszcz i temperatura momentami poniżej 5 stopni. Mimo to, na rower wypadało jednak iść, skoro go się już przez te kilkaset kilometrów na dachu wiozło.
Trasa to taki klasyk po trochu (w sumie, to co w Izerach, po tylu razach, nie jest "klasykiem"?): wjazd do schroniska na Stogu Izerskim, czerwony szlak w kierunku wschodnim (po ostatnich deszczach mokry jak 150), niebieski szlak z kładkami, Chatka Górzystów (z nieczynną w poniedziałki kuchnią), Orle itp... Na koniec zaliczyliśmy końcówkę świeradowskiego Bike Maratonu z 2011, żeby pozlewać znów z tego,jak nie radziła sobie tu spora część zawodników).





Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 36.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Powrót pod Smrk

Piątek, 31 maja 2013 | dodano: 17.01.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 2013, Góry Izerskie, Góry
32 Powrót pod Smrk W Izery pojechaliśmy, gdyż:
a) miało być lajtowo, bo forma zimuje
b) miała być wizyta na Singletreku pod Smrkem

O mały włos "b" by się nie udał, bo pogoda wyjątkowo nie sprzyjała - lało cały czas. Po czwartkowej ulewie, piątek nie zapowiadał się lepszy i zamiast na rower, wybraliśmy się do Jeleniej Góry. Autem. Ma to swoje zalety, zwłaszcza, gdy wybranie się jest na pokładzie całkiem miłego Civica Type-S (niby to nie Type-R, ale dla kierowcy Yarisa z litrowym silnikiem od kosiarki, to i tak potwór). W JG lody, spacerki, wyżerka i inne rozrywki tak typowe dla wakacjujących trzydziestolatków. Jednak gdzieś pomiędzy wpierniczaniem pierożków, a poszukiwaniami jednorazowego grilla na wieczorną kulinarną orgietkę na tarasie, zauważyliśmy, że pogoda się poprawia. W związku z tym władowaliśmy się do auta i wróciliśmy do Świeradowa, co by jednak choć trochę singli skosztować.



Michał jechał niczem szatan jaki ;) ale dotarliśmy cało, przebraliśmy się i ruszyliśmy.
Na poważniejsze jeżdżenie było trochę późno, ale troszkę ponad 20km po singlach udało się pyknąć. Wątpliwa przez cały dzień pogoda, oraz wieczorowa pora spowodowała, że mieliśmy całą trasę dla siebie i prawie nie spotkaliśmy innych rowerzystów. Jak zwykle miło i jak zwykle stwierdzam, że jeszcze tam wrócimy. (tylko może z lepsza formą, bo pod koniec tej krótkiej przejażdżki zdychałem jakbym maraton przebiegł).





Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 32.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Sanus per aquam?

Czwartek, 30 maja 2013 | dodano: 17.01.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 2013, Góry Izerskie, Góry
Góry Izerskie, miłe towarzystwo, dobre żarcie w Chatce Górzystów. Czego więcej potrzeba do szczęścia? Otóż przydałaby się jeszcze lepsza pogoda.







Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 38.07 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Pod Smrkem przez Smrk i o Smrku

Sobota, 4 sierpnia 2012 | dodano: 24.01.2017Kategoria Góry, Góry Izerskie, Jakuszyce 2012
 Na ostatni dzień pobytu w Jakuszycach były dwa pomysły. Chciałem ponownie odwiedzić Singletrek pod Smrkem i zobaczyć nowo otwarte odcinki, ale chciałem też zaliczyć wycieczkę z takim z lekka wyprawowym klimatem. W końcu postanowione zostało, że postaramy się jakoś połączyć oba plany.
Zaczęliśmy więc od podjazdu na Rozdroże pod Cichą Równią, z ktrego planowaliśmy dostać się na Halę Izerską nieoznakowaną ścieżką wzdłuż potoku Kobyłka. Udało się, choć po wczorajszych deszczach było bardzo mokro. Momentami wody powyżej kostek.
Dojechawszy do hali, ruszyliśmy na zachód.





Wspięliśmy się do Drwali i Drogą Telefoniczną pomknęliśmy do Przełęczy Łącznik. Stamtąd podjazd na Smrk. Nie wiem jak to jest z tym podjazdem. Ani on jakoś specjalnie stromy, ani przesadnie kamienisty, a zawsze znajdą się jakieś XC ogiery, które tam prowadzą... Tym razem też. Cóż.. widać na ciężkim rowerze lepiej się podjeżdża...
Sam szczyt sobie darowaliśmy, tylko skosztowaliśmy szlaku, który pomimo tylu wizyt w tych okolicach, zawsze jakoś nam umykał. Zielony do Czerniawy wzdłuż granicy, bo o nim mowa, okazał się świetny. Stromy, kamienisty i cały czas singlem. Naprawdę super.











Jego zaletą było też to, że prosto z niego mogliśmy przesiąść się na polski odcinek Singletreka pod Smrkem, a dokładnie na czarne single nad Czerniawą.
Nimi dojechaliśmy na czeską część, by zaliczywszy niesławny asfaltowy podjazd od Lomnickego Mostu, odwiedzić nowe czarne szlaki Okolo Medence. Tutaj zaliczyłem urokliwą glebę: na drewnianym mostku na zakręcie przedobrzyłem nieco z prędkością, oślizgnęło mi się przednie koło a ja walnąwszy w mostek cielskiem poleciałem do rowu. Wyglądało chyba groźnie, bo będący w pobliżu ludzie podbiegłszy do rowu, do którego wpadłem, miny mieli dosyć zaniepokojone. Całe szczęście skończyło się na paru malowniczych siniakach (np. mam do dziś lekko niebieski cyc prawy i również prawe biedro).




Dalej powrót singlami znów na Lomnicky Most i stamtąd dojazd do Centrum Singletrek. Na miejscu tłumy. Czesi to jednak lubią na rowerach jeździć. Dziesiątki (setki?) rowerów, atmosfera pikniku, piwko, grill, szkółka technicznej jazdy dla pań, sklepik z rowerowymi drobiazgami, serwis.. wypas. Skusiłem się na piwko. Na Czeszkę żadną się nie skusiłem, choć na pump tracku jeździła taka jedna, której bym z łóżka nie wyrzucił :D (na zdjęcie się jednak nie załapała).
Marysia skusiła się jedynie na rundkę na pump tracku. Na piwo nie. Na Czecha żadnego też się nie skusiła.







Jak już się nakusiliśmy, pojechaliśmy znów na czarnego singla wiodącego z powrotem do Polski.
Plan zakładał powrót do Świeradowa i ponowy wjazd na Stóg wyciągiem. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że mamy jeszcze czas na część singli na Zajęczniku, więc jeszcze chwilkę pojeździliśmy,...


...a potem kolejką linową wjechaliśmy na Stóg. Dzisiaj już po ludzku, w godzinach pracy itp. czyli zupełnie inaczej niż przedwczoraj.

Od stacji wyciągu już klasyka - szczyt Stogu, zjazd na Przełęcz Łącznik, Droga Telefoniczna, Drwale i Chatka Górzystów na Hali Izerskiej.



Tu znowu byliśmy po godzinach otwarcia kuchni, więc znowu zjedliśmy to, co akurat zostało. Tym razem była to kartoflanka.

Potem już najprostsza drogą, przez Orle, wróciliśmy do Jakuszyc. Po drodze, na mostku nad Jagnięcym Potokiem natknęliśmy się na Malaucha (choć na hardtailu niełatwo było Go poznać:)).

Wieczorem pakowanie i przygotowania do zmiany miejsca "urlopowania".


440m przewyższenia wyciągiem, więc o własnych siłach 1207m.
Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 78.01 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Psim swędem.

Czwartek, 2 sierpnia 2012 | dodano: 24.01.2017Kategoria Góry, Góry Izerskie, Jakuszyce 2012
W planach na dzisiaj powtórka z nieizerskich Izerów, czyli zjazd zielonym na rozdroże Izerskie i zjazd niebieskim z Sępiej Góry. Żeby jednak zaliczyć te odcinki, trzeba kawałek przejechać. Zaczęliśmy zatem od przejazdu do Orla czerwonym przez "Samolot". (Na tym odcinku towarzyszyło nam Grono Rodzicielskie)


Potem, już we dwoje,podjechaliśmy na Rozdroże pod Cichą Równią. Tutaj przyszła pora na mały bonusik dla mnie, w postaci nieplanowego powrotu do kwatery po jakieś imbusy. W tym czasie Marysia miała chwilę na podłubanie w nosie, poprawienie makijażu, walnięcie dużego klocka w krzakach, czy też cokolwiek dziewczyny robią, gdy zostaną same na świeżym powietrzu.
Jak już wróciłem, to podjechaliśmy w rejon kopalni Stanisław i wiodącym poniżej grani szlakiem rowerowym nr 2 dojechaliśmy do pierwszego zaplanowanego na dziś zjazdu, czyli do zielonego na Rozdroże Izerskie. Zaliczyliśmy go w zeszłym roku, ale wtedy jechaliśmy dzień po obfitych opadach, a dzisiaj wszędzie było sucho. Dzięki temu przyczepność byłą o niebo lepsze, jechało się dużo łatwiej i obyło się raczej bez gleb.


Z Rozdroża Izerskiego, jakimiś nieoznakowanymi drogami udaliśmy się w kierunku Sępiej Góry. Momentami był asfalt, momentami szuterek, a momentami głębokie po osie kałuże tętniące życiem.




(klik for ful sajz - panorama pyknięta gdzieś na Grzbiecie Kamienieckim. Widać m.in. Sępią Górę, a w oddali Stóg Izerski)

Gdy dotarliśmy ostatecznie na Sępią...

przytroczyliśmy ochraniacze i ruszyliśmy w dół niebieskim.
Szlak robimy zaliczmy już trzeci raz i za każdym razem bawi.
Zwłaszcza teraz, gdy było sucho. (nadal jednak baaaardzo daleko nam do takiego tempa, jakie miał na tym odcinku np. zwyciezca Enduro Trophy w Świeradowie-Zdroju w 2011r., Tomasz Dębiec - Klik)


Po drodze kilka mniej lub bardziej wymuszonych postojów, "błyskotliwa" wymiana zdań z podchodzącymi na górę turystami ("Skąd jedziecie?" "Z Łodzi" Duh!)...


W Świeradowie przeparadowaliśmy przez centrum, spiliśmy pićku pod sklepem i pojechaliśmy pod dolną stację wyciągu, by bez wysiłku odrobić straconą wysokość. Okazało się, że kapkę się spóźniliśmy i może być problem. Miny zrzedły nam straszliwie, bo klepanie kilkuset metrów przewyższenia asfaltowym, nudnym szlakiem zupełnie się nam nie widziało. Dzięki jednak interwencji Marysi udało się nam jakoś na górę jednak zabrać.


Psim swędem znalazłszy się na górze, czerwonym szlakiem...




...pojechaliśmy do osady Drwale, a stamtąd na do Chatki Górzystów na późny obiad. Tutaj okazało się, że kuchnia już nieczynna, ale znów mieliśmy farta i jakieś naleśniki jeszcze się znalazły.

Gładząc pełne brzuchy doszliśmy do wniosku, że szutrowa przeprawa przez Halę Izerską, Orle itp. nam nie pasi, więc władowaliśmy się na górę jadąc żółtym "rozwodowym" i niebieskim szlakiem po kładkach,


...by ostatecznie dotrzeć znów do Rozdroża pod Cichą Równią, z którego zjechaliśmy jakąś trasą narciarstwa biegowego.



Przewyższenie podane na profilu zawiera w sobie 440m zrobione wyciągiem. Do statsów wklepuję oczywiście bez tego, ale za to dodaję sobie wyliczone przez cykloserver.cz 110m za nadprogramowy podjazd do Rozdroża pod Cichą równią, niezarejestrowany na tym profilu. Łącznie 1117m.
Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 52.49 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nieprzewidziane konsekwencje przerwanej gumy

Wtorek, 31 lipca 2012 | dodano: 24.01.2017Kategoria Góry, Góry Izerskie, Jakuszyce 2012
 Ochotę na rower to ja miałem raczej średnią, więc wymyśliłem, że owszem, pójdziemy, ale tak, żeby cały czas było w dół. Zaczęliśmy więc od dojazdu do czarnego szlaku wzdłuż Kamieńczyka, który doprowadził nas do Szklarskiej Poręby, gdzie przesiedliśmy się na zielony (a dalej niebieski) wzdłuż Kamiennej. Mieliśmy dojechać do Piechowic, a potem albo wrócić pociągiem do Jakuszyc, albo przeskoczyć na drugi brzeg Kamiennej (czyli już w Izery) i wrócić rowerem.
Wszystko szło dobrze, do momentu, gdy zaliczyłem głupią glebę - za późno zdecydowałem się, czy z małego uskoku zjechać, czy zeskoczyć, a chwilę potem przeciąłem na kamieniach oponę w dwóch miejscach. Przekonawszy się, że oponki Schwalbe w wersji Evo na kamienie się nie nadają, postanowiłem udać się do Jeleniej Góry po inną gumę na tył (ta miała od teraz już trzy rozcięcia).
Do Piechowic dotarliśmy zgodnie z planem, świetnym szlakiem wzdłuż rzeki, a potem już asfaltem, przez Cieplice, pojechaliśmy do JG szukać sklepu rowerowego. Po drodze trafił się Formicki, u którego znalazł się pasujący mi bardzo Nobby Nic 2.4.
Powrót pociągiem. Do Szklarskiej Poręby Górnej na pokładzie SA135 Kolei Dolnośląskich, a dalej w czeskim wagonie motorowym serii 810. Przejazd pociągiem zajebisty, widoki przednie, choć ostatnia część już o zmroku i w lesie ciemno, więc za wiele z okien czeskiego "technopárty" już nie zobaczyliśmy.











Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 41.31 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Góry Izerskie familijnie

Niedziela, 29 lipca 2012 | dodano: 24.01.2017Kategoria Góry, Góry Izerskie, Jakuszyce 2012
W Górach Izerskich wypada być przynajmniej raz w roku. To już taka moja tradycja od 2007r. Tym razem w grupie czteroosobowej - Marysia, ja oraz delegacja z grona rodzicielskiego - Ojciec i "Teściowa". Wszyscy z rowerami, więc w niedzielę, mimo kiepskawej pogody ruszyliśmy w tan.
Najpierw podjazd do Rozdroża pod Cichą Równią.


Potem dalej na zachód i atak na tonące w chmurach Sine Skałki.


Momentami, by dostać się na górę, wymagana była współpraca...


...ale ostatecznie wszyscy dotarli na szczyt,...


...gdzie nagrodą za trudy były "piękne widoki".


W ładniejsze dni widać stąd aż Góry Żytawskie w Niemczech, dzisiaj nie było widać nic.

Skoro nie było widoków, to pojechaliśmy na naleśniki do Chatki Górzystów.
Po drodze był żółty szlak, który niektórzy znają jako "rozwodowy". Grono rodzicielskie walczyło dzielnie.




Po wyżerce...


...uderzyliśmy przez Halę Izerską (z obowiązkowym postojem nad Izerą)...


...do Czech.


My nie za bardzo sesedliśmy z kola, tylko podjechaliśmy do Jizerki, okrążyliśmy Bukowiec i zjechaliśmy z powrotem do mostu nad Izerą.
Na zjeździe były odcinki godne.


"Grono" też się starało.


Potem szybko, gonieni przez burzę, przez Orle popędziliśmy do kwatery w Jakuszycach.

A potem była noc, pogoda się wyklarowała i można było knuć plan na kolejny dzień na rowerze.


Na koniec dodam jeszcze, że na wyjeździe tym (choć nie na tej wycieczce) był też nasz pies, który chyba polubił góry.
Rower:[A] Tomac Dane wycieczki: 32.28 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Sępia Góra raz jeszcze.

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano: 15.02.2017Kategoria Świeradów-Zdrój 2011, Góry Izerskie, Góry
EDIT 26.12.2011 - Dodaję wreszcie filmik podsumowujący nasz dwutygodniowy urlop w Krościenku i Świeradowie. Wybaczcie małe opóźnienie :)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/dGA7mAWgbzg"> <embed src="http://www.youtube.com/v/dGA7mAWgbzg" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>

Przed południem wybraliśmy się zobaczyć jak radzą sobie kolarze górscy (a raczej "górscy") na maratonie w Świeradowie-Zdroju. Radzili sobie... różnie... Na ostatnim odcinku przed metą, jedynym, który w pełni zasługiwał na miano górskiego, widziałem więcej prowadzących rower ludzi, niż do tej pory przez całe życie.
Serio. Niektórzy z tych w obcisłym powinni przesiąść się na szosówki, bo tak kaleczyć jak się tylko asfalt skończy, to aż nie wypada.

Na trasie zobaczyliśmy Mambę. Stanowiła miłą odmianę, bo jechała. Mignęła nam tylko przez chwilę i za wiele nie widzieliśmy, ale twierdzi, że jechała wręcz pięknie. Nie mam powodu, by w to wątpić :)

Z trasy przegnał nas deszcz. Trochę żałuję, że nie zostaliśmy, bo na mokrym, to dopiero musiały się rozgrywać dantejskie sceny.

Pod wieczór, na pożegnanie z górami, postanowiliśmy wybrać się na Sępią Górę.
Po drodze odbiliśmy nieco i zaliczyliśmy końcówkę trasy maratonu, żeby upewnić się, że rzeczywiście nie wymagała prowadzenia. No i wyobraźcie sobie, że nie wymagała :)

Potem była Sępia. Wjazd szlakiem rowerowym, a zjazd niebieskim (czyli trasą OS5 ostatniego Enduro Trophy). Tym razem poszło nam lepiej niż za pierwszym razem w poniedziałek. Znowu miejscami szlakiem płynęła woda, ale i tak było super. Jakbym miał taki szlak pod domem, to kilka razy w tygodniu chyba bym tam śmigał, żeby się odstresować:)





Na koniec wrzucam jeszcze filmik, który ktoś zamieścił na YT. Widać na nim jak maratończycy radzili sobie na szlaku :)
Oprócz tego widać mnie, jak robię zdjęcia. Później wrzucę jeszcze kilka, które wg. mnie wyszły jako tako.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/xLC3FWI_wBE"> <embed src="http://www.youtube.com/v/xLC3FWI_wBE" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
EDIT: Obiecane fotki z BM. Dwie wrzucam tutaj, a TUTAJ link do albumu z dalszymi. Może ktoś znajdzie na fotach siebie.



Rower:[A] Prophet Dane wycieczki: 13.02 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)