- Kategorie:
- Beskid Sądecki.6
- Beskid Śląski.5
- Bez roweru.1
- Bory Tucholskie.7
- Dolina Bobru 2024.4
- Dookoła Tatr 2023.3
- eBike.3
- Gorce.3
- Góry.125
- Góry Bardzkie.1
- Góry Bialskie.1
- Góry Izerskie.51
- Góry Sowie.6
- Góry Świętokrzyskie.1
- Jakuszyce 2009.3
- Jakuszyce 2010.4
- Jakuszyce 2012.5
- Jakuszyce 2014.3
- Jakuszyce 2016.3
- Jeseník 2012.3
- Jeseník 2014.3
- Jeseniky.3
- Jura Krakowsko-Częstochowska.1
- Jura Wieluńska.1
- Karkonosze.14
- Krościenko 2011.3
- Łódź i okolice.369
- ŁRP.39
- Małe Pieniny.1
- Masyw Śnieżnika.20
- Międzygórze 2009.5
- Międzygórze 2010.6
- Międzygórze 2012.7
- Międzygórze 2014.2
- Międzygórze 2020.3
- Ochotnica Górna 2010.2
- Okolice Warszawy.4
- Pieniny.3
- Pilchowice 2017.2
- Piwniczna-Zdrój 2009.4
- Piwniczna-Zdrój 2024.2
- Po ciemku.39
- Po mieście.99
- Podsumowanie roku.4
- Pogórze Kaczawskie.1
- Polskie morze.1
- Praca.42
- Przyczepka.35
- Rolki.1
- Rychlebské hory.7
- Rzeczka 2011.3
- Sprzęt.41
- Świeradów-Zdrój 09.2013.5
- Świeradów-Zdrój 2011.5
- Świeradów-Zdrój 2013.2
- Świeradów-Zdrój 2020.4
- Świeradów-Zdrój 2021.2
- Syf, kiła i mogiła.0
- Szczyrk 2010.1
- Szklarska Poręba 2007.4
- Szklarska Poręba 2008.7
- Szklarska Poręba 2010.4
- Szklarska Poręba 2011.4
- Szklarska Poręba 2019.2
- Szklarska Poręba 2021.2
- Szklarska Poręba 2022.1
- Tatry.4
- Te fajne.30
- Tleń 2007.6
- Tleń 2012.2
- Trójwieś.94
- Wałbrzych 2012.2
- Wałbrzych 2013.2
- Warte przeczytania.0
- Wideło.16
- Wisła 2008.2
- Z Buta.1
- Z muzyką.91
- Z Tosią.84
- Zakopane 2012.2
- Zalew Sulejowski i okolice.12
- Zerowy przebieg.21
- Zittauer Gebirge.1
Wpisy archiwalne w kategorii
Z muzyką
Dystans całkowity: | 2714.89 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 88 |
Średnio na aktywność: | 30.85 km |
Więcej statystyk |
Fuck with Fire
Sobota, 30 października 2010 | dodano: 16.02.2017Kategoria Z muzyką, Łódź i okolice
Za oknem piękna jesień, więc nie wypadało siedzieć w domu przy kompie.
Miałem ochotę na szosowy wypad, ale skoro stary rower "szosowy" w kawałkach, a nowy dopiero się buduje, to padło na Propheta. O samej wycieczce nie ma co pisać: poszwędałem się tu i ówdzie, wyżłopałem colę pod sklepem i wróciłem do domu.
Ostatnio fascynują mnie panoramki, więc dodaję następną: Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Po kliknięciu otworzy się pełny rozmiar.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/Wkc83QNq8SI"> <embed src="http://www.youtube.com/v/Wkc83QNq8SI" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><lt;feature=related
...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miałem ochotę na szosowy wypad, ale skoro stary rower "szosowy" w kawałkach, a nowy dopiero się buduje, to padło na Propheta. O samej wycieczce nie ma co pisać: poszwędałem się tu i ówdzie, wyżłopałem colę pod sklepem i wróciłem do domu.
Ostatnio fascynują mnie panoramki, więc dodaję następną: Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Po kliknięciu otworzy się pełny rozmiar.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/Wkc83QNq8SI"> <embed src="http://www.youtube.com/v/Wkc83QNq8SI" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><lt;feature=related
...
Rower:[A] Prophet
Dane wycieczki:
33.87 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
The temple of flow, czyli Singletrek pod Smrkiem
Piątek, 17 września 2010 | dodano: 01.02.2017Kategoria Góry, Góry Izerskie, Szklarska Poręba 2010, Z muzyką
Singletrack (czy jak to Czesi zwą: Singletrek) pod Smrkiem. Czy muszę mówić więcej?
Może tylko to: Było super. Niestety tylko jedna petla, bo przegonił nas deszcz.
Bez wątpienia tam wrócę. Z kamerą na kasku, bo na fotki aż żal się zatrzymywać :)
Gdzieś powyżej Lázně Libverda (po kliknięciu otworzy się w pełnym rozmiarze)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ"> <embed src="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Może tylko to: Było super. Niestety tylko jedna petla, bo przegonił nas deszcz.
Bez wątpienia tam wrócę. Z kamerą na kasku, bo na fotki aż żal się zatrzymywać :)
Gdzieś powyżej Lázně Libverda (po kliknięciu otworzy się w pełnym rozmiarze)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ"> <embed src="http://www.youtube.com/v/pHcjf3P9FzQ" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Rower:[A] Prophet
Dane wycieczki:
20.95 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W ciemnej dupie na Czarnej Kupie :)
Piątek, 20 sierpnia 2010 | dodano: 01.02.2017Kategoria Góry, Masyw Śnieżnika, Międzygórze 2010, Z muzyką
Dzisiaj pojechałem sam. No może niezupełnie sam, bo miałem Age of Ruin, Parkway Drive i jeszcze kilka innych. Do schroniska pod Śnieżnikiem wjechałem dokładnie ta samą drogą co wczoraj, a potem, nie tracąc czasu, przesiadłem się na zielony szlak na szczyt. Co mogłem przejechać, przejechałem, a gdy zrobiło się bardzo stromo i kamieniście, wrzuciłem rower na plecy i uderzyłem z buta. Dałoby się powalczyć więcej, ale nie chciałem tracić sił na trochę jałowa walkę. Na siodło wróciłem dopiero przed szczytem, na który wjechałem wśród entuzjastycznych okrzyków gawiedzi, witany przez półnagie, smukłe dziewczęta rzucające mi się na szyję... Tłumy uciszyłem gestem, opędziłem się od pięknych kobiet i usiadłem, by nacieszyć się widokami. Po kilku dniach kiepskich nareszcie zrobiło się ładnie. Wzrokiem sięgałem aż po Jeseniki i wieńczącą Pradziada wieżę telewizyjną. Chłonąc ten widok zastanawiałem się nad dalsza trasą. Pierwotnie planowałem udać się granicznym zielonym szlakiem w kierunku Przełęczy Płoszczyny, ale strona czeska nęciła zmysłowymi nazwami szczytów (Černá Kupa na ten przykład).
Ostatecznie wygrała wersja czeska. Najpierw, poznanym w zeszłym roku czerwonym szlakiem ze szczytu, by następnie przesiąść się na niebieski przez Mokrý hřbet. Po drodze złapałem gumę i miałem wielką przyjemność pompowania koła pompką do amortyzatorów.
Sam niebieski szlak był całkiem ok. Jeśli ktoś będzie w pobliżu i nie straszne będą mu zakazy obowiązujące w czeskim parku narodowym, to polecam. Jazda była raczej powolna, bo ciągle w błocie, po korzeniach i często pod górę, ale każdy zdobyty metr dawał dużo radości. Do tego co jakiś czas, w bardzie podmokłych rejonach szlak prowadził po drewnianych kładkach. Mała rzecz, a cieszy. Za szczytem Sušiny pojawiła się dodatkowa atrakcja w postaci bunkrów. Ja wypatrzyłem trzy, ale według mapy jest ich tam kilkanaście. Nie mam zielonego pojęcia z jakiego okresu pochodzą i kto je zbudował, ale stanowią chyba część linii umocnień, która zgodnie z moją mapa otacza Kotlinę Kłodzką. Jeśli zaglądają tu jacyś miłośnicy historii, militariów itp. to z chęcią dowiedziałbym się czegoś więcej.
Za bunkrami skręciłem na zielony szlak. Był on cudowny. Autentycznie przeszła mi przez głowę myśl, że był idealnym szlakiem rowerowym. Prowadził wąskim singlem, przecinającym niewielki strumień. W niektórych miejscach pokonywało się go po drewnianych kładkach, a gdzie indziej po prostu przejeżdżało przez wodę. Bajka. Szkoda, że krótka i do tego nielegalna. Na dole, oprócz tablic z obowiązującymi na terenie parku narodowego zakazami, oddzielna tablica z zakazem jazdy rowerem i informacją, że ścieżka ta jest wyłącznie dla pieszych... cóż...
Potem był szutrowy zjazd do Horni Moravy a potem asfaltowo-szutrowy przejazd do przejścia granicznego na Przełęczy Jodłowskiej. Stamtąd już raczej bez większych emocji przejazd kolejno czerwonym, niebieskim i żółtym do Międzygórza. Ostatni podjazd niebieskim doszczętnie mnie zniszczył, bo z mniej więcej 830 mnpm zabrał mnie na przeszło 1100. Na tym etapie był to już dla mnie wielki wysiłek i znać o sobie zaczął dawać brak picia (skończyło się trochę przed granicą) i jedzenia (ostatnim posiłkiem było śniadanie). Niemniej jednak dałem radę i wróciłem do Międzygórza, gdzie czekała półnaga, smukła Marysia, rzucajaca mi się na szyję... hmm... znów się zapędziłem. Po prostu czekała. Ubrana, ale na szyję się rzuciła, smukła była, a i buziak się znalazł i browarek jakiś i pizza... słowem: miło :)
God is an Astronaut też mi dzisiaj przygrywało
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/ESK8hi1LyLc"> <embed src="http://www.youtube.com/v/ESK8hi1LyLc" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><lt>
Na szczycie Śnieżnika. Mimo dnia "roboczego" ludzi sporo.
Spoglądać lepiej więc w drugą stronę, bo widoczki całkiem niezłe. Widoczny np. Praděd z charakterystyczna wieżą telewizyjną na szczycie.
Równiez poniżej szczytu, na czerwonym szlaku widoczki są efektowne.
Zagapiam się jednak i w efekcie Prophet kończy z łapkami w powietrzu
Widok na Śnieżnik z niebieskiego szlaku przez Mokrý hřbet.
Na niebieskim szlaku. Po czeskiej stronie nadal wyraźnie (chyba dużo bardziej niz w polskich Sudetach) widać skutki katastrofy ekologicznej z lat '70/'80.
Bunkry na południowej stronie szlaku
Wbiegnięcie tam w ciągu 10 sekund, na które ustawiony był samowyzwalacz, było nie lada wyczynem :)
Zielony szlak
A dalej kilka fotek z dojazdu do Horni Moravy i dalej do Międzygórza.
Inny sposób na sciąganie drzewa z gór, zamiast wleczenia go po szlakach - wyciąg.
Muchomory są takie fotogeniczne i do tego cierpliwe. Chociaż zrobiłem kilka zdjęć, to przez ten czas żaden się nie poruszył :)
;feature=related
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ostatecznie wygrała wersja czeska. Najpierw, poznanym w zeszłym roku czerwonym szlakiem ze szczytu, by następnie przesiąść się na niebieski przez Mokrý hřbet. Po drodze złapałem gumę i miałem wielką przyjemność pompowania koła pompką do amortyzatorów.
Sam niebieski szlak był całkiem ok. Jeśli ktoś będzie w pobliżu i nie straszne będą mu zakazy obowiązujące w czeskim parku narodowym, to polecam. Jazda była raczej powolna, bo ciągle w błocie, po korzeniach i często pod górę, ale każdy zdobyty metr dawał dużo radości. Do tego co jakiś czas, w bardzie podmokłych rejonach szlak prowadził po drewnianych kładkach. Mała rzecz, a cieszy. Za szczytem Sušiny pojawiła się dodatkowa atrakcja w postaci bunkrów. Ja wypatrzyłem trzy, ale według mapy jest ich tam kilkanaście. Nie mam zielonego pojęcia z jakiego okresu pochodzą i kto je zbudował, ale stanowią chyba część linii umocnień, która zgodnie z moją mapa otacza Kotlinę Kłodzką. Jeśli zaglądają tu jacyś miłośnicy historii, militariów itp. to z chęcią dowiedziałbym się czegoś więcej.
Za bunkrami skręciłem na zielony szlak. Był on cudowny. Autentycznie przeszła mi przez głowę myśl, że był idealnym szlakiem rowerowym. Prowadził wąskim singlem, przecinającym niewielki strumień. W niektórych miejscach pokonywało się go po drewnianych kładkach, a gdzie indziej po prostu przejeżdżało przez wodę. Bajka. Szkoda, że krótka i do tego nielegalna. Na dole, oprócz tablic z obowiązującymi na terenie parku narodowego zakazami, oddzielna tablica z zakazem jazdy rowerem i informacją, że ścieżka ta jest wyłącznie dla pieszych... cóż...
Potem był szutrowy zjazd do Horni Moravy a potem asfaltowo-szutrowy przejazd do przejścia granicznego na Przełęczy Jodłowskiej. Stamtąd już raczej bez większych emocji przejazd kolejno czerwonym, niebieskim i żółtym do Międzygórza. Ostatni podjazd niebieskim doszczętnie mnie zniszczył, bo z mniej więcej 830 mnpm zabrał mnie na przeszło 1100. Na tym etapie był to już dla mnie wielki wysiłek i znać o sobie zaczął dawać brak picia (skończyło się trochę przed granicą) i jedzenia (ostatnim posiłkiem było śniadanie). Niemniej jednak dałem radę i wróciłem do Międzygórza, gdzie czekała półnaga, smukła Marysia, rzucajaca mi się na szyję... hmm... znów się zapędziłem. Po prostu czekała. Ubrana, ale na szyję się rzuciła, smukła była, a i buziak się znalazł i browarek jakiś i pizza... słowem: miło :)
God is an Astronaut też mi dzisiaj przygrywało
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/ESK8hi1LyLc"> <embed src="http://www.youtube.com/v/ESK8hi1LyLc" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><lt>
Na szczycie Śnieżnika. Mimo dnia "roboczego" ludzi sporo.
Spoglądać lepiej więc w drugą stronę, bo widoczki całkiem niezłe. Widoczny np. Praděd z charakterystyczna wieżą telewizyjną na szczycie.
Równiez poniżej szczytu, na czerwonym szlaku widoczki są efektowne.
Zagapiam się jednak i w efekcie Prophet kończy z łapkami w powietrzu
Widok na Śnieżnik z niebieskiego szlaku przez Mokrý hřbet.
Na niebieskim szlaku. Po czeskiej stronie nadal wyraźnie (chyba dużo bardziej niz w polskich Sudetach) widać skutki katastrofy ekologicznej z lat '70/'80.
Bunkry na południowej stronie szlaku
Wbiegnięcie tam w ciągu 10 sekund, na które ustawiony był samowyzwalacz, było nie lada wyczynem :)
Zielony szlak
A dalej kilka fotek z dojazdu do Horni Moravy i dalej do Międzygórza.
Inny sposób na sciąganie drzewa z gór, zamiast wleczenia go po szlakach - wyciąg.
Muchomory są takie fotogeniczne i do tego cierpliwe. Chociaż zrobiłem kilka zdjęć, to przez ten czas żaden się nie poruszył :)
;feature=related
Rower:[A] Prophet
Dane wycieczki:
45.76 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
"Specjalne" uczucie
Sobota, 31 lipca 2010 | dodano: 22.02.2017Kategoria Z muzyką, Łódź i okolice
Obudziłem się rano, a tam za oknem, wbrew prognozom, ładna (a przynajmniej bezdeszczowa) pogoda. Spróbowałem, więc obudzićić Marysię i wyciągnąć ją na dłuższy wypad szosą. Nie udało się. Oprócz słów "Daj mi jeszcze pospać" padło też "Ja chcę na Stasiu". Postanowiłem spełnić obie zachcianki i w efekcie kilka godzin później wyszliśmy na "góralach". Pojechaliśmy do Lasu Łagiewnickiego i tam złapał nas deszcz. Schowaliśmy sie przed nim w "Modrzewiaku". Walnęliśmy po Ciechanie, zjedliśmy po bigosie i jak przestało padać, wróciliśmy do domu.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TulnmeaObio"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TulnmeaObio" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>(błąd w tytule. powinno być "Following Betulas")
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/TulnmeaObio"> <embed src="http://www.youtube.com/v/TulnmeaObio" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>(błąd w tytule. powinno być "Following Betulas")
Rower:[A] Prophet
Dane wycieczki:
38.06 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wycieczka do pieca.
Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano: 01.02.2017Kategoria Łódź i okolice, Z muzyką
Upał, upał, upał a do tego piach, piach i piach. Tak w skrócie można opisać dzisiejszą wycieczkę. Jeździliśmy z grubsza w rejonie Grotnik i dopóki byliśmy po wschodniej stronie Lindy, było OK (znaczy się był tylko upał). W lasach po drugiej stronie pojawił się piach w ilościach hurtowych. Było go tyle, że Marysia była tak zadowolona, gdy w końcu go opuściliśmy, że z radości padła na ziemię i przytuliła się do asfaltu. Tylko czemu w czasie jazdy?
Dziewczę z czarnym prąciem ;)
Zdjęcia zaprzeczają historii o piasku, ale po prostu tłukąc się na zębatce 22 przez piach powyżej obręczy miałem serdecznie dość i ochota na robienie zdjęć mi przeszła.
A na koniec "audio"... Tytuł jak najbardziej pasuje do klimatu dzisiejszej wycieczki.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/HMfcBwjszzQ"> <embed src="http://www.youtube.com/v/HMfcBwjszzQ" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dziewczę z czarnym prąciem ;)
Zdjęcia zaprzeczają historii o piasku, ale po prostu tłukąc się na zębatce 22 przez piach powyżej obręczy miałem serdecznie dość i ochota na robienie zdjęć mi przeszła.
A na koniec "audio"... Tytuł jak najbardziej pasuje do klimatu dzisiejszej wycieczki.
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/HMfcBwjszzQ"> <embed src="http://www.youtube.com/v/HMfcBwjszzQ" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Rower:[A] Prophet
Dane wycieczki:
49.19 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wiejski post-industrial
Czwartek, 17 czerwca 2010 | dodano: 08.03.2017Kategoria Łódź i okolice, Z muzyką
Popołudniowa "szosza". Bez ładu i składu i nadspodziewanie przyjemnie. Błędem był jedynie wyjazd bez picia i bez kasy na zakup takowego, co zaowocowało czymś w stylu zgonu pod koniec.
Przy drogach wylotowych to zawsze jakieś d..y stoją:)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/2e2e3QU4ft0"> <embed src="http://www.youtube.com/v/2e2e3QU4ft0" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przy drogach wylotowych to zawsze jakieś d..y stoją:)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/2e2e3QU4ft0"> <embed src="http://www.youtube.com/v/2e2e3QU4ft0" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>...
Rower:[A] Scraper
Dane wycieczki:
48.12 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Noc, mróz i Kapitan Dupa
Poniedziałek, 8 marca 2010 | dodano: 16.02.2017Kategoria Z muzyką, Łódź i okolice, Po mieście, Po ciemku
Runda po mieście. Nie ma o czym pisać, a nie będę się rozwodził na temat skurczów, jakie mnie po drodze łapały.
Zamiast tego wrzucam teledysk. Ostatnio furorę w domu robi kawałek 'We share our mother's health' zespołu The Knife.
Jednak, w ramach poszerzania horyzontów wrzucam remix:
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Informuję też wszem i wobec, że jest to raczej odległe od tego, czego na ogół słucham, ale... Jak coś jest fajne, to jest fajne... li i tyle.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zamiast tego wrzucam teledysk. Ostatnio furorę w domu robi kawałek 'We share our mother's health' zespołu The Knife.
Jednak, w ramach poszerzania horyzontów wrzucam remix:
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/IRZ3SShd1X8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Informuję też wszem i wobec, że jest to raczej odległe od tego, czego na ogół słucham, ale... Jak coś jest fajne, to jest fajne... li i tyle.
Rower:[A] Mieszczuch
Dane wycieczki:
32.12 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
"Inteligentny" znaczy "lepszy"?
Koło 21-ej wsiadłem na rower i zrobiłem rundkę na lotnisko. Zimno jak jasna cholera.
Systemy "inteligentnego" sterowania sygnalizacją świetlną najwyraźniej ignorują rowerzystów. Stałem na jakimś skrzyżowaniu i wszystkie samochody z innych ulic miały zielone ze dwa razy, a u mnie dupa. Dopiero jak koło mnie stanął na światłach jakiś samochód, to pojawiło się zielone. Inteligencja?
Dzisiaj jechałem sobie przy Fear Factory
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Systemy "inteligentnego" sterowania sygnalizacją świetlną najwyraźniej ignorują rowerzystów. Stałem na jakimś skrzyżowaniu i wszystkie samochody z innych ulic miały zielone ze dwa razy, a u mnie dupa. Dopiero jak koło mnie stanął na światłach jakiś samochód, to pojawiło się zielone. Inteligencja?
Dzisiaj jechałem sobie przy Fear Factory
Rower:[A] Mieszczuch
Dane wycieczki:
20.74 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wielka ucieczka :)
Sobota, 2 stycznia 2010 | dodano: 16.02.2017Kategoria Z muzyką, Łódź i okolice
Dzisiaj o 17 miał chodzić ksiądz po kolędzie. Ponieważ nie miałem z nim o czym rozmawiać, postanowiłem opuścić dom :D
Zrobiłem rundkę przez Grunwald, torfowisko Rąbień i Aleksandrów.
Jak zwykle muzycznie (koniecznie do końca, bo się rozkręca :))
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A"> <embed src="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Torfowisko Rąbień - zima na całego
F/X :P
Dzisiaj między dwie pary skarpet wpakowałem jeszcze foliówki, żeby mi stopy nie zmarzły. Oficjalnie melduję, że to gówno daje :/
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Zrobiłem rundkę przez Grunwald, torfowisko Rąbień i Aleksandrów.
Jak zwykle muzycznie (koniecznie do końca, bo się rozkręca :))
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A"> <embed src="http://www.youtube.com/v/t3JbMbcaj-A" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Torfowisko Rąbień - zima na całego
F/X :P
Dzisiaj między dwie pary skarpet wpakowałem jeszcze foliówki, żeby mi stopy nie zmarzły. Oficjalnie melduję, że to gówno daje :/
Rower:[A] Mieszczuch
Dane wycieczki:
22.80 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kupię sanki.
Piątek, 1 stycznia 2010 | dodano: 16.02.2017Kategoria Z muzyką, Po mieście, Po ciemku
"Play" i jedziemy (BTW namalowane brwi Amandy rządzą :))
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pJVWSu5Nfi8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/pJVWSu5Nfi8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Rowerowy rok 2010 uważam za rozpoczęty. Mimo ogarniającego mnie lenia, zmusiłem się wieczorem do wyjścia na rower. Przygotowałem zestaw muzyczny na drogę i pojechałem.
Było warto ruszyć dupsko, bo jechało się bardzo przyjemnie.
Ścieżkami i chodnikami dotarłem prawie na Rudę, a potem przez Lublinek i Retkinię wróciłem do domu.
Ilość kilometrów w terenie to dziwna sprawa. Teoretycznie było zaledwie te kilka km, ale przez to, że przez większość drogi przebijałem się przez śnieg, albo co gorsza walczyłem z nierówno udeptanym śniegiem, po którym na nabitych na twardo slickach jechało się jak po bruku, uważam, że wymęczyłem się, jakbym całość w terenie śmignął.
W walce pomagał mi osadzający się na wszystkim śnieg, który towrzył aerodynamiczne "owiewki" :) Miałem aero-widelec, aero-korby, aero-ramę, aero-szprychy i (mimo pełnych błotniczków) aero-nogawki :)
Zgodnie z dawną tradycją: WKFW :)
Aero-tył...
...i aero-przód. Niestety sporo "owiewek" już odpadło :(
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pJVWSu5Nfi8"> <embed src="http://www.youtube.com/v/pJVWSu5Nfi8" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="425" height="350"></embed></object><br>
Rowerowy rok 2010 uważam za rozpoczęty. Mimo ogarniającego mnie lenia, zmusiłem się wieczorem do wyjścia na rower. Przygotowałem zestaw muzyczny na drogę i pojechałem.
Było warto ruszyć dupsko, bo jechało się bardzo przyjemnie.
Ścieżkami i chodnikami dotarłem prawie na Rudę, a potem przez Lublinek i Retkinię wróciłem do domu.
Ilość kilometrów w terenie to dziwna sprawa. Teoretycznie było zaledwie te kilka km, ale przez to, że przez większość drogi przebijałem się przez śnieg, albo co gorsza walczyłem z nierówno udeptanym śniegiem, po którym na nabitych na twardo slickach jechało się jak po bruku, uważam, że wymęczyłem się, jakbym całość w terenie śmignął.
W walce pomagał mi osadzający się na wszystkim śnieg, który towrzył aerodynamiczne "owiewki" :) Miałem aero-widelec, aero-korby, aero-ramę, aero-szprychy i (mimo pełnych błotniczków) aero-nogawki :)
Zgodnie z dawną tradycją: WKFW :)
Aero-tył...
...i aero-przód. Niestety sporo "owiewek" już odpadło :(
Rower:[A] Mieszczuch
Dane wycieczki:
32.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)